Wyborcza frekwencja nędzna. Przewidywalnie, bo w nadwiślańskim państwie jeszcze mniej mężów stanu wśród polityków niż prawdziwych piłkarzy w gronie kopaczy na zielonych boiskach.

Szczęśliwie, a może bardziej dzięki rozsądkowi głosujących, o Brukseli mogą zapomnieć Żurawski, Jędrzejczak i Adamek. I najlepiej dla nich samych, gdyby zapomnieli na wieki wieków, bo polityczna autentyczność i wiarygodność kandydatów - sportowców miała się tak do rzeczywistości, jak posada instruktora baletu dla piszącego te słowa. W PE będzie za to Bogdan Wenta, nad czym, szczerze mówiąc, ubolewam. A to z tego powodu, że bardziej niż w garniturze, do twarzy mu w dresie, a więcej emocji generował z pewnością na parkiecie niż w europoselskiej ławie.

Stara piłkarska prawda potwierdza, że w każdej porządnej drużynie musi być dwóch szaleńców - bramkarz i lewoskrzydłowy. W tym względzie również nietrudno o powyborczą analogię. Sądząc po składzie, w Brukseli na pewno będzie ciekawie.

autor / źródło: Tomasz Tomczewski / Gazeta Zamojska
w wersji drukowanej czytaj w
dodano: 2014-05-27 przeczytano: 2577 razy.