Ostatnie dni miałem dosyć intensywne, bo też i sporo się działo. Wiosenne zebrania osiedlowe odbywają się naprawdę szybko, a powiedziałbym nawet, że wręcz taśmowo. Na przykład w piątek spotkali się mieszkańcy Starego Miasta, a już w poniedziałek swoje zebranie miało Osiedle Planty. Za każdym razem były to bardzo konstruktywne wydarzenia, co nie znaczy, że obyło się bez momentów zapadających w pamięć z innych względów. Na przykład na Plantach duże zamieszanie wywołał pan, który wprost oskarżył o malwersacje prezesa Zakładu Gospodarki Lokalowej, Stanisława Kozieja, na rzekomo niesłusznie naliczonej podwyżce opłat za energię cieplną. Łącznie pan prezes miał sobie przywłaszczyć - lekko licząc - jakieś 35 milionów złotych w ciągu trzech lat. Oskarżyciel, który w pierwszych chwilach swej tyrady wyraźnie mylił prezesa Kozieja z prezydentem Marcinem Zamoyskim, został wyprowadzony z sali przez dzielnicowego, ale jeszcze przez dobre kilka chwil z korytarza dobiegały odgłosy awantury. Tak więc, Drodzy Państwo, nudów na pewno nie ma, a to dopiero końcówka marca. Został jeszcze cały kwiecień i coś czuję, że też będzie kwiecisty.

Kwieciście było także na ostatniej - poniedziałkowej - Komisji Samorządu i Porządku Publicznego Rady Miasta. Radni oraz przewodniczący zarządów osiedli zajmowali się właśnie szeroko rozumianym porządkiem. Powiedziałbym nawet, że został on podzielony na kilka aspektów, które teraz pokrótce omówię.

Sprawa pierwsza: rozgardiasz w organizacji ruchu na ulicy Przemysłowej, a zwłaszcza rejonu jej skrzyżowania z ulicą Kilińskiego. Pretekstem do tego było sprawozdanie z ubiegłorocznej działalności Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej, w którym znalazło się sformułowanie o problemach z wyjazdem do akcji bojowych, z uwagi na zatłoczenie jezdni. Po kilkunastu minutach raczej mało owocnej dyskusji, głos zabrał komendant Straży Miejskiej, Krzysztof Adamczyk. Powiedział, że przyczyną słabej drożności Przemysłowej jest prozaiczna, a mianowicie zbyt wysokie krawężniki, które sprawiają, że wozy strażackie oraz karetki pogotowia nie mogą sprawnie przejechać obok innych pojazdów. Przewodniczący gremium, Wiesław Nowakowski, przekształcił to we wniosek formalny, który komisja przyjęła zdecydowaną większością głosów. Teraz więc trzeba poszukać odpowiednio dużej kwoty, by te krawężniki poobniżać i będzie można powiedzieć, że komisja spełniła swoje zadanie.

Kwestia druga: koniec pobłażania Straży Miejskiej dla właścicieli piesków, którzy nie sprzątają po swoich pupilach. Zaczęło się wlepianie mandatów, które ponoć zaczyna przynosić efekt. Do tego stopnia, że - jak opowiedział komendant Adamczyk - na Osiedlu Orzeszkowej-Reymonta pewien mężczyzna na widok patrolu Straży Miejskiej momentalnie zgarnął odchody swego psa gołą dłonią do kieszeni. Fama o strażnikach goniących niechlujnych właścicieli czworonogów już rozeszła się po mieście i zdaniem wszystkich obecnych w sali Consulatus jest to rzecz na pewno pozytywna. Rzecz trzecia: popis dała radna Joanna Budzyńska, będąca jednocześnie Przewodniczącą Zarządu Osiedla Zamczysko oraz osobą pełniącą dyżury na trasie turystycznej. Opowiedziała, jak dzień przed posiedzeniem komisji oprowadzając wycieczkę natknęła się na nieposprzątany popiół, znajdujący się tuż przy pasie drogowym ulicy Królowej Jadwigi. Natychmiast zawiadomiła odpowiednie służby i popiół zniknął, ale radnej chodziło bardziej o to, że ona musiała to zrobić, a nie Przewodnicząca Zarządu Osiedla Stare Miasto, Bożena Orzechowska. Ta odpowiedziała uwagą, że szczęściem jest, iż turyści nie zaglądają na Zamczysko. Spotkała się zresztą z poparciem ze strony reszty zebranych, którzy podkreślali, że przewodniczący zarządów osiedli powinni się nawzajem wspierać, a nie wytykać sobie błędy i niedociągnięcia. Radna Budzyńska głosu już nie odważyła się zabrać.

No i czwarty aspekt, czyli koszary. Obszar brudny i zaniedbany, a jednocześnie jeden z najbardziej znanych osobom przyjezdnym, zwłaszcza tym, którzy Zamość kojarzą z dawnych lat. Z jednej strony mamy szereg bardzo ładnych obiektów handlowo-usługowych, w tym także hotel o wysokim standardzie, lecz z drugiej... teren pełen śmieci, niekiedy tak niecodziennych, jak stary telewizor leżący blisko samolotu "Iskra". Do tego potworny nieporządek związany z drzewami, z których część - w tym także niektóre zdrowe - została nie tak dawno bezceremonialnie wycięta, natomiast w dalszym ciągu mamy też te, które zagrażają bezpieczeństwu mieszkańców i przechodniów. Komendant Straży Miejskiej wprost przyznał, że sankcjami nie zrobi nic, gdyż nie da się wyegzekwować mandatu od Agencji Mienia Wojskowego. Jedyne co może zaproponować, to spotkanie wszystkich zainteresowanych stron - w tym także miejscowych radnych - aby rzeczywiście teren ten został należycie wysprzątany.

Uprzedzam - nie chcę powiedzieć, że komisja zajmowała się głupotami, bo na dłuższą metę są to sprawy naprawdę poważne, skutkujące chociażby negatywnym wrażeniem wśród turystów. Dobrze, że w końcu zaczęto o tych kwestiach mówić poważnie, zresztą i tak nie napisałem o wszystkich. Tylko mam nadzieję, że gdy powyższe tematy ponownie staną na forum komisji, to będzie się o nich mówić już nieco inaczej, gdyż odnotuje się tu pewien postęp. Tyle, że jak znam realia naszego miasta, takiego postępu trudno się spodziewać.