www.zamosconline.pl - Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu
Zamość i Roztocze - redakcja Zamość i Roztocze - formularz kontaktowy Zamość i Roztocze - linkownia stron Zamość i Roztocze - komentarze internautów Zamość i Roztocze - reklama Zamość i Roztocze - galeria foto
Redakcja Kontakt Polecamy Komentarze Reklama Fotogaleria
Witaj w czwartek, 25 kwietnia 2024, w 116 dniu roku. Pamiętaj o życzeniach dla: Marka, Jarosława, Erwiny, Kaliksta.
Kwietniowe przysłowia: Jak deszcz w świętego Marka, będzie ziemniaków tylko miarka, a gdy w Marka pogoda, na ziemniaki uroda. [...]

Turystyka: Noclegi, Jedzenie, Kluby i dyskoteki, Komunikacja, Biura podróży Rozrywka: Częst. radiowe, Program TV, Kina, Tapety, e-Kartki, Puzle, Forum Służba zdrowia: Apteki, Przychodnie, Stomatologia Pozostałe: Kościoły, Bankomaty, Samorządy, Szkoły, Alfabet Twórców Zamojskich

www.zamosconline.pl Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu


\Home > Publicystyka


- - - - POLECAMY - - - -




Z Białej Gwiazdy czarna dziura?

Zwykle jest tak, że przy tworzeniu felietonu najmniejszy problem ma się z jego tytułem. On bowiem pojawia się albo jeszcze przed rozpoczęciem pisania, albo najpóźniej już w jego trakcie. Tymczasem w tym przypadku w mojej głowie była kompletna pustka. Albo inaczej - pomysłów miałem wiele, ale każdy z nich był w jakiejś mierze niecenzuralny. Bo też i takie słowa cisną mi się na myśl o sytuacji, w jakiej znalazł się jeden z najbardziej zasłużonych klubów dla polskiej piłki nożnej. Jego historia ostatnich lat to istna tragifarsa, której finał najprawdopodobniej będziemy mieli na koniec tego świątecznego tygodnia. Mało tego - dla dobra wszystkich zainteresowanych byłoby najlepiej, aby właśnie tak się stało, bo przedłużanie obecnej sytuacji doprowadzi do jeszcze większej katastrofy.

W jaki sposób rozpoczęły się obecne kłopoty krakowskiej Wisły? Od załamania się wizji Bogusława Cupiała, który po pucharowych porażkach z Levadią Tallin, Dinamem Tbilisi czy Valerengą Oslo chciał stworzyć kosmopolityczną "Białą Gwiazdę", która wreszcie awansuje do Ligi Mistrzów. Zaangażowanie trenera Roberta Maaskanta, a zwłaszcza dyrektora sportowego Stana Valcksa, doprowadziło do sprowadzenia pod Wawel mnóstwa zawodników z całego świata, których przyciągnęły przede wszystkim finanse. Ich zarobki miały być pokryte z pieniędzy za awans do LM, co - jak pamiętamy - skończyło się zasłużenie przegranym dwumeczem z APOEL-em Nikozja. Zasłużenie, choć jeszcze przez długi czas w Krakowie mówiono o awansie straconym na trzy minuty przed końcem rewanżu na Cyprze. Późniejsze wyjście z grupy Ligi Europy nie zrekompensowało tamtej przegranej, zresztą skończyło się wszystko dwoma remisami ze Standardem Liege i odpadnięciem w 1/16 finału tych rozgrywek. A ponieważ szło to w parze z kiepską grą w lidze krajowej, mecze z lutego 2012 roku z zespołem belgijskim były ostatnimi bojami "Białej Gwiazdy" w europejskich pucharach.

Do tego wszystkiego doszła coraz gorsza kondycja finansowa Tele-Foniki, skutkiem czego Wisła zaczęła Cupiałowi coraz bardziej ciążyć. Cudzoziemcy, co nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem, przyjechali do Krakowa głównie zarobić lub się wypromować, co zaowocowało wyjazdem co lepszych graczy i pozostawaniem w składzie typowych ogórów. W efekcie opóźnienia w wypłatach pensji stawały się coraz częstszym zjawiskiem, jednakże gdy w połowie 2016 roku Cupiał przekazał klub Jackowi Meresińskiemu, zadłużenie znajdowało się jeszcze na bezpiecznym poziomie. Sęk w tym, że Meresiński najprawdopodobniej był zwykłym "słupem" podsuniętym Cupiałowi przez ludzi, którzy potem przejęli władzę w klubie. "Mereś" wsławił się pobraniem kwoty pół miliona złotych z wiślackiej sakwy oraz kilkoma postępowaniami karnymi m.in. za podrobienie własnego świadectwa maturalnego. W tej sytuacji "ludzie z Towarzystwa Sportowego" mieli być wybawicielami, ale niestety okazali się osobami, które wepchnęły Wisłę na dno Rowu Mariańskiego szastając pieniędzmi na hiszpańskich trenerów i dyrektora sportowego. A przy okazji sowicie napełniając własne kieszenie i wspierając persony związane ze środowiskiem mocno przestępczym. Już latem istniała groźba, że na stadionie imienia Henryka Reymana będzie grać jedynie Garbarnia, bo Wisły na granie przy Reymonta po prostu nie było stać. Wtedy jednak jeszcze udało się doprowadzić do porozumienia z miastem, którego komórki zresztą zajmują bardzo dużą liczbę pomieszczeń na obiekcie. W lipcu piłkarze oraz sztab szkoleniowy otrzymali po raz ostatni swoje wynagrodzenia. Od tamtej pory czekają na przelewy niczym swego czasu Polonia Warszawa za panowania niejakiego Ireneusza Króla.

A ponieważ zarządowi zaczął się palić grunt pod nogami, jego członkowie na gwałt szukali kogokolwiek, komu mogliby Wisłę wcisnąć. Lokalni przedsiębiorcy - ludzie naprawdę majętni - wycofali się z chęci jej kupna, gdy przekonali się, że musieliby wyłożyć w ciągu trzech miesięcy około 20 milionów złotych, a czego ponad 12 milionów już do końca tego roku. Zarząd wrócił więc do koncepcji przekazania klubu jednej z najdziwniejszych kompilacji, jaką świat widział. W jej skład wchodzą: człowiek z Kambodży i paszportem francuskim Ly Vanna - stojący za funduszem Alelega i twierdzący, że ma jakieś koneksje z kambodżańską rodziną królewską, których kambodżańska rodzina królewska nie potwierdziła, Mats Hartling - Szwed reprezentujący spółkę Noble Capital Partners, która ma siedzibę w londyńskim sklepie z cygarami oraz ich wspólnik Adam Pietrowski, który zna Radosława Matusiaka i Zbigniewa Bońka, choć ci zgodnie twierdzą, że Pietrowskiego nie znają. 18 grudnia przejęli klub za symboliczne jedno euro. 21 grudnia milioner z Kambodży przyleciał do Krakowa z Paryża tanimi liniami lotniczymi, wieczorem obejrzał mecz Wisły z Lechem Poznań, a następnego dnia wczesnym popołudniem - wraz z Hartlingiem i Pietrowskim - spotkał się z prezydentem Krakowa, by porozmawiać o inwestycjach w Wisłę oraz szeroko pojętą deweloperkę. Jak potem powiedział dziennikarzom Jacek Majchrowski, rozmowa sprowadziła się do pokazania zdjęć jakiejś akademii piłkarskiej w Chinach i mówienia o pieniądzach, na których istnienie dowodów jednak nie ma. Prezydent Grodu Kraka stwierdził również, że w dyskusji "najbardziej aktywny był pan skośnooki". W chwili, gdy piszę te słowa, wszyscy z wytęsknieniem czekają na przelew z Kambodży, który ma przyjść do 28 grudnia. Jeśli tak się nie stanie, władza w klubie z powrotem przejdzie w ręce TS-u. Tyle, że wówczas już zespół stanie się uboższy o zdecydowaną większość zawodników, którzy rozwiążą kontrakty z winy ten, co oczywiście nie będzie oznaczało, że klub przestanie im być winny grube pieniądze.

Paradoksalnie to byłoby dla Wisły najlepsze rozwiązanie. Jeśli bowiem to całe kambodżańsko-szwedzkie towarzystwo znajdzie jednak odpowiednią sumę na uregulowanie obecnych zobowiązań, będzie to tylko kroplówka na chwilę. Potem trzeba będzie spłacić kolejne podmioty, aby do końca marca złożyć wniosek licencyjny na grę w przyszłym sezonie tzw. Ekstraklasy. A koszty bieżące też wszak należy pokrywać. Przykro mi, ale nie widzę na to szans. Koronnym dowodem były dla mnie słowa o "panu skośnookim" autorstwa prezydenta Krakowa. Nie przepadam za tym facetem, ale rządzi on Krakowem już piątą kadencję i przeżył mnóstwo odwiedzin potencjalnych inwestorów, a wiadomo, że jego interesują właśnie inwestycje deweloperskie. Jeśli więc wypowiada się on tak pogardliwie o gościu, który ogłaszał, że ma wielkie plany, to dla mnie to niechybny znak, że Ly Vanna nie należy do poważnych ludzi. Tym samym wątpię, by stać go było na taką inwestycję. W tym również na pierwszy przelew, choć tu jeszcze zostawiam sobie furtkę na możliwą pomyłkę. Co do reszty - nie ma takiej możliwości.

Wiem, że to nie ta skala, ale w najnowszej historii Wisły widzę sporo podobieństw do tego, co działo się z Klubem Sportowym "Hetman" Zamość przez dekadą. Tam też - mówiąc enigmatycznie - przeinwestowano, a ratunku klubowi podjęli się ludzie ze wszech miar nieudolni, na czele ze zmarłym niedawno radcą prawnym. Nawet ostatnie wyniki sportowe były bardzo podobne. Oglądając zwycięstwo Wisły Kraków nad swą imienniczką w Płocku miałem przed oczami ostatni oficjalny mecz KS-u, czyli wygraną nad Startem w Otwocku - również 2:1. Tam też zawodnicy jechali na atmosferze tęsknie wypatrując jakichkolwiek pieniędzy. KS zresztą formalnie cały czas istnieje, acz oczywiście bez siedziby, członków, kasy, majątku, piłkarzy i miejsca w jakiejkolwiek lidze.

Finalnie z tytułem niniejszego tekstu pomógł mi mój przyszły szwagier. Podpowiedział, że kiedy gwiazda umiera, występują dwie możliwości. Pierwszą z nich jest przejście w dużo mniejszą gwiazdę neutronową, drugą - w czarną dziurę, czyli gwiazdę zapadłą, z której nic już się nie wydobędzie. Jak dla mnie pierwsze rozwiązanie wygląda na zdecydowanie korzystniejsze. Ergo - lepiej, jeśli "Biała Gwiazda" upadnie teraz, aby za kilka lat wróciła na szczyt startując od IV ligi z czystym kontem, jak zrobiło to już kilka innych zasłużonych klubów, aniżeli brnęła w jeszcze większe bagno, z którego można się wcale nie wygrzebać.


autor / źródło: Robert Marchwiany
dodano: 2018-12-27 przeczytano: 1199 razy.



Zobacz podobne:

Warto przeczytać:









- - - - POLECAMY - - - -




Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu - Twoje źródło informacji

Wykorzystanie materiałów (tekstów, zdjęć) zamieszczonych na stronach www.zamosconline.pl wymaga zgody redakcji portalu!

Domeny na sprzedaż: krasnobrod.net, wdzydze.net, borsk.net, kredki.com, ciuchland.pl, bobasy.net, naRoztocze.pl, dzieraznia.pl
Projektowanie stron internetowych, kontakt: www.vdm.pl, tel. 604 54 80 50, biuro@vdm.pl
Startuj z nami   Dodaj do ulubionych
Copyright © 2006 by Zamość onLine All rights reserved.        Polityka prywatności i RODO Val de Mar Systemy Komputerowe --> strony internetowe, hosting, programowanie, bazy danych, edukacja, internet