Po emocjach związanych z wyborami na najwyższym szczeblu łagodnie przeszliśmy do spraw stricte lokalnych. Ściślej mówiąc, zadbał o to sam prezydent Andrzej Wnuk organizując "w związku z ogromną ilością plotek i insynuacji, które funkcjonują w naszym mieście" spotkanie z członkami Wspólnego Zamościa przy udziale zamojskich mediów. Upiekł przy tym dwie pieczenie na jednym ogniu: z jednej strony przedstawiciele naszych środków masowego przekazu mogli zapytać o to, co chcieli, z drugiej - sam prezydent zadbał o to, by pojawiły się również pytania na tematy, które chciał przedstawić opinii publicznej. W efekcie mieliśmy coś na kształt teatru z widocznym przesłaniem: naczelny włodarz Zamościa też umie się odgryzać swoim oponentom.

W zasadzie można tu pisać o kilku sprawach. Na pewno warto odnotować, że Andrzej Wnuk poruszył kwestię Klubu Sportowego "Hetman". I trzeba zaznaczyć, że pod zasadniczym względem sprawa wygląda jednoznacznie - KS jako taki do gry już nie wróci. Niezależnie od tego co w sieci publikuje grupka zapaleńców, która co jakiś czas mami swych zwolenników wizją powrotu klubu do rywalizacji, prezydent jasno stwierdził, że ten podmiot jest w ruinie i nie da się go wskrzesić. Co nie znaczy, że nic się zrobić nie da, dlatego AMSPN "Hetman" latem ma oddać swoje miejsce w IV, a w razie awansu III lidze, podmiotowi powołanemu w praktyce od nowa, ale mającemu barwy i inne insygnia KS-u. Zdaniem prezydenta, przychylny takiemu działaniu jest nawet Lubelski Związek Piłki Nożnej. Według mnie sprawa jest mimo wszystko bardziej skomplikowana, toteż pozwolę sobie do samego końca zachować sceptycyzm.

Rzecz następna to kwestia odszkodowań dla "Zapiecka". Te będą i to solidne, jak zapowiedział Andrzej Wnuk. Poprzedniej ekipie udało się sprawę opóźniać przez całą kadencję, ale roszczenia Polskich Pierogarni wciąż są aktualne, dlatego magistrat walczy po prostu o jak najniższy wymiar kary.

Ale najwięcej miejsca w lokalnych mediach zajęła stanowcza postawa prezydenta wobec Gminy Zamość i jej podejścia do relacji z miastem. Czego tam nie było! Otóż zdaniem Andrzeja Wnuka gmina traktuje tę sprawę w sposób roszczeniowy i to w zasadzie na wszystkich szczeblach. Niby dopłaca do przejazdów MZK, ale niewystarczająco. Mieszkańcy Gminy Zamość trafiają na Majdan do izby wytrzeźwień, ale gmina za nich nie płaci. Podobnie zresztą, jak nie dopłaca do naszego Ogrodu Zoologicznego, kina i innych instytucji kultury, z których przecież korzystają mieszkańcy Gminy Zamość, czyli - jak zauważył Andrzej Wnuk - również najbogatsi mieszkańcy Zamościa, którzy wyprowadzili się za miasto i podatki płacą do samorządu zarządzanego przez wójta, Ryszarda Gliwińskiego.

Przyznam szczerze, że takich bredni - na poziomie poprzednika - po Andrzeju Wnuku się nie spodziewałem. Co prawda Gmina zachowała się wcale nie lepiej wydając pełne oburzenia i - moim zdaniem całkiem logicznych - oskarżeń oświadczenie o dążeniu do poszerzenia granic Zamościa, ale jednocześnie kompletnie pozbawione danych odnoszących się do kwestii poruszonych przez prezydenta (poniedziałkowa konferencja wójta potoczyła się zresztą w podobnym stylu). Naszego włodarza to jednak wcale nie usprawiedliwia.

Ma on oczywiście rację twierdząc, że Gmina powinna partycypować w utrzymaniu podmiejskich kursów naszych autobusów. Nie dodał jednak zasadniczej rzeczy - czy obecny stan jest sprzeczny z umowami zawartymi z Gminą? Jeśli jest sprzeczny, to wtedy pełna zgoda - Gmina powinna dopłacać więcej. Ale jeśli nie, to chyba pretensje należy kierować do osób, które te umowy zawierały w imieniu miasta, czyż nie? Wójt powinien działać dla dobra swoich mieszkańców i jeśli efektem tego była tak skonstruowana umowa z MZK, to akurat dobrze o włodarzu świadczy. Tym bardziej, że po stronie Gminy jest bardzo poważny atut - na jej terenie znajdują się kluczowe pętle autobusowe oraz przystanki na drogach ku innym gminom, z którymi MZK ma podpisane porozumienia, tak więc chcąc nie chcąc zamojska komunikacja musi wjeżdżać na teren Gminy Zamość. Tak samo rozumiem kwestię izby wytrzeźwień, która musi się jakoś utrzymać, a większość jej pensjonariuszy należności za pobyt w tym przybytku nie reguluje.

Ale jeśli Andrzej Wnuk domaga się partycypowania Gminy w działaniu ZOO, orkiestry lub kina, to mi po prostu opadają ręce, bo to po prostu logika rodem z najgorszego betonu "pekapu", który - jak Państwo wiedzą - znam bardzo dobrze. Tak, jak dla kolejowej wierchuszki każdy pasażer pociągów - nawet płacący za bilety - przynosi kolei stratę, tak dla prezydenta najwyraźniej straty dla ogrodu zoologicznego lub Centrum Kultury Filmowej "Stylowy" przynoszą tłumy odwiedzających te miejsca. Niestety żaden dziennikarz obecny na spotkaniu nie poprosił Andrzeja Wnuka o rozwinięcie tej myśli. Mam też nadzieję, że włodarze na przykład Leżajska mimo wszystko nie będą odradzać miejscowym szkołom wycieczek do Zamościa w obawie, że zażądamy dopłat z ich sakwy. Jak wiadomo, bez udziału osób mieszkających poza naszym miastem utrzymanie wielu instytucji byłoby jeszcze trudniejsze.