www.zamosconline.pl - Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu
Zamość i Roztocze - redakcja Zamość i Roztocze - formularz kontaktowy Zamość i Roztocze - linkownia stron Zamość i Roztocze - komentarze internautów Zamość i Roztocze - reklama Zamość i Roztocze - galeria foto
Redakcja Kontakt Polecamy Komentarze Reklama Fotogaleria
Witaj w sobotę, 20 kwietnia 2024, w 111 dniu roku. Pamiętaj o życzeniach dla: Czesława, Agnieszki, Amalii, Nawojki, Teodora.
Kwietniowe przysłowia: Święty Izydor wołkami orze, a kto go poprosi - to mu dopomoże. [...]

Turystyka: Noclegi, Jedzenie, Kluby i dyskoteki, Komunikacja, Biura podróży Rozrywka: Częst. radiowe, Program TV, Kina, Tapety, e-Kartki, Puzle, Forum Służba zdrowia: Apteki, Przychodnie, Stomatologia Pozostałe: Kościoły, Bankomaty, Samorządy, Szkoły, Alfabet Twórców Zamojskich

www.zamosconline.pl Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu


\Home > W naszym mieście


- - - - POLECAMY - - - -




Upamiętniono bohaterów Bitwy pod Osuchami z 1944 roku

Pamięć bohaterskich żołnierzy AK i BCh, którzy swe życie oddali w walce o Polskę z przeważającymi siłami niemieckiego okupanta w największej bitwie partyzanckiej II wojny światowej - Bitwie pod Osuchami (Puszcza Solska), uczczono podczas uroczystości patriotyczno-religijnych w Osuchach (26.06.).



Lasy pod Osuchami stały się świadkami ogromnej bitwy, która pokazała, czym jest polska odwaga, polskie poświęcenie i męstwo polskiego, bohaterskiego żołnierza. Pod koniec czerwca 1944 roku, oddziały AK i BCh, były celem niemieckiej akcji skierowanej przeciwko partyzantom. Blisko 30 tys. niemieckich żołnierzy okrążyło partyzantów przeobrażając Puszczę Solską w kocioł, z którego nie było innego wyjścia jak śmierć. Każdego roku, oddawana jest cześć poległym tu partyzantom.

- O ofierze przelanej tu krwi przypominać będzie zawsze cmentarz w Osuchach, największy cmentarz partyzancki w naszym kraju. Wspólnie stajemy nad mogiłami, by oddać cześć polskim patriotom i bohaterom, którzy swym czynem, nieugiętą wolą walki i najwyższym poświęceniem dali świadectwo umiłowania swej Ojczyzny oraz niezwykłej odwagi w wypełnieniu żołnierskiej przysięgi -powiedział do uczestników obchodów 72. rocznicy Bitwy pod Osuchami - Stanisław Kozyra Wójt Gminy Łukowa.



Wśród gości obecni byli uczestnicy Bitwy z czerwca 1944 r., przedstawiciele Wojska Polskiego, Senatu i Sejmu RP, władz wojewódzkich, powiatowych i samorządowych, instytucji i stowarzyszeń kombatanckich i paramilitarnych z Polski południowo-wschodniej, Lasów Państwowych, młodzieży szkolnej, pocztów sztandarowych oraz instytucji życia publicznego i społecznego oraz mieszkańcy Powiatu Biłgorajskiego. Obecni byli m. in. uczestnicy Bitwy nad Sopotem: Jan Buczek ps. "Dąbek", Andrzej Wiśniewski ps. "Szyszka" i Józef Kukułowicz ps. "Sybirak".

Obchody 72. rocznicy największej bitwy partyzanckiej pod Osuchami, o której historycy mówią, że było to prawdziwe powstanie zamojskie, w miejscu, które jest największym partyzanckim cmentarzyskiem Europy - rozpocząła część artystyczna w wykonaniu dzieci i młodzieży szkolnej z Łukowej. Następnie scenariusz uroczystości przebiegał zgodnie z Ceremoniałem Wojskowym. Reprezentację honorową pełnił 3 Zamojski Batalion Zmechanizowany pod dowództwem majora Leszka Winogrodzkiego. Po złożeniu meldunku - odegrano i odśpiewano hymn państwowy. Listę nazwisk poległych pod Osuchami w 1944 r. oraz zamordowanych na początku lipca na Rapach w Biłgoraju odczytał Stefa Szmidt - wybitny polski aktor i dyrektor Biłgorajskiego Centrum Kultury.



Uroczystej Eucharystii, sprawowanej w intencji poległych i żyjących uczestników Bitwy, ich rodzin oraz wszystkich tych, których dotknęły podczas pacyfikacji i wysiedleń zbrodnicze działania niemieckich oprawców oraz w intencji pokoju sprawował ks. Jerzy Tworek, dziekan Dekanatu Tarnogród, z udziałem ks. kanonika Bogusława Wojtasiuka, byłego dziekana Dekanatu Biłgoraj Północ, ks. kanonika Czesława Galka, kapelana AK oraz ks. kanonika Waldemara Kostrubca.

 - Chcemy Panu Bogu dziękować za ludzi, których stać na ofiarę życia za naszą Ojczyznę i Jej wolność, za nich chcemy się modlić. Niech za ich poświęcenie i za ich ofiarę dobry Bóg darzy ich łaskami, zmarłym niech da życie wieczne, żyjącym błogosławi. Prośmy także o to by wojna była tylko wspomnieniem, niech zapanuje pokój, niech narody umieją żyć we wzajemnym poszanowaniu i miłości. Niech to wszystko będzie naszym wołaniem - mówił po rozpoczęciu Mszy św. proboszcz parafii w Łukowej - ks. Waldemar Kostrubiec.

Okolicznościową homilię wygłosił ks. Bogusław Wojtasiuk. Kapłan przywołał w niej ofiarę żołnierzy spod Osuch i stawiał pytanie - co z tą ofiarą w wolnej Polsce robimy? Pytał też, czy potrafilibyśmy stanąć twarzą w twarz z uczestnikami walk nad Sopotem i powiedzieć Im, nie zmarnowaliśmy żadnej kropli z przelanej przez Nich krwi.



Po Mszy św. odbył się apel poległych, a pod pomnikiem na cmentarzu w Osuchach złożono wieńce i zapalono znicze. Część oficjalną 72. rocznicy Bitwy pod Osuchami zakończyła salwa honorowa i odegranie pieśni pt. "Śpij kolego". Następnie odbył się koncert Orkiestry Wojskowej z Dęblina.

Rocznicowym uroczystościom towarzyszyły wystawy okolicznościowe oraz projekcje multimedialne materiałów o bitwie pod Osuchami. Dużym zainteresowaniem cieszył się "Piknik Militarny" z udziałem grup rekonstrukcji historycznych. Gminny Ośrodek Kultury w Łukowej zaprezentował wydawnictwa "Zeszyt Osuchowski" i "Goniec Łukowej", zawierające wspomnienia uczestników.

Organizatorami rocznicowych uroczystości w Osuchach byli: Wojewódzki Komitet Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Lublinie, Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej Okręg Zamość, Ogólnopolski Związek Żołnierzy Batalionów Chłopskich, 3. Zamojski Batalion Zmechanizowany, Lasy Państwowe Nadleśnictwo Józefów, Starosta Biłgorajski, Wójt Gminy Łukowa i Parafia Łukowa.

* * *

Pierwsze podejście do całkowitego zniszczenia partyzantki polskiej Niemcy przeprowadzili w pierwszej połowie czerwca 1944 r. Akcja przeprowadzona została w zachodniej części Lasów Janowskich. Operacja nie była skuteczna, okrążone leśne oddziały wyrwały się z okrążenia po bitwie na Porytowym Wzgórzu, na północny zachód od Biłgoraja. W połowie czerwca Niemcy przygotowali kolejne okrążenie. Do walki zaangażowali ogromne siły wojskowe, liczące ok. 30 tys. żołnierzy Wehrmachtu i SS. Ich przeciwnikiem byli chłopcy z leśnych oddziałów, często słabo uzbrojeni, nie zawsze będący zawodowymi żołnierzami. Nowe niemieckie okrążenie objęło tereny stanowiącą serce Puszczy Solskiej i Roztocza. Hitlerowscy żołnierze po wcześniejszym przygotowaniu artyleryjskim, parli w głąb lasów trzema, następującymi po sobie liniami natarcia. Przeczesywali każdy metr kwadratowy lasu, każdą wioskę. Cel był jeden - zlikwidować każdego partyzanta.



Wewnątrz utworzonego kotła znalazło się kilka zgrupowań: oddziały sowieckie, polskie jednostki komunistycznej Armii Ludowej i grupa oddziałów AK-BCh. Trzy zgrupowania zaczęły się cofać pod naporem nieprzyjaciela. Komunistyczne jednostki AL podjęły samodzielną walkę z hitlerowcami w nocy z 21 na 22 czerwca. Po zdeterminowanych próbach przebicia trzech pierścieni okrążenia udało im się wydostać w pobliżu wioski Górecko. Walka zdziesiątkowała żołnierzy i z niemieckiego kotła wydostały się rozproszone niedobitki oddziałów. Sowieci, a także zgrupowanie AK-BCh cofali się nadal. Po dwukrotnych próbach, dobrze uzbrojeni i wyszkoleni, stanowiący grupę około trzech tysięcy ludzi Rosjanie przełamali niemieckie linie z powodzeniem i w okolicy wioski Huta Różaniecka wydostali się z okrążenia. Wewnątrz zaciskającego się pierścienia zostało zgrupowanie AK i BCh.

Dowódcą zgrupowania był mjr Edward Markiewicz, pseudonim "Kalina", dobry i doświadczony oficer, odznaczony Orderem Virtuti Militari. Miał za sobą służbę w c. k. armii, I wojnę światową, wojnę polsko-bolszewicką, tragiczny wrzesień 1939 roku i radziecką niewolę. Jako żołnierz polskiego podziemia został inspektorem Inspektoratu Zamojskiego AK. Zakładając, że Niemcy nie odważą się wejść na zabagnione tereny Puszczy, wydał rozkaz do swoich podkomendnych cofania się z uwagi na przewagę sił przeciwnika. Panuje opinia, że "Kalina" podjął walkę, aby Niemcy nie zastosowali represji wobec bezbronnych mieszkańców okolicznych wiosek. Są zdania, że podczas odprawy doszło do porozumienia, ale Rosjanie nie dotrzymali ustaleń i wyszli, zostawiając Polaków na pastwę losu.



Tymczasem sytuacja cofających się w głąb lasów i bagien pogarszała się. Część oddziałów, dowodzona przez poruczników Jana Kryka "Topolę" i Józefa Mazura "Skrzypika", postanowiła samodzielnie wyrwać się z okrążenia. Jednak przeprowadzony przez nich w nocy z 24 na 25 czerwca szturm niemieckich linii zakończył się tragedią. Atakujący hitlerowców partyzanci zostali rozniesieni w ogniu artylerii i broni maszynowej, część z nich wpadła na pole minowe. "Kalina" wydał rozkaz likwidacji taborów i ukrycia broni ciężkiej. 23 czerwca rozkazał spalić dokumenty archiwum Inspektoratu. Prawdopodobnie będąc w fatalnym stanie psychicznym, oddalił się od podkomendnych i odebrał sobie życie. Dowództwo nad uwięzionymi w lasach partyzantami objął rtm. Mieczysław Rakoczy "Miecz", dotychczasowy zastępca "Kaliny", by po kilku godzinach zrzec się go na rzecz porucznika "Wira", komendanta Rejonu AK Józefów Biłgorajski, który nakreślił plan wydostania się z kotła. Postanowił rozlokować jednostki wzdłuż wschodniego brzegu płynącej na południe rzeczki Sopot, a następnie - przesuwając się na północny zachód - zaatakować znajdujące się po drugiej stronie niemieckie linie i pójść w kierunku Biłgoraja.

Dla żołnierzy podziemia była to ostatnia chwila na wykonanie tej akcji. Wielu partyzantów było na granicy fizycznego i psychicznego wyczerpania. Wielokilometrowe przemarsze w trudnym terenie dały im się bardzo we znaki. Wszyscy zdawali sobie sprawę z tragicznego położenia. O świcie 25 czerwca 1944 r. rozpoczęto szturm. Rozciągnięta na długość około pięciu kilometrów tyraliera leśnych żołnierzy ruszyła w stronę potoku Sopot. Niemcy nie dali się zaskoczyć. Zza rzeki otworzyli huraganowy ogień i wsparcie artylerii. Użyli także śmiercionośnej mocy granatników. Poranna mgła nie mogła osłonić biegnących w natarciu Polaków. Natomiast Oddział BCh mjra Stanisława Basaja ps. "Ryś", znajdujący się poza okrążeniem - wpadł na pole minowe. Partyzanci znaleźli się w sytuacji tragicznej: nie mogli ruszyć, a przecież znajdowali się pod silnym ostrzałem wroga. Części żołnierzy udało się dotrzeć do rzeki. Niemiecki ogień był tak silny, iż musieli się wycofać na pozycje wyjściowe.

Szczęścia nie miał także oddział AK por. Adama Haniewicza "Woyny". Doborowo uzbrojony w broń pochodzącą z alianckich zrzutów, wzorowo karny i wyszkolony, przebył rzekę i starł się z Niemcami w walce wręcz. Zdziesiątkowani Akowcy musieli się wycofać. Wśród okrążonych oficerów znajdował się "Cord", por. Józef Stegliński, komendant Rejonu AK Biłgoraj. Szturm i dla jego oddziału nie był szczęśliwy. Jego żołnierze trafili na zmasowany ogień niemieckiego ciężkiego karabinu maszynowego. Po jego zlikwidowaniu ruszyli dalej i dopadli Niemców na stanowiskach. Wywiązała się zażarta walka. Gdy po ciężkim boju wyjście stanęło przed Polakami otworem, naziści ponownie otworzyli huraganowy ogień zmuszając partyzantów do odwrotu. "Cord" został ciężko ranny. Miał dwa wyjścia: iść dalej, lub zawrócić po rannych kolegów. Niedługo później zginął. Względne szczęście miał tylko oddział "Wira". W bitewnym chaosie i porannej mgle wielu jego żołnierzy zginęło lub się zagubiło, reszta jednak rozbiła niemiecką obronę opodal wioski Osuchy. Koń "Wira" otrzymał postrzał, lecz podkomendni znieśli porucznika z pola bitwy. Wraz z ocalałą częścią oddziału, okrążenie opuścili także por. lek. med. "Radwan", komendant Szpitala Leśnego Obwodu AK Biłgoraj, oraz por. "Irka", komendant Rejonu AK Hrubieszów.



Los tych, co zostali w okrążeniu, został przypieczętowany. Część próbowała jeszcze stawiać opór Niemcom, tak było w przypadku otoczonych przez hitlerowskich żołnierzy zażarcie broniący się "Woyna", który zabił wielu nieprzyjaciół, zanim sam - obrzucony granatami - oddał życie. Jednak pobitewna dezorganizacja i chaos uniemożliwiły Polakom jakiekolwiek skuteczne, większe działanie. Liczący na możliwość przeżycia partyzanci ukrywali rannych kolegów w bagnach i zaroślach, obiecując im powrót po przejściu niemieckich jednostek. Nie zawsze było to możliwe. Niejeden ze znalezionych przez Niemców partyzantów został rozstrzelany na miejscu. Wielu zabito ukrytych pod drzewami, na czubkach sosen, w zagajnikach. Reszta trafiła do niewoli. Czekała ich niepewna przyszłość w obozie jenieckim w Biłgoraju. Część więźniów, po brutalnym śledztwie, rozstrzelano 4 lipca 1944 r. na terenie dzielnicy Rapy. Niemcy nie oszczędzili także mieszkańców Osuch i sąsiednich wiosek.

Na tym leśnym cmentarzu w Osuchach można dojrzeć groby dwójki młodych ludzi. W jednym z nich spoczywa dwudziestokilkuletni partyzant, który będąc rannym nie chciał opóźniać marszu wycofujących się jednostek. Gdy poprosił, aby go porzucono, dowódcy wyrazili zgodę. W grobie obok spoczywa koleżanka z oddziału, która zdecydowała, że nie zostawi go samego. Gdy później dopadli ich Niemcy, chłopak najpierw zastrzelił dziewczynę, a potem odebrał sobie życie.

Wszystkim poległym pod Osuchami winni jesteśmy pamięć!


autor / źródło: Teresa Madej, fot. Stanisław Koper
dodano: 2016-07-02 przeczytano: 5052 razy.



Zobacz podobne:
     Oddali cześć poległym pod Osuchami / 2013-06-25

Warto przeczytać:









- - - - POLECAMY - - - -




Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu - Twoje źródło informacji

Wykorzystanie materiałów (tekstów, zdjęć) zamieszczonych na stronach www.zamosconline.pl wymaga zgody redakcji portalu!

Domeny na sprzedaż: krasnobrod.net, wdzydze.net, borsk.net, kredki.com, ciuchland.pl, bobasy.net, naRoztocze.pl, dzieraznia.pl
Projektowanie stron internetowych, kontakt: www.vdm.pl, tel. 604 54 80 50, biuro@vdm.pl
Startuj z nami   Dodaj do ulubionych
Copyright © 2006 by Zamość onLine All rights reserved.        Polityka prywatności i RODO Val de Mar Systemy Komputerowe --> strony internetowe, hosting, programowanie, bazy danych, edukacja, internet