www.zamosconline.pl - Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu
Zamość i Roztocze - redakcja Zamość i Roztocze - formularz kontaktowy Zamość i Roztocze - linkownia stron Zamość i Roztocze - komentarze internautów Zamość i Roztocze - reklama Zamość i Roztocze - galeria foto
Redakcja Kontakt Polecamy Komentarze Reklama Fotogaleria
Witaj w piątek, 3 maja 2024, w 124 dniu roku. Pamiętaj o życzeniach dla: Marii, Antoniny, Świętosławy.
Majowe przysłowia: Ślub majowy - grób gotowy. [...]

Turystyka: Noclegi, Jedzenie, Kluby i dyskoteki, Komunikacja, Biura podróży Rozrywka: Częst. radiowe, Program TV, Kina, Tapety, e-Kartki, Puzle, Forum Służba zdrowia: Apteki, Przychodnie, Stomatologia Pozostałe: Kościoły, Bankomaty, Samorządy, Szkoły, Alfabet Twórców Zamojskich

www.zamosconline.pl Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu


\Home > Publicystyka


- - - - POLECAMY - - - -




Jak nie pokochałem Diego

Mój pierwszy w pełni świadomie przeżywany turniej piłkarski - ze śledzeniem i analizowaniem wszystkich meczów - to mistrzostwa świata w 1994 roku. Na zawody organizowane przez Stany Zjednoczone szykowałem się długo. Przygotowywał mnie mój ojciec, który ekscytował się Mundialem z bardzo konkretnego powodu - niemal codziennie powtarzał, że "zobaczę Maradonę". Tak się też stało. Rzeczywiście pod jego wodzą Argentyna rozgromiła Grecję i raczej spokojnie poradziła sobie z Nigerią. "Albicelestes" z miejsca stali się dla mnie głównymi faworytami mistrzostw, a Gabriel Batistuta jednym z największych idoli. Maradona? Miał przebłyski cudownych zagrań, a jego gola z Grekami zapamiętałem na całe życie. Choć to ostatnie trudno oddzielić od "cieszynki", w ramach której pobiegł do kamery z dzikim wzrokiem. Krótko mówiąc - legenda "Boskiego Diego" nie zdążyła się we mnie zakorzenić. A potem przyszła wiadomość, że Maradona po raz kolejny wpadł z zażywaniem kokainy, zaś pozbawiony jego przywództwa team przegrał dwa następne mecze i w ogóle odpadł z mistrzostw. Byłem zdruzgotany. I w jakiejś mierze jestem w takim stanie do dziś.

Przez ostatni tydzień przeczytałem kilkadziesiąt artykułów i wysłuchałem podobną liczbę podcastów na temat Maradony, jego życia, kariery i wszystkiego, co wniósł do światowej piłki. Nie ominąłem też filmu "Diego", który nie tak dawno bił rekordy popularności na Netflixie, a teraz został pokazany publicznie przez TVP. Bardzo często przewijała się tam teza, że kim innym był Diego, a kim innym Maradona, choć zarazem jeden bez drugiego nie mógł zaistnieć. Swoje oczywiście robił też wątek Maradony w Neapolu, dzięki któremu to miasto zrobiło się sławne w świecie piłki nożnej. I chociaż cały świat tłukł mi do głowy, że odeszła z tego świata postać wybitna, to jak dla mnie była ona przede wszystkim tragiczna.

Być może mam w sobie zdecydowanie za mało empatii, ale jakkolwiek podzielam pogląd, że choroby wynikające z nałogów są potwornie trudne do wyleczenia, to zarazem trudno mi nie postrzegać np. alkoholików jako osoby, które wpadły w sidła swego schorzenia z własnej winy. Jeśli Diego Maradona grając w Neapolu potrafił od niedzieli wieczorem do środy regularnie ćpać, po czym od czwartku był detoksowany tylko po to, aby zagrać pięknie w niedzielę i znów ruszyć w tango, to dla mnie jest to przykład głównie niesamowitej patologii. Jeśli Diego Maradona strzelił kończyną górną gola Anglikom w ćwierćfinale Mundialu w Meksyku i nazwał to zagranie "ręką Boga", to jest to pokaz nieprawdopodobnego oszustwa radykalnie ustawiającego mecz. Jeśli trener kadry Argentyny Diego Maradona w taki sposób powołał swoją drużynę narodową na Mundial 2010 w RPA, że kompletnie nie zadbał o obsadzenie wszystkich pozycji w sensowny sposób, to dla mnie nie jest to żadna gwiazda do naśladowania, tylko człowiek kompletnie pogubiony. A jeśli na ostatnich mistrzostwach bez cienia żenady Maradona pokazał się naćpany na trybunach, to... na to już żadnego usprawiedliwienia znaleźć nie potrafię.

Rozumiem neapolitańczyków, że dla nich Maradona jest jedną z najważniejszych postaci w historii miasta, ale prawda jest taka, że globalnie wygrał on bardzo mało. Poza mistrzostwem świata w 1986 roku, Pucharem Króla z Barceloną oraz Pucharem UEFA i dwukrotnym "scudetto" z Napoli, jego gablotka jest raczej pusta. Dlaczego? Moim zdaniem po nieudanej przygodzie z Barceloną zwyczajnie bał się weryfikacji w poważnym klubie. Wolał stać na czele słabszego wojska, ale z żołnierzami wpatrzonymi w niego, aniżeli z graczami o wyższych ambicjach.

Co nie znaczy, że mi go nie szkoda, ale chłop sam sobie takie życie wybrał. I taką śmierć.


autor / źródło: Robert Marchwiany
dodano: 2020-12-04 przeczytano: 3804 razy.



Zobacz podobne:

Warto przeczytać:









- - - - POLECAMY - - - -




Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu - Twoje źródło informacji

Wykorzystanie materiałów (tekstów, zdjęć) zamieszczonych na stronach www.zamosconline.pl wymaga zgody redakcji portalu!

Domeny na sprzedaż: krasnobrod.net, wdzydze.net, borsk.net, kredki.com, ciuchland.pl, bobasy.net, naRoztocze.pl, dzieraznia.pl
Projektowanie stron internetowych, kontakt: www.vdm.pl, tel. 604 54 80 50, biuro@vdm.pl
Startuj z nami   Dodaj do ulubionych
Copyright © 2006 by Zamość onLine All rights reserved.        Polityka prywatności i RODO Val de Mar Systemy Komputerowe --> strony internetowe, hosting, programowanie, bazy danych, edukacja, internet