| 
 
  
 
 | 
   Blues... o smutnym podtekście Był już "Blues o trzech zapałkach" - dla niewtajemniczonych, w wykonaniu TSA -  teraz będzie "Blues o smutnym podtekście"...
  
Wiele razy słyszałem taką opinię, że w Zamościu nic się nie dzieje. Mało imprez kulturalnych, występów, koncertów itd.  Poniekąd się z tą opinią zgadzam, jednak nie mogę zrozumieć,  gdzie ci wszyscy malkontenci są, gdy ktoś próbuje coś zorganizować. Bardzo łatwo jest narzekać - czyżby rzeczywiście była to nasza  narodowa cecha?
  
Te słowa piszę w kontekście zakończonego wczoraj w Zamościu IX Meetingu Bluesowego. 
  
W trzydniowej imprezie zorganizowanej przez  Jazz Club "Kosz" oraz Art Jazz Cafe "Piwnica pod Rektorską" uczestniczyła zaledwie garstka miłośników bluesa. Ktoś zażartował, że w Piwnicy jest więcej instrumentów niż publiczności. Nie liczyłem, ale widok był naprawdę mało budujący. 
  Zastanawiam się tak, czy do Zamościa musi przyjechać Rubik, żeby wyciągnąć ludzi z domów? Przecież możliwość zabawy, wypicia piwa przy muzyce na żywo jest piękna i niestety w Zamościu prawie nieosiągalna. Tym bardziej powinniśmy się cieszyć, że ktoś taką możliwość nam daje.  
  
Ktoś powie - owszem, fajnie jest, że muzyka gra, ale płacić za to i to jeszcze 10 zł?!   
A niby jak ma być? Przecież nikt za darmo nie lubi pracować. Muzycy grają i się z tego utrzymują, a organizator musi za występ im zapłacić.  Przeliczmy. Niech to będą nieduże pieniądze, powiedzmy nawet 50 zł na "twarz" - to przy zespole liczącym 4 osoby trzeba sprzedać 20 biletów! Idąc na dyskotekę też się płaci i to nierzadko dużo więcej. 
  
 Ale może przejdźmy już do samej imprezy.  
  
W meetingu wystąpiły trzy zespoły grające muzykę bluesową - 2 zamojskie i jeden "przyjezdny". 
  
Pierwszego dnia w akustycznym secie wystąpił Kazek Baca Blues Band. Znani, sprawdzeni muzycy, niektórzy uczestniczyli w wielkich imprezach bluesowych, w tym tej największej - Rawa Blues Festiwal.    
Koncert przerodził się w prawdziwą ucztę bluesową. 
Nieliczna publiczność bawiła się wyśmienicie. Fakt przyszli tu "chorzy na bluesa"...  
Muzycy zagrali mnóstwo standardów i hitów bluesa polskiego i światowego. 
  
Po koncercie głównym, na scenie nastąpiły wielokrotne przetasowania składu i jam session trwał prawie do pierwszej! Przez scenę przewinęło się ośmiu muzyków. 
  
W drugim dniu imprezy wystąpili w duecie na harmonijkę i gitarę akustyczną - "Józek" i Marek Skórka.  
 Mogliśmy podziwiać popisy wirtuozerii na harmonijce w wykonaniu "Józka", świetnie brzmiały też dialogi gitary z harmonijką. Mnóstwo standardów zaaranżowanych przez duet.      
  
Na zakończenie meetingu wystąpił Zbyszek Kowalczyk z zespołem o szumnej nazwie  - Zbycho i Towarzycho Blues Band. 
Trzech muzyków - w koncercie elektrycznym - zagrało całkiem niezły koncert. Świetny warsztat muzyczny, doskonały wokal.
   
Czasami wydaje mi się, że blues powoli umiera razem z wielkimi bluesmanami. Dawno odeszli wielcy bluesa - Jimi Hendrix, Stevie Ray Vaughan, Janis Joplin, czy patrząc na nasze podwórko - król polskiego bluesa Tadeusz Nalepa, Rysiek Riedel...
  
W Zamościu przez te kilka dni mogliśmy usłyszeć wiele utworów tych - i nie tylko tych - wielkich muzyków bluesowych.                
  
I właśnie dzięki takim zespołom, które kultywują tę muzykę, korzystają ze sprawdzonych wzorców, jest nadzieja, że ta muzyka się jeszcze ostanie. 
Tylko należy sobie zadać smutne pytanie - czy... jest ona potrzebna? Dla kogo ją grać?
  
  
Więcej zdjęć z imprezy dostępnych jest w dziale [  ]autor / źródło: wald dodano: 2007-12-10 przeczytano: 17260 razy.  
  
  
  
 
  Zobacz podobne:                                                                                                                         
  
  Warto przeczytać:  
     
 
  
  
 
  
 | 
 | 
 
  
 | 
 
  
 
 |