www.zamosconline.pl - Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu
Zamość i Roztocze - redakcja Zamość i Roztocze - formularz kontaktowy Zamość i Roztocze - linkownia stron Zamość i Roztocze - komentarze internautów Zamość i Roztocze - reklama Zamość i Roztocze - galeria foto
Redakcja Kontakt Polecamy Komentarze Reklama Fotogaleria
Witaj w czwartek, 2 maja 2024, w 123 dniu roku. Pamiętaj o życzeniach dla: Zygmunta, Anastazego, Witomira, Anatola, Longina.
Majowe przysłowia: Bywa i śnieg w maju. [...]

Turystyka: Noclegi, Jedzenie, Kluby i dyskoteki, Komunikacja, Biura podróży Rozrywka: Częst. radiowe, Program TV, Kina, Tapety, e-Kartki, Puzle, Forum Służba zdrowia: Apteki, Przychodnie, Stomatologia Pozostałe: Kościoły, Bankomaty, Samorządy, Szkoły, Alfabet Twórców Zamojskich

www.zamosconline.pl Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu


\Home > Opowieści o Zamościu


- - - - POLECAMY - - - -




Wstecznice zamojskie w ujęciu historycznym

Jan Kochanowski: "Dawszy korynie dwa grosze, Wszystkie osiągnę rozkosze". Słowo prostytucja pochodzi z łaciny, jest złożeniem dwóch słów: pro (przed) i statuere (wystawiać), to jest - wystawić się na widok. A jak się te sprawy miały na przestrzeni wieków w Zamościu?

Prostytucja jest zjawiskiem społecznym polegającym na uprawianiu nierządu w celach zarobkowych. Właśnie ten element sprzedaży własnego ciała wywołuje największe potępienie. Traktuje się ją jako zjawisko patologii społecznej chociaż można to rozpatrywać też w kategoriach biologicznych. Tak jak wszystkie zjawiska społeczne podlega ciągłym przemianom, wynikającym z oddziaływania czynników społecznych, obyczajowych oraz uregulowań prawnych.

Ponieważ chrześcijaństwo potępia rozkosze seksualne i kojarzy je grzechem i siłami nieczystymi, ma to wpływ na ich unormowanie moralne, prawne i obyczajowe. W naszej kulturze seksualność oraz zachowania z nią związane obwarowane są systemem ścisłych i sztywnych zakazów oraz nakazów. Ich normy nakazują aby zachowania te były ukryte i odbywały się intymnie. Zewnętrzne przejawy zachowań seksualnych zawsze budzą zawstydzenie i zażenowanie. Jednocześnie istnieją naturalne różnice płci oraz wynikające z tego różne normatywne typy zachowań oraz obyczajowości seksualnej. Nasza kultura preferuje podwójny standard moralny co do zachowań seksualnych, różny dla kobiet i mężczyzn. Ci ostatni mieli mieć inne potrzeby fizjologiczne wynikające z przyrodzonego popędu płciowego. Natomiast kobiety miały być posłuszne, zapobiegliwe oraz siedzieć w domu.

Wacław Potocki: " Żadna wstydliwa panna, wdowa i mężatka
Nie mówi, nie bawi się z mężczyzną bez świadka;
Gdyż choćby dla mówienia zeszli się pacierzy,
Nie dlaczego innego, żaden nie uwierzy".


Ta podwójna moralność sprawia, że społeczna wrogość i potępienie spada przede wszystkim na kobietę. Odzwierciedla to najlepiej przysłowie: "Lepszy grzech męski niż cnota niewieścia".

Prostytucja w dawnej Polsce traktowana była jako niezbędny element życia społeczno - obyczajowego. Występujący powszechnie i powszechnie aprobowany. Istniało przekonanie, że spółkowanie ma zbawienny wpływ na organizm, zalecano nawet ciężko chorym "cielesną lubość". Wstrzemięźliwość miała powodować osłabienie i podatność na choroby.

Rozwojowi prostytucji sprzyjała też podwójna moralność mieszczańska. Wymagała ona od "porządnej kobiety" ograniczenie stosunków seksualnych wyłącznie do małżeńskich a od dziewcząt zachowania cnoty do czasu zamążpójścia, dopuszczalne były jedynie kontakty pozamałżeńskie mężczyzn. Istnienie prostytutek miało chronić nieskalaność instytucji małżeństwa i moralny rozwój młodych dziewcząt.

Krakowski dominikanin profesor teologii Jan Falkenberg twierdził, że zgodnie z nauką Św. Augustyna popełnienie grzechu z nierządnicą jest mniejszym złem aniżeli cudzołóstwo: "Dla tego jest rzeczą konieczną aby miasto ulokowało nierządnice w swych domach, gdyż jedynie w ten sposób można zapobiec większemu złu gdyby ich nie było".

Podobnie wypowiadał się Św. Augustyn: " Znieście kobiety publiczne a rozpanoszy się bezwstyd ogólny".



Kobiety zajmujące się świadczeniem usług seksualnych od samego początku, żyły na marginesie życia społecznego. Słowa jakimi je określano wyrażały pogardę i niesmak oraz były uważane za obraźliwe, dotyczyło to też obiektów jak i osób organizujących ten proceder. Zresztą terminologia odnosząca się do prostytucji jest bardzo bogata we wszystkich okresach.

XV wiek

Pojawiło się łacińskie meretrix (nierządnica, tłumaczone też jako zła dziewka) oraz meretricis, scortillum a potocznie (bez dzisiejszego odniesienia wulgarnego) kurwa i liczne zdrobnienia: kurwię, kurewka, kurwiszcze, kurwiczka oraz gamratka (kamratka), kiepura, kiepka, kiepina (w tamtym czasie kiep to wulgarne określenie sromu niewieściego), białogłowa lada jaka. Dom w którym uprawiano proceder to zamtuz, prostibulum, prostibul, dom hańby ale też dom potrzebny lub rufiański, zwodniczy.

Osoby prowadzące interes nazywano: rufian (rufianka), kurwigospodarz (kurwigospodyni), zwodnik (zwodnica), zwodziciel, duchna.

XVI-XVIII wiek

Popularne określenia prostytutek: małpa, wstecznica, skortyzanka, przychodzka, koryna, paniduszka, pinda, nierządnica, zbytnica, nimfa z winkla, gryzetka, aksamitka , mamzelka, grandesa, szylfidka, czarnoszyjka, prostytutka, nietelka, dziewka: miejska, nierządna, luźna, występna, lub kobieta (było to obelżywe określenie przedstawicielki płci żeńskiej) z dodatkiem: upadła, publiczna, rozwiązła, przedajna, powłóczna, a od stanu materialnego: półkoszulkowa, trzygroszowa. Prostytutki dla wyższego stanu określano jako dama powozowa, chustkowa, kapeluszowa, a dla jednego klienta kokota, metresa, nałożnica, wygodnica, miłośnica, dobrodziejka.

Obiekty nazywano: lunapar, lunapark, bordello, lupanarium, dom z dodatkiem: zły, nieuczciwy, próżny, zbytni.

Osoby prowadzące interes to: nastręczyciel (nastręczycielka) nierządu, skort, baster, koczet (koczetka), trjerz (trjerzka), dwornik (dworniczka).

XIX-XX wiek

Przybyły nowe określenia: koryntianka, ladacznica, dziwka, żołnierka, ździra, lampucera, wenera, hetera a od statusu stworzonego przez przepisy prawne: kobieta tolerowana, tolerantka, kontrolka, księżniczka (od książeczek którymi się legitymowały), cichodajka (pracująca bez zezwolenia), kobieta lekkich obyczajów, lekkiego życia, wykolejona, swawolna a od miejsca uprawiania profesji: burdelówka, rogówka, ulicznica, trotuarówka, przypłotnica, wilczyca (bezdomna), gabineciarka, szambrseparystka (mieszkająca w kawalerce), od pory uprawiania profesji: damulka nocna, nietoperz, ćma oraz wyższego statusu: dama kameliowa, kamelia, kurtyzana, utrzymanka.

Obiekty nazywano: burdel, bajzel, lupanar, dom publiczny lub schadzek. Osoby prowadzące usługi: burdel mama lub gospodyni, sutener (sutenerka), stręczyciel (stręczycielka), kupler (kuplerka), alfons, rajfur (rajfurka).

W miastach zawsze było zapotrzebowanie na "wszeteczne wenusowe zabawy" gdyż był wyższy stopień wolności seksualnej niż na wsi, większa liczba mieszkańców, umożliwiała pozostanie anonimowym. Na wsi również nie stroniono od lubości ale na innych zasadach, odbywało się to bardziej spontanicznie.

Szymon Szymonowicz: " Chociaż czeladź trzymają gorzej niż w klasztorze,
Przecie co rok bywają z bykowym1 we dworze".

Autor anonimowy: "W Polszcze co wieś to zamtuz a miasto Sodoma
Publiczna zgoła miłość u nas nie kryjoma".


W Zamościu tak jak w każdym innym mieście istniały domy publiczne, sprzyjało rozwojowi tej profesji przebywające na stałe lub okresowo grupy samotnych mężczyzn. Najliczniejszą byli studenci Akademii Zamojskiej, następnie młodzież szlachecka rezydująca na dworze ordynatów celem nabrania "światowego obycia" oraz czeladnicy i terminatorzy.

Wojsko zawsze przyciągało wszelkiej maści wstecznice liczące na łatwy zarobek, w Twierdzy Zamojskiej zawsze istniał garnizon. Jako przykład może służyć zalecenia na kwatery zimowe wielmożnego magistratu miasta Tarnowa z 1605 r. "A nie da quastor [skarbnik] lubo pisarz wojskowy ustanowionej lafy [zapłaty] za leże (..) A dziewkom i wszelkim podwikom nakazać: przed żołnierstwem kuprami nie wiercić, na banty w szopy z nimi nie chadzać, macać się nie dozwalać. Na takie wstręty wnet się kabza żołnierska rozwiąże". Hetman Jan Zamojski wydał rozkaz " Panie wesołe, które za wojskiem niegdy chodzą, aby za wojskiem nie szły".

Miasto posiadało "prawo składu" z którym powiązany był "przymus drogowy", wymuszały codziennie przyjazdy kupców. Należy też wspomnieć o co tygodniowych targach i dorocznych jarmarkach. Władze miasta były zainteresowane rozwojem tej formy usług, która przynosiła znaczne dochody. Miejski zamtuz prowadziła małżonka kata miejskiego. Pracując w nim prostytutki miały poczucie pewnej stabilizacji i bezpieczeństwa chociaż za cenę rezygnacji z lepszych zarobków, gdyby pracowały indywidualnie. Miały znaczną swobodę i z zasady ich praca nie była poddana jakimś rygorom. Panująca atmosfera przypominała istniejącą w karczmie, przychodzący zabawiali się z dziewkami siedząc przy piwie lub gorzałce w dużej izbie. Obok niej znajdowały się małe izdebki (alkierzyki) do których zabierani byli klienci albo po uiszczeniu opłaty mogli oni wyprowadzić dziewki na zewnątrz. Miejski zamtuz był ulokowany w Giełdzie (obok Bramy Lwowskiej), która pełniła też rolę hotelu dla przyjezdnych kupców.

Pozostałe znajdowały się w pobliżu Bramy Lwowskiej oraz na przedmieściach przy głównych traktach handlowych. Oznakowane były ogólnoeuropejskim znakiem rozpoznawczym, rzeźbą lub malowidłem sukkuba (diabeł w postaci żeńskiej). W każdej karczmie lub gospodzie była możliwość dorobienia nierządem, do tego celu przeznaczona była ustronna niewielka izdebka. Wiele dziewek a nierzadko mężatek chętnie korzystało z nadarzających się tam okazji.

Jan Bystroń: "Gospody nie wszystkie Bachusowi służyły; wino, śpiew i dorywcza miłość łatwo się tu łączyły, a dziewki służebne nie grzeszyły nadmiarem cnoty".

Obok zorganizowanego nierządu istniał okazjonalny, który był represjonowany ponieważ zagrażało to ścisłemu podziałowi na kobiety "uczciwe" i "nieuczciwe", trudno było określić kto jest prostytutką a kto cudzołożnicą. Jednocześnie władze miejskie nie miały żadnych korzyści z ich zarobków. Dotyczyło to również prostytutek, które łączyły swój fach z okradaniem klientów. Za kradzież groziła kara śmierci, najczęściej były skazywane zamiennie na karę chłosty. Po jej wykonaniu wystawiane były przy pręgierzu na widok publiczny. Po odbyciu kary były "wyświecane z miasta", wywożone poza granice miasta przez kata w obecności straży miejskiej przy zapalonych świecach.

Ponieważ obecność indywidualnych nierządnic była dla niektórych grup społecznych wręcz niezbędna, szybko z powrotem pojawiały się w mieście. Z ich usług korzystali Żydzi którym za stosunki cielesne z chrześcijankami groziły surowe kary oraz szanowani obywatele niechcący pokazywać się w zamtuzie.

Chociaż w połowie XVII w. na negatywny obraz prostytucji miało rozprzestrzenienie się chorób wenerycznych, zwłaszcza kiły. Nie doprowadziło to upadku tego typu usług a jedynie likwidacji stałych zamtuzów w mieście. Nielegalne domy publiczne znajdowały się na przedmieściach w bocznych ulicach gdzie był mniejszy nadzór władz miejskich. Najczęściej zorganizowane były na zasadzie koleżeńskiej współpracy kilku nierządnic wspólnie wynajmujących lokal lub w melinach przestępczych, w których przebywały na stałe lub czasowo. Do Zamościu podczas targów, jarmarków, zaślubin lub pogrzebów ordynatów i innych masowych uroczystości, licznie ściągały wędrowne wstecznice. Były wyspecjalizowane "lotne" zamtuzy bez miejsca stałego pobytu jeżdżące z jarmarku na jarmark.

Magnaci utrzymywali "panie do towarzystwa" a nieraz całe haremy mające dostarczyć rozrywki oraz zaspakajać żądze. Jan Sobiepan Zamoyski przez wiele lat utrzymywał nieodłączną nałożnicę "Babusię"(nieznana z imienia uboga szlachcianka). Po jego ślubie z Marią Kazimierą d'Arquien musiała opuścić Zamość, ale zapewnił jej godziwe warunki bytowe i utrzymywał stały kontakt listowy. Po pewnym czasie powróciła do łask i spowodowała, że Sobiepan obojętnie odnosił się do swojej żony. Jan Andrzej Morsztyn opisał harem który miał utrzymywać w Zamościu dla folgowania swojej chuci Jan Sobiepan. Jednocześnie kobiety nie pozostawały dłużne, o tym w satyrach wspomina Krzysztof Opaliński: "żoneczki chowają poteszytelów, których jeburones nazywają".

W połowie XVIII w. powstały warunki sprzyjające rozwojowi tej profesji w Zamościu, nastąpił wzrost demograficzny oraz gospodarczy miasta. Ze względu na uodpornienie się na choroby weneryczne zaczęto je bagatelizować a w niektórych kręgach były uważane wręcz za "choroby eleganckie". Powstało kilka domów publicznych, jeden z nich mieścił się w narożnej kamienicy rynkowej (obecnie Rynek Wielki 7). Można to domniemywać po płaskorzeźbach małp w nadprożach okien drugiej kondygnacji, w tamtym okresie ta symbolika miała jednoznaczną wymowę. Jednocześnie władze miejskie prowadziły rejestr prostytutek na cele fiskalne. Najliczniejszym środowiskiem z którego rekrutowały się prostytutki zarówno zawodowe jak i dorabiające okazjonalnie była służba domowa. Za jednorazową usługę seksualną można było dostać nieraz równowartość pensji. Bardzo wysoko w tym okresie ceniona była utrata dziewictwa za pieniądze.

W czasach saskich wytworzyła się wybujałość form towarzyskich magnaterii, również w sferze seksualności. Pełna emancypacja kobiet w tym środowisku spowodowała że nastała nowa moda na zdradę małżeńską o charakterze towarzyskim. Gospodarze organizując różnego typu bale i inne imprezy zawczasu przygotowywali ustronne pokoiki. Jednocześnie magnat musiał mieć stałą metresę, ten który jej nie posiadał uważany był co najmniej za dziwaka.

W Austrii cesarzowa Maria Teresa starała się zwalczać nierząd, dotyczyło to też przyłączonej Galicji. Zostały zlikwidowane domy publiczne a przyłapanym na nierządzie kobietą groziła kara chłosty publicznej i roboty przymusowe. Powstała policja obyczajowa zajmująca się zwalczaniem prostytucji. Na nic się to zdało ponieważ liczne wojsko oraz przyjezdni samotni mężczyźni podtrzymywali popyt na tego typu usługi. Istniała też grupa kobiet gotowych nierządem utrzymywać się przy życiu. Spowodowało to powstanie utajnionej prostytucji indywidualnej. Za cesarza Józefa II zaczęto ten stan rzeczy tolerować wydając jedynie przepisy porządkowe i sanitarne.

W Księstwie Warszawskim prostytucja była tolerowania, każda kobieta mogła uprawiać indywidualnie nierząd na własny rachunek. Zamość będący dużym garnizonem niczym magnes ściągał ladacznice. Celem podniesienia stanu zdrowotności żołnierzy, wojsko podjęło działania o ustalenie przez władze miejskie warunków, przede wszystkim sanitarnych, jej uprawiania. Rozwojowi prostytucji sprzyjał brak koszar, co powodowało, że żołnierze stacjonowali w prywatnych kwaterach, dlatego nastąpił rozwój prostytucji okazjonalnej. Jednocześnie lekarze w tym czasie wykryli nową "chorobę", którą uznano, za groźniejszą niż choroby weneryczne. Był to onanizm, który miał prowadzić do szybkiej śmierci, dlatego nie zalecano wstrzemięźliwości mężczyzną.

Ukształtowanie się nowych zasad społeczno-ekonomicznych w Królestwie Polskim przyczyniło się do rozwoju prostytucji. Od tej pory jest traktowana przede wszystkim jako problem zdrowotny a nie społeczny lub prawny. Komisja Rządowa Wojny uznała, że za szerzenie się chorób wenerycznych wśród żołnierzy ponoszą władze miejskie, które przyłapane kobiety zamiast odsyłać do szpitala wyrzucały je poza obręb swojej jurysdykcji. Do garnizonu zamojskiego licznie ściągały prostytutki liczące na zarobek: "które pod pozorem, iż służby znaleźć nie mogą, po mieście i szynkowniach się włóczą, prowadząc życie nierządne". W 1821 r. ukazał się rozkaz aby burmistrzowie i wójtowie wyznaczyli lokale do leczenia kobiet zarażonych chorobami wenerycznymi. W garnizonach wojskowych ich leczeniem zajmowali się lekarze wojskowi a apteki wojskowe wydawały im lekarstwa za połowę ceny. W Zamościu wojsko zostało zmuszone do wybudowania w twierdzy zamojskiej szpitala wenerycznego. Raport dowódcy korpusu inżynierów z 1824 r.: "budowa szpitala kobiet wenerycznych w Twierdzy Zamościa ukończona została i budowa ta [..]. odpowiedzialności urzędu municypalnego miasta Zamościa oddana". Cywilny szpital rządowy dla publicznych nierządnic został utworzony w 1826 r., przy obecnej ul. Bazyliańskiej 7. W obrębie twierdzy tolerowano jedynie zalegalizowane domy publiczne, zaprowadzono ewidencję wszystkich kobiet trudniących się tą profesją. Zwalczano prostytucję ukrytą, nie podlegającej nadzorowi lekarskiemu, wszystkie niezarejestrowane były wydalane z twierdzy.

W połowie XIX w. Departament Policji wydał szczegółowe okólniki celem uporządkowania "płatnej miłości". Kierować domem publicznym mogła jedynie kobieta w średnim wieku (35-55 lat) mająca zaświadczenie policyjne, że jest kobietą o nieposzlakowanej opinii. Dom publiczny powinien być oddalony od świątyni lub szkoły, nie można było na nim umieszczać szyldów ani reklam. Szefowa co tydzień musiała przyprowadzić na badania lekarskie swoje podopieczne do miejskiego komitetu policyjno-lekarskiego. Każda prostytutka została zaopatrzona w książeczkę zdrowia. W Zamościu, w tym czasie było zarejestrowanych 47 prostytutek, to ponad 1/3 wszystkich w guberni lubelskiej. Jeden z domów publicznych prowadziła wdowa po burmistrzu Łaszczowa E. Kłopotowska. Od 1843 r. zarządzeniem namiestnika Królestwa Polskiego opodatkowano domy publiczne oraz prostytutki.

Likwidacja twierdzy zamojskiej zbiegła się z wprowadzeniem systemu reglamentacyjnego. Wiązało się to z przymusem rejestracji prostytutek, kontroli lekarskiej i leczenia szpitalnego chorób wenerycznych oraz utrzymywania oficjalnych domów publicznych. Wydano też szczegółowe przepisy porządkowe. Każdy kto chciał zajmować się tym interesem musiał uzyskać koncesję, dotyczyło to też prostytutek indywidualnych.

W 1882 r. powstał w Zamościu pierwszy koncesjonowany dom publiczny prowadzony przez Mindlę Sztalgajn, mieścił się w kamienicy (obecnie Rynek Wielki 9), kiedy w 1900 r. utworzyła drugi na Przedmieściu Lubelskim protesty sąsiadów doprowadziły do jego likwidacji. Od 1909 r. istniał drugi lupanar w piwnicy domu Herszka przy ul. Browarnej (obecnie ul. Kilińskiego). Był on niższej kategorii, miał świadczyć jedynie usługi seksualne bez sprzedaży alkoholu. Bardzo ciekawe przepisy regulowały funkcjonowanie domu publicznego: "Wybranka i jej szefowa miały prawo poprzez oględziny wiadomych organów przekonać się, że ich gość jest zdrowy", "Zarządzająca burdelem pociągnięta będzie do srogiej odpowiedzialności, jeżeli na skutek nadmiernego użytkowania doprowadzi mieszkające u niej dziewczęta do skrajnego wyczerpania". Obowiązywał zakaz przyjmowania klientów w niedziele i święta w godzinach nabożeństw. Klientem mógł być każdy kto ukończył 16 lat.

W 1909 r zarejestrowanych było w Zamościu 69 prostytutek. Wszystkie otrzymały książeczki imienne zezwalające na uprawianie zawodu, miały obowiązek poddawania się dwa razy w tygodniu kontroli lekarskiej. Od końca XIX w. obowiązkowe badania prostytutek przeprowadzano w Zamościu, w środy i soboty. Wykorzystywano do tego dwupokojowe pomieszczenie w ratuszu na parterze (obecnie znajduje się tam biuro przyjęć interesanta). Wyjątkowo mogły być przeprowadzone w mieszkaniu lekarza za odpłatnością. W domu publicznym odpowiedzialność za stan zdrowia prostytutek ponosiła właścicielka.

"Regulamin zachowań dla prostytutek" zakazywał mieszkania w sąsiedztwie obiektów sakralnych, przysiadywania w oknach lub stać w bramach celem przywabiania mężczyzn oraz wabić ich w miejscach publicznych gestem lub słowem, pokazywanie się w nieprzyzwoitym ubraniu oraz zachowywanie w sposób zwracający na siebie uwagę.

Każda kobieta mogła uprawiać nierząd bądź w domu publicznym lub na własny rachunek po uregulowaniu spraw z władzą podatkową, sanitarną oraz policją. Związane z tym wysokie koszta powodowały pomimo represji istnienie utajnionej prostytucji indywidualnej. Bazą działania nielegalnych usług seksualnych były lokale gastronomiczne. Istniał w Zamościu "pigalak" (nazwa pochodzi od paryskiej dzielnicy Pigalle), to jest część miasta gdzie można było spotkać prostytutki oferujące swoje usługi bezpośrednio na powietrzu, nazwany "Małpim gajem". Ponieważ Zamość nadal był dużym garnizonem wojskowym, żadna z pań swawolnych nie narzekała na brak pracy. Bardzo ceniły sobie towarzystwo oficerów, którzy nie żałowali pieniędzy na kobiety i alkohol.

Zimą 1916/17 r. Austriacy zorganizowali w Zamościu dla żołnierzy polowy dom publiczny, mieścił się przy obecnej ul. Okrzei w nieistniejącym już dzisiaj budynku (przy obecnej Szkole Podstawowej nr 3). Powstające państwo polskie "odziedziczyło" po wojnie dużą liczbę kobiet zmuszonych nędzą do zarabiania na życie nierządem. Początkowo w 1918 r. przyjęto austriackie uregulowania, tolerowano tylko domy publiczne. W mieście było kilka domów publicznych, min na ul. Browarnej, Okrzei, Rynku Wielkim i Janowicach Dużych. Zgodnie z przepisami znajdowały się w bocznych ulicach z dala od kościoła, bożnicy i szkoły. Budynek w którym się mieścił dom publiczny nie mógł mieć innego przeznaczenia, był zakaz spożywania w nim alkoholu. Powinien składać się przynajmniej z czterech pomieszczeń, jedno z nich przeznaczone do "oględzin" prostytutek przez lekarza miejskiego (dwa razy w tygodniu). Zarażone chorobą weneryczną były przymusowo wysyłane do szpitala, koszty ponosił właściciel interesu. Prowadzący musiał otrzymać zaświadczenie od milicji komunalnej o "dobrym prowadzeniu się". Prostytutki niepełnoletnie (od 16 lat) musiały uzyskać zgodę rodziców lub opiekunów. Mogły wychodzić poza dom publiczny parami lub pojedynczo, na noc musiały powrócić. Zabroniono prostytutkom uczęszczana do lokali gastronomicznych. Komisja sanitarno-porządkowa składała się z burmistrza Zamościa i lekarza miejskiego. Ponieważ w Zamościu było dużo wojska, dowódca garnizonu rozkazem uporządkował sprawy korzystania przez żołnierzy z burdeli, wyłącznie w godzinach wieczornych.

Rozporządzenie Ministrów Zdrowia i Spraw Wewnętrznych z 1922 r. zlikwidowało domy publiczne i utworzyło z prostytucji zawód uprawiany indywidualnie pod nadzorem powiatowych komisji sanitarno-obyczajowych. Prostytutki podlegały rejestracji dla celów kontroli sanitarnej. W jednym domu nie mogły mieszkać więcej niż dwie osoby zawodowo uprawiające nierząd. Powyżej trzech, uznawano, że jest to niezarejestrowany dom publiczny. W latach 30-tych istniały zarejestrowane trzy domy schadzek, to jest z dochodzącymi prostytutkami. Przy obecnym Rynku Wielkim 9, ul. Łukasińskiego (Podkarpie), ul. Okrzei. Poza tym bazą świadczenia usług przez prostytutki były tanie hoteliki oraz podnajmowane pokoje a "przechodzone" dorabiały okazjonalnie na powietrzu w "Kaczych dołach" i "Małpim gaju". Obowiązkowe badania stanu zdrowotnego prostytutek przeprowadzano w Miejskim Szpitalu św. Mikołaja przy ul. Lubelskiej.

W czasie okupacji żołnierze niemieccy korzystali początkowo z istniejących domów publicznych. Dla tego istniały "polskie" domy publiczne przeznaczone dla nich przy Rynku Wielkim 9, ul. Ormiańskiej 10 oraz na rogu ul. Lubelskiej i Kilińskiego. Chociaż utrzymywanie stosunków seksualnych (również prostytucję) z Niemcami uznawano za kolaborację. Nie zważając na to Polki z wyrachowania lub częściej dla zapewnienia środków utrzymania przystawały na to. Była to "praca" związana z dużym ryzykiem, od 1940 r. za zarażenie Niemca chorobą weneryczną groziła kara śmierci. Aby zapobiec łamaniu ustaw norymberskich, gdzie stosunki intymne z nie Aryjką podlegały karze "za zhańbienie rasy" oraz zapobiegać chorobom wenerycznym, od 31 lipca 1940 r. z rozkazu dowództwa Wehrmachtu zaczęto organizować wojskowe burdele. Przyjętą procedurą przy ich tworzeniu było przejmowanie istniejących. Ponieważ w Zamościu żaden nie spełniał wymogów lokalowych i higienicznych, powstały nowe. Jeden na terenie koszar, drugi w Domu Żołnierza (obecnie kościół franciszkański). Do pracy jako prostytutki polowe w niemieckich domach publicznych kierowano przymusowo Polki schwytane podczas łapanek oraz poprzez biura pracy. Władze niemieckie aby zapobiec zarzutowi "hańby rasowej", ustaliły, że kontakty z Polkami w burdelach nie mają charakteru społecznego lecz "przedmiotowo-ekonomiczny". Kobiety które zaszły w ciążę poddawano aborcji aby zapobiec rodzeniu się "mieszańców rasowych". Jedna prostytutka miała przypadać na 50 oficerów, 75 podoficerów oraz 100 szeregowców. Wyżsi funkcjonariusze i urzędnicy nie chcąc korzystać z oficjalnych burdeli, utrzymywali stałe partnerki.


autor / źródło: Zbigniew Stankiewicz
dodano: 2021-05-15 przeczytano: 3644 razy.



Zobacz podobne:

Warto przeczytać:









- - - - POLECAMY - - - -




Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu - Twoje źródło informacji

Wykorzystanie materiałów (tekstów, zdjęć) zamieszczonych na stronach www.zamosconline.pl wymaga zgody redakcji portalu!

Domeny na sprzedaż: krasnobrod.net, wdzydze.net, borsk.net, kredki.com, ciuchland.pl, bobasy.net, naRoztocze.pl, dzieraznia.pl
Projektowanie stron internetowych, kontakt: www.vdm.pl, tel. 604 54 80 50, biuro@vdm.pl
Startuj z nami   Dodaj do ulubionych
Copyright © 2006 by Zamość onLine All rights reserved.        Polityka prywatności i RODO Val de Mar Systemy Komputerowe --> strony internetowe, hosting, programowanie, bazy danych, edukacja, internet