Można powiedzieć, że wybory na szczeblu lokalnym ostatecznie zakończyły się w ostatni poniedziałek. Wtedy to bowiem odbyło się ostatnie wiosenne zebranie osiedlowe. Wiosenne wręcz dosłownie, bo pogoda już jak najbardziej nawiązuje do tej pory roku. I tak, jak aura przynosi zmiany, ostatnie zebranie też takie przyniosło. Na Zamczysku - jednym z moich ulubionych osiedli, gdzie zebrania są zawsze niezwykle interesujące - doszło do przetasowań na najwyższym szczeblu władzy. Radną Joannę Budzyńską, zasiadającą w RM z ramienia Komitetu Wyborczego Wyborców Marcina Zamoyskiego, zastąpiła Anna Kopeć - najpierw w Prawie i Sprawiedliwości i biurze posła Sławomira Zawiślaka, potem w Solidarnej Polsce i biurze posła Piotra Szeligi, a w ostatnich wyborach do Rady Miasta startowała z tej samej listy, co radna Budzyńska. Pokonała ją zresztą zaledwie o dwa głosy. Można więc powiedzieć, że to ostatnie zebranie dopełniło obrazu całości. Na szesnaście zamojskich osiedli nowych przewodniczących ma aż dziewięć.

Przypomnijmy, że zaczęło się od naprawdę wielkiego uderzenia. Na Słonecznym Stoku ustąpić musiał radny Wiesław Nowakowski, na którego miejscu jest teraz Jolanta Buryło. Okazało się, że to nie koniec roszad. Ze swoimi stanowiskami musieli się pożegnać: radny Leszek Łuczka (Promyk), radna Wanda Sędłak (Powiatowa), radny Piotr Kurzępa (Partyzantów), Tomasz Hałasa (Świętego Piątka), Wiesława Dubienka (Planty), Jarosław Nurzyński (Karolówka) i Jacek Harasim (Janowice). Zastąpili ich kolejno: Dorota Banaszek, Piotr Grabowski, Katarzyna Szkałuba, Anna Przytuła, Tomasz Figiel, Jolanta Fugiel oraz Jacek Harnaś. Przewodniczącymi pozostali zaś: Tomasz Wyrostek (Kilińskiego), Bolesław Kornaś (Majdan), Alina Kolibska (Nowe Miasto), Janina Gąsiorowska (Orzeszkowej-Reymonta), Stanisław Zarębski (Rataja), Bożena Orzechowska (Stare Miasto), a także radna Maria Stręciwilk-Gościcka (Zamoyskiego).

Zmiany te miały różne przyczyny. Niektórzy z ustępujących przewodniczących kandydować ponownie po prostu nie mogli, bo nie spełniają już wymogu zamieszkiwania na terenie danego osiedla, w efekcie czego bardzo jestem ciekaw dalszych losów Karolówki, która nie potrafiła stworzyć pozbawionego wątpliwości prawnych projektu inwestycji do budżetu obywatelskiego. Inni postanowili nie ciągnąć dalej tego wózka i osiedlowe stery pozostawili innym. Mieliśmy jednak też postawę dokładnie odwrotną. Janina Gąsiorowska - domyślam się, że niejako w akcie rozpaczy na widok klęski, jakiej ostatnio doświadcza zamojska lewica i braku możliwości przekazania swego błogosławieństwa Łukaszowi Kwiatkowskiemu - zmieniła zdanie i zdecydowała się raz jeszcze stanąć na czele swojego osiedla. Najczęściej jednak zmiany odbywały się na drodze wyborów.

Można więc stwierdzić, że Zamość niejako podzielił się na dwie części. Na północy miasta mamy w większości osiedla zadowolone z ostatnich lat i choć niekiedy zdarzało się, że dotychczasowi przewodniczący mieli konkurencję w wyborach (vide Osiedle Kilińskiego), to ze starć (poza Osiedlem Powiatowa) wychodzili obronną ręką. Na południu wyjątek stanowi jedynie Osiedle Nowe Miasto, a i tak w mieście gruchnęła wieść, że z tymi wyborami było nie do końca wszystko w porządku, bo jedna z pań zasiadających w zarządzie osiedla mieszka w rzeczywistości na Słonecznym Stoku.

Jakie zatem należy z tego wyciągnąć wnioski? Po pierwsze takie, że ludzie rzeczywiście chcą zmian w mieście. Po drugie - chyba nie przypadkiem zmiany dotknęły właśnie przede wszystkim południe Zamościa, które faktycznie wymaga największego doinwestowania. Po trzecie - wreszcie zaczynamy na osiedla patrzeć poważniej, czyli jako na najniższą jednostkę lokalną od której powinno się zaczynać budowanie struktur. Pamiętam jak pod koniec 2010 roku Bożena Orzechowska ogłosiła, że chce kandydować na przewodniczącą Zarządu Osiedla Stare Miasto. Dowodziła, że przejęcie władzy na osiedlu jest stosunkowo proste, bo wystarczy skrzyknąć pewną grupę sąsiadów i ma się odpowiednie poparcie. I choć w jej przypadku takie działanie rzeczywiście zadziałało, to często spotykałem się z postawą, że obecne układy są nie do ruszenia, dlatego nie ma sensu się starać. Tymczasem okazało się, że można rządzić osiedlem przez kilkanaście lat i być jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy w okolicy, a i tak przegrać wybory. Radzę więc bardzo dokładnie przyglądać się nowym przewodniczącym i ich poczynaniom, ze szczególnym uwzględnieniem aktywności na forum Rady Miasta. Myślę, że w najbliższych wyborach samorządowych spora część z nich dostanie się do tego gremium. A to będzie oznaczało ciąg dalszy przewrotu, jaki obserwujemy w Zamościu od ostatniej jesieni.