www.zamosconline.pl - Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu
Zamość i Roztocze - redakcja Zamość i Roztocze - formularz kontaktowy Zamość i Roztocze - linkownia stron Zamość i Roztocze - komentarze internautów Zamość i Roztocze - reklama Zamość i Roztocze - galeria foto
Redakcja Kontakt Polecamy Komentarze Reklama Fotogaleria
Witaj w czwartek, 25 kwietnia 2024, w 116 dniu roku. Pamiętaj o życzeniach dla: Marka, Jarosława, Erwiny, Kaliksta.
Kwietniowe przysłowia: Pogody kwietniowe, słoty majowe. [...]

Turystyka: Noclegi, Jedzenie, Kluby i dyskoteki, Komunikacja, Biura podróży Rozrywka: Częst. radiowe, Program TV, Kina, Tapety, e-Kartki, Puzle, Forum Służba zdrowia: Apteki, Przychodnie, Stomatologia Pozostałe: Kościoły, Bankomaty, Samorządy, Szkoły, Alfabet Twórców Zamojskich

www.zamosconline.pl Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu


\Home > Kultura


- - - - POLECAMY - - - -




VOX z Zamościa, Beatlesi z Liverpoolu - rozmowa z muzykami grupy VOX

Wykonaniem utworu "Masz w oczach nieba dwa" wyśpiewali trzecią nagrodę na Festiwalu w Opolu w 1979 roku i to "ustawiło" ich na resztę życia. Z artystami, których "Bananowy song" w latach 80. nucili wszyscy, rozmawiam o czasach przed powstaniem grupy VOX, o sukcesach i planach na przyszłość.

Teresa Madej - Jakiej muzyki, których wykonawców słuchaliście Panowie jako nastoletni chłopcy? Podajecie, że ta słuchana muzyka była dla Was inspiracją.

Witold Paszt: -Jako młodzi na pewno słuchaliśmy Beatlesów, na pewno słuchaliśmy The Rolling Stones, The Platters, The Shadows, Deep Purple. A potem, w miarę upływu lat, zaczęliśmy słuchać muzyki swingowej, bardzo wielu gatunków. To się odzwierciedliło w naszej działalności, w naszym uprawianiu zawodu, ponieważ śpiewamy muzykę gospel, swingową, popową. Śpiewaliśmy nawet muzykę jazzową. To przyniosło nam wspaniałe korzyści, bo kiedy w Polsce był kryzys w branży rozrywkowej, to przez tę naszą uniwersalność udało nam się pojechać na parę fajnych, wielomiesięcznych kontraktów.

Dariusz Tokarzewski: -Jeszcze wrócę do tego, czego słuchaliśmy: Led Zeppelin, rockowych zespołów. Mało tego, my też byliśmy praktykami. Ja jestem leciutko młodszy od kolegów, ale wykonywaliśmy tę muzykę. Myśmy uczyli się grać na gitarach i melodii po to, że by grać jak Jimmy Page czy The Shadows. Nie mieliśmy takiego dostępu do instrumentów, jak ma młodzież dzisiaj. Trzeba było przy jakimś zakładzie pracy czy domu kultury wyprosić kawałek gitary, po której bolały palce. Ale to było ambicją piętnastoletniego chłopaka - żeby się nauczyć solówki. Pamiętam, że jak Jurek przyszedł do Szkoły Podstawowej nr 10 - ja kończyłem tę szkołę - z gitarą na lekcję i zagrał solówkę "Królowa autostrady" The Doors, to ja odleciałem. I to były te nasze zainteresowania. Wszyscy mamy za sobą też granie dancingowe.

Witold Paszt: -To była dla nas najlepsza szkoła.

Dariusz Tokarzewska: -Każdy muzyk z naszego pokolenia to podkreśla. To było grubo przed powstaniem zespołu VOX.

Witold Paszt: - Trzeba jeszcze dodać, że w tym szczenięcym wieku słuchaliśmy Niemena, Czerwonych Gitar, Niebiesko-Czarnych. Polskiej muzyki słuchało się wtedy bardzo dużo.

Jerzy Słota: -Niedaleko stąd mieściła się szkoła muzyczna, gdzie Witek grał na flecie, gitarze, skrzypcach, wiolonczeli, dodatkowo na pianinie. Byliśmy muzykalni, w domach też się śpiewało. To nie brało się z niczego. W moim domu śpiewali: mama, tata, brat, ciocia i wujenka. Wszystkie święta były śpiewane i to też była motywacja do muzykowania. Potem każdy z nas miał jakiś zespół. Jako młodzi ludzie chcieliśmy się sprawdzić na scenie. Witek praktykował w Zakładzie Energetycznym.

Teresa Madej - Proszę opowiedzieć o tych zespołach. (W zespole "Pech" (1967-1974), przy Zakładzie Energetycznym grali: Witold Paszt, Waldemar i Andrzej Kanikuła, Krzysztof Łojewski. Przy końcu l. 60 w mieście było kilkanaście zespołów muzyczno-wokalnych i wokalnych. Czołowymi wokalistami w tamtych czasach byli m.in.: Jerzy Słota i Dariusz Tokarzewski - przyp. Autora).

Witold Paszt: -To był zespół, który założył Adam Bachta, zresztą świetny fachowiec, a ja miałem przyjemność i szczęście w tym zespole grać. To był mój pierwszy nauczyciel, który nauczył mnie wielu pozytywnych rzeczy na scenie. Bardzo wiele mu zawdzięczam. Zawsze mu to mówię.

Jerzy Słota: -W Ratuszu miało siedzibę Przedsiębiorstwo Kolportażu "Ruch". Kupili nam sprzęt, pojechaliśmy do Warszawy na ul. Długą 5, wystaliśmy w kolejce aparaturę i przywieźliśmy do Zamościa. Były piękne przeglądy w Powiatowym Domu Kultury. Było tego więcej, aniżeli dzisiaj. Graliśmy w różnych zespołach, ale spotykaliśmy się na jednej scenie, żeby się pokazać. Były też nagrody, festiwale, były ochy i achy. Szkoły były z nas dumne. Były fajfy w PDK, gdzie się grało Omegę, która była popularna, czy też Deep Purple. Ale muzyka polska była dla nas bardzo ważna - Skaldowie, Niemen, Trubadurzy. Następnego dnia po opolskim festiwalu (1968), gitary szły w ruch i graliśmy "Takie ładne oczy", "Anna Maria" i "Te opolskie dziouchy". I na bazie tego talentu, niewątpliwie, i szkoły muzycznej, tej fascynacji muzyką, w 1979 roku doszliśmy do tego, że Witek założył zespół wokalny VOX.

Dariusz Tokarzewski: -Przyglądałem się poczynaniom kolegów. Ja nie byłem aż tak sprawny muzycznie, żeby dołączyć do tych zespołów. Spełniło się moje marzenie, kiedy Witek zaczął pracę - bo jeszcze nie wspomniałeś, że grałeś przy Zarządzie Dróg Miejskich i Zieleni. Ja zaczepiłem się o taki zespół, który prowadził nieżyjący już Jurek Burda, świetny muzyk i nauczyciel Szkoły Muzycznej w Zamościu. Potem grałem w zespole "Ethos" przy WDK, gdzie się grało bardzo ambitną muzykę. Trzeba się było uczyć trudnych rzeczy, które Jurek zadawał. Były to bardzo patetyczne utwory. W szkole uczyłem się grać na wiolonczeli do matury i potem jeszcze na studiach, potem grałem w Teatrze Muzycznym w Lublinie, trochę w filharmonii, nawet w naszej Orkiestrze Włościańskiej na stulecie orkiestry. Brałem nuty do domu i ćwiczyłem. Pasją moją do dzisiaj jest gitara, na której jeszcze nie umiem grać, ale się nauczę. Wspominając Jurka Burdę - to był pierwszy człowiek w Szkole Muzycznej, który przed kształceniem słuchu siadał i grał na fortepianie The Beatles.

Witold Paszt: -Darek wspomniał o tym zespole, którzy istniał przy ZDMiZ. To był pomysł ówczesnego prezydenta miasta Jana Piskorskiego, który zaproponował mi, żebym przy prezydencie miasta Zamościa stworzył kapelę podwórkową. Zaprosiłem wtedy do współpracy Jurka. Ale on był łaskaw wyciągnąć mnie z Zamościa. To był 1977 rok. Miałem też taki mało sympatyczny epizod ze szkołą muzyczną. Zostałem z niej wyrzucony przez Jasia Pałkę, mojego kolegę, z którym się grało na różnych imprezach weselnych i wiejskich zabawach. Chciałem się nauczyć grać na flecie i szło mi to bardzo dobrze. Byłem wtedy członkiem zespołu przy PDK, który prowadził Jurek Drabik. Mówi do mnie: -Jest impreza, przyjeżdżają jacyś partyjni oficjele i dobrze by było, żebyś z nami zagrał. Ja odpowiadam, że mam lekcję na flecie u Jasia Pałki, który był dyrektorem szkoły muzycznej. Jurek Drabik mówi: -Co się martwisz, to są ważni oficjele, będziesz miał usprawiedliwienie. Jasio Pałka wiedział o tej imprezie i zastrzegł, że jeśli pójdę grać do Powiatowego Domu Kultury, a nie na lekcję, to mnie wyrzuci ze szkoły. Jak powiedział, tak zrobił. Przyszedłem na kolejne zajęcia, a Jasio do mnie: - Złóż flet, już nie jesteś uczniem tej szkoły...

Jurek Słota: -Ja w tym czasie poznałem wspaniałego człowieka. Był nim Zygmunt Zub, szef Rady Zakładowej przy PKS. Namówiliśmy go, aby jako młodzi ludzie zadomowić się przy PKS. Pan Zub nam kupił sprzęt. Kiedy Witek muzykował z panem Drabikiem, to ja miałem drugie lokum, po Ruchu, przy PKS. Byli ludzie, którzy chcieli nas wspierać. To były pieniądze PKS. Im było przyjemnie, że przy firmie muzykuje zespół młodych ludzi. W tym zespole przy PKS spędziłem piękne chwile. Mało tekstów w życiu napisałem, ale jeden napisałem na potrzeby przeglądu zespołów transportowców i drogowców. Napisałem muzykę, nie było komu napisać tekstu, więc musiałem ja.
Jest najlepszy i największy ten zamojski PKS,
Tam niczego nie brakuje, wszystko jest!


-Proszę zaznaczyć, że tu jest śmiech. Oczywiście, pan Zub był zachwycony. Kochany człowiek, bo tam spędziliśmy parę lat do matury. Potem się nasze drogi rozeszły. Odsłużyłem wojsko. Potem Witek zaproponował mi Zamość. Prezydent Piskorski był na tak, żebyśmy wspólnie pracowali w tej kapeli podwórkowej. Ale namówiłem Witka na Tarnów. I może to dobrze, bo ta droga bezpośrednio prowadziła do - jak się okazało po latach - do zespołu VOX. Ale tu już Witek wie więcej.

Dariusz Tokarzewski: -Jeszcze słowo, bo tu już chłopaki powiedzieli, że wyjeżdżają z Zamościa... Ja po maturze też wyjechałem z Zamościa i nie dostałem się do znanej szkoły w Warszawie. Nie powiem jakiej, bo po co robić im reklamę, jak się nie dostałem, bo tam się trzeba było "inaczej" dostawać. Ojciec trzymał rękę na pulsie. Mówię: - Idę do wojska! Ojciec: -Jak do wojska? Ja: -Dzwoniłem. Potrzebują wiolonczelistów w zespole reprezentacyjnym wojska. Dadzą mi mieszkanie, mundur, spokojnie odsłużę. Ponieważ mój ojciec był nauczycielem, wziął sprawy w swoje ręce i złożył moje dokumenty na UMCS w Lublinie. Tam się dostałem bez problemu na Wychowanie Muzyczne, które Witek też studiował.

Witold Paszt: -Ja też tam byłem, ale tylko przez rok.

Dariusz Tokarzewski: -To takie wesołe studia. Tam zaczęła się przygoda z wiolonczelą, dzięki której zwiedziłem Europę Zachodnią. Potem ten instrument przestał mi się podobać, zaczęły mi się podobać chałtury, wesela. Później, kiedy zacząłem śpiewać w chórze, to Witek też miał przyjemność śpiewać pod batutą Jadwigi Czerwińskiej. Jest zgrupowanie chóru UMCS i trwa Interwizja w Sopocie, patrzę, a chłopaki tam występują. To był rok 1980. Pani Jadwiga mówi: -To mój chłopak, to Witek! Wszyscy wstali z wrażenia. Ja mówię - jak to? Wiedziałem, że śpiewali na Wiośnie Estradowej, ale żeby aż tak!. A potem Witek zadzwonił do mnie...

Teresa Madej - A to za chwilę. Jeszcze nie było o powstaniu grupy VOX.

Witold Paszt: -Jak już rozmawiamy o naszych studiach na Wychowaniu Muzycznym, to tym razem nie zostałem wyrzucony, a zrezygnowałem sam. Miałem ochotę skończyć te studia, ale mój wykładowca od fortepianu, który był świetnym pianistą - pan Corelli Świeca... Zwykle się nie przygotowywałem do zajęć, ale raz się przygotowałem, tak solidnie. Pan profesor Świeca mnie pochwalił, ale mówi: -Zagrał pan nie to, co ja panu zadałem. Ja mu odpowiadam: - Ale panie profesorze, ja przy panu zapisywałem na zajęciach. On na to: -Ale ja mam dobrą pamięć i pamiętam, co mówiłem. Ja: -Ale panie profesorze... ale, ale, ale. Powiedziałem: - Dziękuję panie profesorze. Zamknąłem drzwi i powiedziałem, że na te studia więcej nie wrócę. I nie wróciłem.

- Jurek w Tarnowie kończył muzyczne Studium Nauczycielskie. Ponieważ prezydent Piskorski chciał mieć fajną kapelę podwórkową w Zamościu, to ja pomyślałem, że Jurka, kuzyna, ściągnę do Zamościa, bo świetnie gra na skrzypcach. Ja będę grał na gitarze lub akordeonie i zrobimy kapelę. Poszedłem do prezydenta. Ponieważ Jurkowi obiecano mieszkanie w Tarnowie, to myślałem, że może się uda i Jurek otrzyma mieszkanie w Zamościu. Powiedziałem prezydentowi, że to świetny muzyk, wywodzi się z Zamościa i powinien być tutaj, a nie w Tarnowie. Pan prezydent zaprosił Jurka na rozmowę. Z tego co pamiętam, pan Piskorski powiedział do Jurka: -Wpłaca pan 30 tys. zł i mieszka pan Kamienna 9. Jurek mi podziękował, ale musiał wyplątać się z Tarnowa. Mówi do mnie: -Jedź ze mną, to jakoś mi pomożesz. W pociągu do Tarnowa, Jurek mówi: - A może ja porozmawiam, żebyś ty otrzymał mieszkanie w Tarnowie? Czy byś został? Mnie było głupio prosić prezydenta Zamościa o mieszkanie dla siebie, nie umiem takich rzeczy robić. Mówię: - Jurek, pewnie, że tak! Wysiadaliśmy z pociągu z przekonaniem, że ja zostaję w Tarnowie, a nie Jurek w Zamościu.

Teresa Madej - Ale sprawy przybrały inny obrót.

-Stało się, jak się stało. Jurek został w Tarnowie, a ja wyjechałem do Warszawy, bo zabrała mnie taka grupa wokalna. Zresztą, Jurek też miał propozycję, ale nie skorzystał. To był rok 1976. Z tą grupą pracowałem dość krótko. Została zwolniona z teatru. Dyrektor zostawił mnie i powiedział: -Ty mi zrobisz grupę wokalną. Zacząłem szukać. Miałem kontakt przez Grzesia Markowskiego. Grzesio mówi do mnie: -Ja znam człowieka, który śpiewa w teatrze na Targówku. Nazywa się Andrzej Kozioł. Wiedziałem, że Andrzej jest z Zamościa. Był już wokalistą, miał za sobą przebój. Było nas już trzech: Grzesio Markowski, Andrzej Kozioł i ja. Znaleźliśmy dwie dziewczyny i była nas piątka. Potem szukaliśmy kogoś, kto by nam akompaniował, bo ja nie jestem pianistą. Andrzej znał Ryśka Rynkowskiego, który był akompaniatorem w operetce. Zaproponował, że go zaprosi. Rysiek przyszedł ubrany w płaszcz impregnowany, w gumofilcach, bo strasznie wtedy lało. Był bardzo nieśmiały. Mówi: -Ja nie śpiewam, mogę akompaniować. I tak się zaczęło.

-Któregoś razu Rysio otworzył gardło. We czterech śpiewaliśmy na próbie w hotelu Bristol. Dziewczyny spóźniły się na próbę. Podsłuchały nas pod drzwiami. Jak myśmy skończyli, zapukały, weszły i powiedziały: -Panowie, nie gniewajcie się. Brzmicie tak fantastycznie, że nic tu po nas. Tylko będziemy wam przeszkadzać. Dziękujemy za współpracę. I to był początek zespołu VOX w składzie: Grzegorz Markowski, Ryszard Rynkowski, Andrzej Kozioł i ja.

Teresa Madej - To była jesień 1978?

Witold Paszt: -Tak. Mieliśmy już plany koncertowe. Nagle Grzesio Markowski mówi tak: -Mam zobowiązania i muszę jechać na festiwal do Irlandii. Muszę. A poza tym, jakoś nie bardzo widzę przyszłość męskiego kwartetu. Musicie sobie kogoś poszukać. I Grzegorz, na pół roku przed Wiosną Estradową, zrezygnował. Byliśmy w dużym kłopocie, bo to było przedsięwzięcie zaplanowane na szeroka skalę i myśleliśmy, że nie damy rady nikogo znaleźć. Przesłuchiwaliśmy wokalistów z pierwszej półki w naszej branży, którzy nie radzili sobie w sytuacji, kiedy wchodziły jeszcze trzy głosy. Nie potrafili się znaleźć, bo nigdy nie trenowali śpiewania chóralnego. To byli soliści topowi. Chcieli z nami śpiewać, ale nie dawali rady. I wtedy pomyślałem o Jurku w Tarnowie. Jurek był wówczas dyrektorem Gminnego Ośrodka Kultury w Gromniku...

Jerzy Słota: -Siedzę sobie w gabinecie GOK w Gromniku koło Tarnowa. Przychodzi pani i mówi: -Dwóch panów z Warszawy do pana. - Jak to, do mnie, z Warszawy? To jakiś żart. Wchodzi nienagannie ubrany Witek i Marek Skolarski. Witamy się, potem czym chata bogata...

Witold Paszt: - Miałeś poł litra przy nodze biurka.

Jerzy Słota: -Więc poczęstowałem. Słyszę: -Panie Jerzy, samolotem lecieliśmy z Warszawy do Rzeszowa, z Rzeszowa przyjechaliśmy taksówką. Chryste Panie! Ale w jakim celu? Zapytał czy jest tu jakiś fortepian. Parę dźwięków i zaśpiewaliśmy z Witkiem, bo przed postaniem VOX tworzyliśmy słynny duet Witek & Jerzy, który zawojował Tarnów i okolicę. Na III edycji Konkursu Estradowej Piosenki Czeskiej i Słowackiej w Ustroniu zdobyliśmy wszystkie nagrody. To już był znak, że w dwugłosie brzmimy idealnie. Co to dla nas trzy-, czterogłos. Żadna sprawa, tym bardziej, że byliśmy wykształceni. Wygraliśmy tam w cuglach, wozili nas kabrioletem i filmowali. Organizatorzy i TVP Katowice.

-Pan Skolarski mówi do mnie: Panie Jerzy, Ja już stąd nie wyjadę bez pana. Witek mówi: -Już nie przesadzaj, będziesz w tym Gromniku siedział? Odpowiadam, że mam tu mieszkanie i rodzinę. On na to: -Spokojnie, na rodzinę tam zarobisz, nie te grosiki jako dyrektor i na wsi. Szkoda życia i talentu. Ja mówię: -jak mnie naczelnik zwolni, to proszę bardzo. Marek poszedł do naczelnika. Za pół godziny przychodzi z naczelnikiem, który mówi: -Panie Jerzy, niech pan spróbuje. Jak się panu spodoba, to co pan będzie tu siedział. Widzę, że jest nagonka z każdej strony. Więc dołączyłem przed Wiosną Estradową i zrobiłem ten materiał. Witek mi bardzo pomagał, bo to było kilkanaście piosenek i to nie łatwych. Poświęciłem na to pięć tygodni. Była motywacja, zobaczyć, czy jestem sprawny. Udało się.

-6 maja 1979 roku odbyła się Wiosna Estradowa w Poznaniu. Wielkie przedsięwzięcie z Alex Bandem, grupą pod dyrekcją Aleksandra Maliszewskiego - najlepsi muzycy, orkiestra światowego formatu. To był sukces, sukces artystyczny, organizacyjny, medialny. Cała krytyka, także Andrzej (Ibis) Wróblewski, ostry krytyk, chwalił VOX, chwalił Alex Band. Już nie wróciłem do Gromnika. Pojechałem tylko się rozliczyć i podpisać kartę obiegową. Za rok minie 40 lat, jak jestem w zespole VOX.

-Czy żałuje? Absolutnie nie. Kocham to i dzisiaj podjąłbym taką samą decyzję, bo my się do tego nadajemy. Wczoraj zagraliśmy koncert w Środzie Wielkopolskiej (27.05.). Każdy koncert nas utwierdza, że robimy to dobrze. Niektóre zespoły zawieszają działalność, rozwiązują się, potem żałują, zwołują się na nowo po dziesięciu latach. Myśmy tego nigdy nie zrobili. Całe życie pracujemy. Moja decyzja sprzed lat, aby być w zespole VOX, była trafiona. To najważniejsza decyzja zawodowa i artystyczna.

Teresa Madej - Jednym słowem, powstanie zespołu VOX to był "złoty strzał"!

Jerzy Słota -Oczywiście. Będąc nauczycielem uczyłem tego młokosa Darka w ósmej klasie, w Szkole Podstawowej nr 10 w Zamościu. Było dobrze, były pieniądze, ale pewnie musiałbym grać chałtury, zarabiać na weselach. A tu, my jesteśmy profesjonaliści. Cieszę się bardzo, że jesteśmy w Zamościu. Tutaj się urodziliśmy, tutaj się wychowaliśmy i że Zamość upomina się o nas, bo my nigdy nie zawiedliśmy tego miasta. Na każdym koncercie wyrażamy ochy i achy na temat miasta naszego pochodzenia, czego nie robili wszyscy artyści urodzeni w Zamościu. My się tym szczyciliśmy i szczycimy, że jesteśmy z pięknego miasta Zamościa.

Witold Paszt: -Uważamy, że mamy najlepszą szkołę muzyczną w Polsce! A na pewno jedną z najlepszych!

c. d. n.


autor / źródło: Teresa Madej, fot. Mirosław Chmiel
dodano: 2018-06-08 przeczytano: 16289 razy.



Zobacz podobne:
     Zmarł zamościanin Witold Paszt / 2022-02-19
     Witold Paszt zagra siebie w "Planecie Singli 2" / 2018-11-03
     12. ZFK: VOX i Namysłowiacy w koncercie roku / 2018-06-10
     VOX z Zamościa, Beatlesi z Liverpoolu - rozmowa z muzykami grupy VOX, cz. 2 / 2018-06-09
     Zespół VOX z Zamościa w Alei Sław / 2018-06-09
     12. Zamojski Festiwal Kultury / 2018-06-04
     Zaproszenie na odsłonięcia tablicy pamiątkowej zespołu VOX w Alei Sław / 2018-05-27
     Pobrano odciski butów muzyków zespołu VOX / 2018-05-14
     XI edycja Alei Sław z zespołem Vox / 2018-04-06
     Dzień miodu i pieroga z zespołem VOX / 2016-06-30
     Fascynujący Koncert Noworoczny 2016 / 2016-01-10
     Zespół VOX i Namysłowiacy w Koncercie Noworocznym / 2015-12-20
     Witold Paszt gra w filmie o piłkarzu Janie Banasiu / 2015-11-29
     Boże Narodzenie 2014 w TVP z Zamojskiej Katedry! - aktualizacja / 2014-12-10
     Z kulturą w szyldzie przez 50. lat / 2014-12-04
     Muzycy o jubileuszowym koncercie Zespołu VOX / 2014-06-22
     Koncert The Best of Wodecki & VOX / 2014-06-16
     "The best of Wodecki & VOX " - pierwszy koncert 8. Zamojskiego Festiwalu Kultury / 2014-06-15
     Perkusiści zagrają "Bananowy song"! Będą bić rekord Polski! / 2014-05-12
     Jubileusz zespołu VOX z Zamojskim Festiwalem Kultury / 2014-03-14

Warto przeczytać:









- - - - POLECAMY - - - -




Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu - Twoje źródło informacji

Wykorzystanie materiałów (tekstów, zdjęć) zamieszczonych na stronach www.zamosconline.pl wymaga zgody redakcji portalu!

Domeny na sprzedaż: krasnobrod.net, wdzydze.net, borsk.net, kredki.com, ciuchland.pl, bobasy.net, naRoztocze.pl, dzieraznia.pl
Projektowanie stron internetowych, kontakt: www.vdm.pl, tel. 604 54 80 50, biuro@vdm.pl
Startuj z nami   Dodaj do ulubionych
Copyright © 2006 by Zamość onLine All rights reserved.        Polityka prywatności i RODO Val de Mar Systemy Komputerowe --> strony internetowe, hosting, programowanie, bazy danych, edukacja, internet