www.zamosconline.pl - Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu
Zamość i Roztocze - redakcja Zamość i Roztocze - formularz kontaktowy Zamość i Roztocze - linkownia stron Zamość i Roztocze - komentarze internautów Zamość i Roztocze - reklama Zamość i Roztocze - galeria foto
Redakcja Kontakt Polecamy Komentarze Reklama Fotogaleria
Witaj w środę, 24 kwietnia 2024, w 115 dniu roku. Pamiętaj o życzeniach dla: Horacego, Fidelisa, Egberta, Fidelii, Grzegorza.
Kwietniowe przysłowia: Kwiecień ciepły, mokry maj, będzie żyto jako gaj. [...]

Turystyka: Noclegi, Jedzenie, Kluby i dyskoteki, Komunikacja, Biura podróży Rozrywka: Częst. radiowe, Program TV, Kina, Tapety, e-Kartki, Puzle, Forum Służba zdrowia: Apteki, Przychodnie, Stomatologia Pozostałe: Kościoły, Bankomaty, Samorządy, Szkoły, Alfabet Twórców Zamojskich

www.zamosconline.pl Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu


\Home > Kultura


- - - - POLECAMY - - - -




4. ZFF: Lecha Dyblika świadectwo życia

Lech Dyblik gościł w Perłowym Ogródku na Rynku Wodnym. Śpiewał rosyjskie ballady i odeskie pieśni dla zamościan. "Towarzysze, czas wstawać" to koncert w ramach 4. edycji Zamojskiego Festiwalu Filmowego. Pokazano też film "Wiwisekcja", traktujący o życiu Dyblika, artysty alkoholika (11.08.).

Zamojski koncert i gawęda Lecha Dyblika to niezwyczajna spowiedź i rewelacyjne muzyczne rekolekcje bławatnymi (więzienne) pieśniami. Rezultat - niesamowite wzruszenia i emocje słuchaczy.

Po nałogu jest życie

-Po koncercie zostanie pokazany film "Wiwisekcja", przepraszam za wyrażenie, ze mną w roli głównej. Ja nie chciałem się zgodzić. Zaproponowano mi. To miał być film na temat tego, że znany aktor gra na ulicy. I to mi się wydało słabym pomysłem, no bo robię to, ale to nie jest wystarczający powód. Natomiast ten film jest opowieścią o tym, jak można porządkować swoje życie, jak można w życiu dużo zmienić, jak życie może stać się ciekawe i dawać satysfakcję. I to jest coś, czego ja doświadczyłem. Postanowiłem, że ja to zrobię, żeby pokazać różnym ludziom, którzy wątpią w to, bo są na początku tej drogi, że coś da się zrobić. Temu ma służyć ten film. Zresztą, bywa wykorzystywany podczas terapii odwykowych w kilku ośrodkach. Tyle na temat filmu. Zabieram się za "robotę" - powiedział Lech Dyblik.

Aktor Wojciecha Smarzowskiego



Urodził się w 1956 w Złocieńcu. Jest absolwentem PWST z 1980 r., w latach 1981-87 pracował w Teatrze Narodowym. Aktor teatru, filmu i teatru telewizji. Stworzył wyraziste drugoplanowe kreacje w wielu filmach, szczególnie w filmach Wojciech Smarzowskiego. Rola w "Weselu" (2004) została napisana dla niego i artysta ma do niej największy sentyment. Potem był "Dom zły" (2009), "Róża" (2011), "Drogówka" (2013), "Pod Mocnym Aniołem" (2014). W 2015 r. w lubelskim skansenie kręcone były zdjęcia do filmu "Wołyń", potem Lecha Dyblika można było spotkać na deptaku. Śpiewał i grał na gitarze, z którą się nie rozstaje.

Bard pokorny

W ubiegłym roku Lech Dyblik był gościem 11. Letniej Akademii Filmowej w Zwierzyńcu, również ze swoim repertuarem błatnych pieśni rodem z Odessy, których motywem przewodnim jest miłość, tęsknota i nadzieja. Ballady opowiadają też o zmarnowanym życiu. To pieśni, które nie znają granic i oddają głębię każdej duszy. Artysta z ogromnym powodzeniem od kilku lat śpiewa utwory różnych autorów w oryginalnej wersji rosyjskiej, z nienagannym akcentem, dla polskiej publiczności. Śpiewa perfekcyjnie niskim, ciepłym głosem z towarzyszeniem gitary w języku.

W programie zamojskiego występu Lecha Dyblika "Towarzysze, czas wstawać!" - z rosyjską balladą poetycką w roli głównej, znalazły się także piosenki A. Galicza, J. Wizbora i W. Wysockiego. Lech Dyblik to artysta wielowątkowy - aktor, pieśniarz, gawędziarz - wielki miłośnik rosyjskich bardów niepokornych. Recital wzbogacił opowieścią o swoim życiu. Był to rodzaj spowiedzi niejako "bandyckiej duszy" aktora ("Bandycka dusza" to tytuł jednej z płyt wydanych przez Lecha Dyblika - przyp. autora), chociaż "rozboju" pod nazwą alkoholizm, aktor dokonał na sobie samym, swoim i rodziny życiu. Ale to było dawno temu. Z górką dwadzieścia minęło od czasu kiedy przestał pić. Teraz artysta spokorniał, pogodził się ze sobą, rodziną i światem. Miał szczęście, że się nie poddał...

Misja Lecha Dyblika

- Robiłem róże głupoty w życiu, ale wziąłem się za siebie. I patrzcie, śpiewam po rosyjsku i gram na gitarze. Jestem zadowolony z życia i uśmiechnięty. Przez to chce powiedzieć, że z jednej strony jest to dla mnie świetna zabawa, a z drugiej strony... Całe życie chciałem spełniać jakąś misję, i tutaj to jest moja misja - mówił Lech Dyblik w jednym z wywiadów.

-Mam kumpla ks. Pawła. On wysłuchał kiedyś tych piosenek i powiedział ciekawą rzecz. Lechu, to jest lepsze niż rachunek sumienia. To mi się podoba, bo rachunek sumienia i rozważanie czy to co robię w życiu jest dobre czy złe - jest niezwykle ważne. "Sprawa życia i śmierci" - powiedział Lech Dyblik i zaśpiewał niezwyczajną balladę w klimatach Wysockiego.

Sukces szkodzi

-Nie rozpieszczajcie mnie oklaskami, bo sukcesy mi szkodą - punktował aktor i pieśniarz, by za chwilę opowiedzieć pewną historię. -Kiedyś, już po latach abstynencji, kiedy już zacząłem porządkować swoje życie i czułem się naprawdę dowartościowany bo specjalista w dziedzinie alkoholizmu... Już parę lat uczyłem się angielskiego, po cichu uczyłem się francuskiego i dostałem propozycję zagrania we francuskim filmie z kolegami z Hollywood, paru znanych aktorów z Los Angeles też tam grało, wszyscy mówiliśmy po francusku w tym filmie. Przyznam się szczerze ja się doskonale w tym hollywoodzkim towarzystwie czułem. Jeden z aktorów miał urodziny i wydał wystawny bankiet. Na tym bankiecie reżyser filmu podszedł do mnie i mówi: -Lechu, jesteś świetnym aktorem. Poczułem się tak dowartościowany pochwałą francuskiego reżysera, że uświadomiłem sobie, że ja na to całe życie czekałem. Że mnie w Polsce nie doceniali, a francuski reżyser światowej sławy zobaczył we mnie geniusza. Postanowiłem to uczcić jednym piwem. Od tego momentu piłem dwa lata. Zrozumiałem, że sukcesy mi szkodzą - zauważył aktor.



Zaśpiewał stosowną piosenkę. Człowiekowi się śni, że uporządkował swoje życie, że już jest godne szacunku. Przestał pić, a budzi się pijany jak co dzień. Mało tego, nieznana dama w łóżku. Przypomniał sobie, że jak rano wracał do domu, to zaprosił panią, która roznosiła mleko. Nie wie jak się zachować, idzie do lodówki, a tam nic nie ma - "Zima, pustynnaja zima". I chciałby być szczęśliwy jak kat. Kolejną piosenką wykonaną przez Lecha Dyblika była "Wstawajcie Graf" (Wstawaj hrabio). Aktor przyznał, że wcześnie nie śpiewał. W szkole teatralnej w Krakowie z przedmiotu - piosenka miał trzy z dwoma, tylko dlatego, że z tego powodu nie chcieli go wyrzucić ze studiów.

Każdy ma swoje "zawtra"

-Ale kiedyś usłyszałem te rosyjskie ballady i... To jest ciekawa rzecz. Jak człowiek trzeźwieje to raptem sobie uzmysławia, że miał w życiu wiele marzeń, na które nie było czasu. Bo piłem wódkę, siedziałem w knajpach. Jednym z moich marzeń było granie na ulicy. Zazdrościłem chłopakom, że w tak fajny sposób zarabiają pieniądze, a ja ani grać, ani śpiewać nie potrafię. Usłyszałem te rosyjskie ballady i pomyślałem, że to jest doskonała rzecz na ulicę i, że ja zostanę radzieckim piosenkarzem. Oczywiście jako polski patriota musiałem się od nowa uczyć rosyjskiego, bo wyłącznie słuchałem Wolnej Europy i demonstracyjnie nie uczyłem się tego języka. Miałem grać na ulicy, ale w międzyczasie pojawił się problem. Zostałem znanym aktorem, ludzie widywali mnie w telewizji, i teraz jak pan z telewizji ma grać na ulicy? Nie bardzo wiedziałem jak to mam zrobić, ale ja się nie poddaje tak łatwo. Na początek chodziłem na ulicę o drugiej, trzeciej w nocy, jak już wszyscy poszli spać i oswajałem się z tą rzeczywistością. Kiedyś w Krakowie znalazłem takie miejsce, z tyłu filharmonia, z przodu uniwersytet. Dwie ławki dalej gość spał na ławce,. Tej nocy śpiewałem pieśni o miłości cichuteńko aby Broń Boże faceta nie zbudzić. Jednak się ocknął, wyciągnął rulon pieniędzy, wziął z wierzchu 50 zł, wrzucił do futerału i mówi: Bierz gitarę i idziemy się napić. Nie chciało mi się opowiadać mojej rzewnej historii i mówić, że nawet za stówę się z nim nie napiję. Problem był, bo był Rosjaninem, był hojny i jak wyjść z sytuacji żeby się człowiek nie obraził. Powiedziałem: Słuszaj brat, szczast nie magu. Dawaj zawtra (jutro). A ten gębę rozdziawił, oczy wybałuszył i mówi: Tyż Wania posmotri na mienia. Gdie ja, gdie zawtra? Z najważniejszych refleksji mojego życia jest to, że każdy człowiek ma swoje "zawtra". Że nie ma kogoś, kto jest stracony, że nie ma ludzi straconych - opowiadał Lech Dyblik.

Jest grzech

Mówił też o swoich występach w więzieniach, gdzie przebywają mordercy. Widział jak w skupieniu słuchają jego utworów. Uznał, że nie ma prawa ich osądzać, choć narobili w życiu rzeczy strasznych, ale nie przestają być ludźmi. Pieśniarz wykonał błatną piosenkę napisaną przez Władimira Szandrikowa, poetę z pokolenia Wysockiego, bardzo znanego w Związku Radzieckim. Piosenka mówi, że nie łatwo jest zerwać z przeszłością. Facet odsiedział wyrok, postanowił wyjechać do kołchozu "Wielki dyszel" i rozpocząć życie od nowa. Okazuje się, że to się nie udaje, sprzeczka, trup i bohater tłumaczy się na komisariacie, że on skończył z bandytyzmem, a to nie jego wina. To jest też przykład rosyjskiej gwary więziennej napisanej przez poetę i jest "kulturalne".

Po wykonaniu tej błatnej piosenki aktor stwierdził: -Ta piosenka jest o tym, że to "dziadostwo", które robiłem w życiu, które robimy, to się za nami ciągnie. To nie jest bez konsekwencji, że jak to się nie wydało, to tego nie ma. To nas drąży i ściąga w dół jako konsekwencja grzechu. Kolejną pieśnią było "Serce", po części wykonane z udziałem publiczności.

Rozum wrócił

-Wielu ludziom tak się zdaje, że jak człowiek ma ogromną biedę w swoim życiu... W moim wypadku jest to alkoholizm. O co chodzi w leczeniu? Chodzi o to, żeby przestać pić. To jest początek. Chodzi o to, żeby się zmieniło całe życie, które jest pozbawione satysfakcji, żeby nabrało sensu. Uczciwie zrobiłem swoją terapię. Ale uświadomiłem sobie, że pomimo tego, że jestem trzeźwy, w moim życiu nic się nie zmieniło. ja nienawidziłem swojego domu rodzinnego, mój stary pił. Na matkę też byłem wkurzony, że matka histeryzuje i może ojciec ma rację, że co się takiego stało, że flaszkę sobie wypił. uciekłem ze swojego domu w wieku 15 lat, wyjechałem do szkoły średniej i już nigdy do domu rodzinnego nie wróciłem. Przyjeżdżałem tylko na chwilę, ale ciężko było mi przenocować u rodziców. I później założyłem swoją rodzinę i okazało się, ze jest to dokładnie to samo. Jak się żeniłem to żona była śliczna i kochana. Po roku małżeństwa - patrzeć na nią nie mogłem. Urodziły się nam dzieci, które są głupie. Po prostu, trzy durne córki. Swojego domu nie lubię, uciekam z tego domu, ale moje dzieci tez uciekają. Uświadomiłem sobie, że ja jestem wzorcem trzeźwienia wśród artystów, bo cała Polska wie, jak Lech Dyblik walczy z alkoholizmem, szykuje dzieciom ten sam los. One mnie nienawidzą, nie umiemy ze sobą rozmawiać, traktują mnie lekceważąco. Były miłe, jak potrzebne były pieniądze. Mnie to bolało. Nie wiedziałem, co mam zrobić. Kiedyś stała się jedna z najważniejszych rzeczy w moim życiu. Wlazłem do kościoła franciszkanów w Łodzi. Wcześniej nie chodziłem, Pan Bóg nie był mi do niczego potrzebny, ponieważ sam sobie radziłem, bo dla mnie to była strata czasu. W kościele siedział Ojciec Klemens, spojrzał na mnie groźnie, ja na niego. Zrozumiałem, że nie mam wyjścia i "pacnąłem" do spowiedzi. Powiedziałem mu, że dwadzieścia lat nie byłem u spowiedzi. On na to, że to spowiedź życia i trzeba to zrobić porządnie. Maglował mnie ponad dwie godziny i dał mi rozgrzeszenie. I powiedział: -A teraz bracie zobaczysz, jak bardzo, jak szybko zmieni się Twoje życie.

Już nie pępek świata

-Myślę sobie, ksiądz taki stary, a entuzjazm jak u przedszkolaka. I nastąpiło takie zjawisko, że ja poczułem jakby mi rozum wracał. Zacząłem chodzić do kościoła, zacząłem przystępować do sakramentów. I zrozumiałem, że nie ja jestem najważniejszy na świecie. Ulżyło mi, bo ja byłem przekonany, że jestem pępkiem świata, świat ma mi prawić komplementy i głaskać po główce, Okazało się, że nie jestem najważniejszy i nie ma w tym nic złego. I patrzę się na moją żonę i myślę, że w sumie nie taka brzydka. ja poczułem, że ja tę kobietę kocham, bo tego, że można kochać swoją żonę - ja nie brałem pod uwagę. Stała przede mną, a ja nie potrafiłem jej spojrzeć w oczy. Nie poddaję się łatwo. Wysłałem jej smsa. Odebrała, zaczęła się śmiać i mówi: - "Ja Ciebie też kocham". Poczułem się jak baran, bo się okazało, że to wszystko jest niezwykle proste. Znalazłem się w innej rzeczywistości. Spodobało mi się bycie mężem swojej żony. Dzieci zaczęły do mnie mówić "tato". To mi się spodobało, to ja chętnie będę tatą. Zrozumiałem, że to jest to, o czym całe życie marzyłem, że jestem w swoim domu, na swoim miejscu jako mąż swojej żony i ojciec swoich dzieci. Jest to niezwykle przyjemne, jeśli ktoś tego nie zna, to polecam - rekomendował pomysł na życie Dyblik.

Jak podkreślił, długa była droga do wyznania tej miłości. Wcześniej, zapytany przez córkę: - Czy ta płyta jest jego?- i odpowiedział: -A co w tym domu jest moje?, usłyszał od żony: -Twoja jest wina! Poznaliśmy też anegdotę o kupowaniu żonie kwiatów zamiast mówienia "przepraszam". Bo jak powiedział słowami kolejnej piosenki - "kwiaty bywają lepsze od słów i tłumaczeń".

Źle urodzony Lech Dyblik

Była jeszcze opowieść o patologicznej rodzinie, alkoholizmie ojca. - Ten alkoholizm to nie była wina mojego ojca, to była moja wina, bo ja nie umiałem być dumny z mojego ojca, takiego, jakim on jest. Zrozumiałem to po latach. Ja jestem pod szczególna opieka Pana Boga. W pewnym momencie napisałem do ojca list, przeprosiłem go za swoje zachowanie, bo ja z nim przez wile lat nie rozmawiałem. Do mnie dotarło, że to jedyny mój ojciec i innego nie będzie. Kombinowałem tak jako dziecko. Urodziłem się na drugim piętrze, a piętro wyżej mieszkał mój kolega Andrzej Stefaniak. Uważałem, że byłoby pięknie gdybym się urodził u Stefaniaków, a wtedy moim ojcem byłby Stefaniak, którego lubiłem. Wszystko byłoby inaczej. A tak jest do niczego, bo urodziłem się na II piętrze. Napisałem w tym liście ojcu, jak kombinowałem, że piętra zostały pomylone. I na końcu, napisałem, choć tego nie planowałem, że go kocham. Po wielu miesiącach pojechałem do domu na święta. Stary był w kuchni jak wchodziłem do mieszkania. I na mój widok w drzwiach - chłop się uśmiechnął tak jak nigdy w życiu. Zobaczyłem szczęśliwego człowieka. Zrozumiałem, że tata dostał list, przeczytał i zrozumiał. Nie przewidziałem jednego, że jak spojrzeliśmy na siebie, to ja odzyskałem ojca, on odzyskał syna. Za parę miesięcy umarł. Dziękowałem Bogu, że zdążyłem z tym listem. Jak ktoś komuś czegoś nie powiedział, to słuchacie - dziś wieczorem! - zachęcał Lech Dyblik.

To jest wolność

Po zaśpiewaniu kolejnej ballady, artysta bard - kontynuował swoją życiową spowiedź. - Parokrotnie zdarzyło mi się zostawić w domu telefon. Zawsze w panice, na najbliższych światłach, zawracałem z piskiem opon, aby wrócić i przejąć telefon, bo się z jakichś smsów i rozmów nie wytłumaczę. Moje życie, toczyło się wielotorowo - miałem oficjalne i drugie - nieoficjalne. Kiedyś wyjechałem z domu i uświadomiłem sobie, że zostawiłem telefon. Pierwszy odruch, to tak jak zwykle, czerwone światła, "zawrotka", itd. I uświadomiłem sobie, że ja nie mam więcej żadnych tajemnic, a ten telefon może leżeć miesiąc. Że mogę odpowiedzieć na każde pytanie. Zrozumiałem, że to jest wolność!

I po raz kolejny zasłuchaliśmy się błatnyje pieśni w wykonaniu Lecha Dyblika, który pojął, jak piękny i nieznany świat jest po tamtej stronie granicy. I jak jest to mu bliskie, jakby brakująca część jego duszy się odnalazła, także na szczęście dla nas - kinomanów, telewidzów i słuchaczy.

Portal Zamość onLine był patronem medialnym
4. Zamojskiego Festiwalu Filmowego "Spotkania z historią"


autor / źródło: Teresa Madej, fot. WB
dodano: 2016-08-15 przeczytano: 6837 razy.



Zobacz podobne:
     Laureaci 9. Zamojskiego Festiwalu Filmowego "Spotkania z historią" / 2021-08-27
     9. ZFF "Spotkania z historią". Gala finałowa z Józefem Skrzekiem / 2021-08-16
     9. ZFF "Spotkania z historią". Z Gwiazdami podróż bez końca / 2021-08-15
     9. ZFF "Spotkania z historią" - pozakonkursowe pokazy filmowe / 2021-08-12
     9. ZFF "Spotkania z historią". Trzynaście filmów konkursowych / 2021-08-12
     Rozdano nagrody 8. Zamojskiego Festiwalu Filmowego "Spotkania z historią" / 2020-08-23
     Rozpoczęły się zamojskie "Spotkania z historią" / 2020-08-21
     8. ZFF "Spotkania z historią": Master Class - Maria Dłużewska / 2020-08-18
     8. ZFF "Spotkania z historią": Gala finałowa i koncert Łukasza Jemioły / 2020-08-18
     8. ZFF "Spotkania z historią": Wielcy Polacy, nieznani bohaterowie, ważne wydarzenia, przełomowe odkrycia... / 2020-08-18
     8. ZFF "Spotkania z historią": konkursowe pokazy filmowe / 2020-08-18
     8. edycja Zamojskiego Festiwalu Filmowego "Spotkania z historią" / 2020-08-18
     Film "Trzy losy - jedna Polska" Leszka Wiśniewskiego zwycięzcą 7. Zamojskiego Festiwalu Filmowego "Spotkania z historią" / 2019-08-19
     Filmowo, muzycznie i tanecznie na "Spotkaniach z historią" / 2019-08-14
     7. ZFF "Spotkania z historią": FILMY Z REGIONU / 2019-08-12
     Gala finałowa "Spotkań z historią" / 2019-08-06
     7. ZFF "Spotkania z historią" - konkursowe pokazy filmowe / 2019-08-02
     7. ZFF "Spotkania z historią" - MASTER CLASS: PAWEŁ WOLDAN / 2019-07-30
     7. Zamojski Festiwal Filmowy "Spotkania z historią" / 2019-07-29
     7. ZFF "Spotkania z historią" - filmy nominowane do nagrody "Zamość Perła Renesansu" / 2019-07-17

Warto przeczytać:









- - - - POLECAMY - - - -




Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu - Twoje źródło informacji

Wykorzystanie materiałów (tekstów, zdjęć) zamieszczonych na stronach www.zamosconline.pl wymaga zgody redakcji portalu!

Domeny na sprzedaż: krasnobrod.net, wdzydze.net, borsk.net, kredki.com, ciuchland.pl, bobasy.net, naRoztocze.pl, dzieraznia.pl
Projektowanie stron internetowych, kontakt: www.vdm.pl, tel. 604 54 80 50, biuro@vdm.pl
Startuj z nami   Dodaj do ulubionych
Copyright © 2006 by Zamość onLine All rights reserved.        Polityka prywatności i RODO Val de Mar Systemy Komputerowe --> strony internetowe, hosting, programowanie, bazy danych, edukacja, internet