Ucztę czas zacząć. Po 64 latach największa piłka ponownie zawita do Brazylii. Na zielonych dywanach zetrą się ze sobą wszystkie (z najbardziej skutecznych oczywiście) filozofie gry. Żelazna defensywa zmierzy się z titikaką, a fantazja do spółki z szaleństwem i bezczelnością będą chciały zdominować boiskowy porządek i taktyczną konsekwencję. Czy w cenie będzie zespołowość, czy też o wszystkim rozstrzygną gwiazdy? Myślę sobie, że istota współczesnej gry w piłkę stanowi w pewnym sensie odbicie świata i człowieka XXI wieku. Mniej w niej chłodnej kalkulacji i racjonalizmu, przez co wyznacznik jakości przesunięty zostaje w stronę wyobraźni i indywidualizmu. Czyżby więc gwiazdy?

Bukmacherzy największe szanse na złote medale przyznają gospodarzom, choć moim skromnym zdaniem realia wydają się być zupełnie inne. Ot, takie czasy, że o wiele konkretniejsi na murawie mogą być Belgowie. Kiedyś nie do pomyślenia, dzisiaj jak najbardziej do zobaczenia. 16 lipca 1950 na słynnej Maracanie mecz Urugwaj - Brazylia obejrzało 199 854 widzów. Siedząc na trybunach i stojąc wokół murawy. Czas płynie. Maracana przeszła lifting i odchudzanie. Szmacianka przeobraziła się w brazucę. Czarno - biały obraz w HD. Tylko emocje pozostają niezmienne.

autor / źródło: Tomasz Tomczewski / Gazeta Zamojska
w wersji drukowanej czytaj w
dodano: 2014-06-10 przeczytano: 3553 razy.