| 
 
  
 
 | 
   Otrzęsiny na Wydziale Nauk Rolniczych  26 listopada 2007 r. - data jak każda inna. Jednak studentom Wydziału Nauk Rolniczych w Zamościu kojarzy się z balem otrzęsinowym, którego organizacją zajął się samorząd  WNR. Wydarzenie miało miejsce w budynku dydaktycznym przy ulicy Płoskie 2, w zaadaptowanej do tego celu sali wykładowej. Na "bramce" stali oczywiście członkowie samorządu witając z uśmiechem na twarzy każdego przybyłego i wyciągniętą rączką po marżę za bilet. Tradycją już stał się fakt, że na Wydziale Nauk Rolniczych w Zamościu bal otrzęsinowy jest przygotowywany po odbytych w wielkiej konspiracji otrzęsinach. Mają one zawsze miejsce w Domu Studenta "Victoria", a wszyscy którzy je przeżyli będą "otrząsanie" pamiętali przez całe życie.
  
	Na bal otrzęsinowy przybyły władze Wydziału: dziekan prof. dr hab. Adam Kaczor, prodziekan d/s studenckich i dydaktyki prof. dr hab. Danuta Borkowska oraz pracownicy  jednostki. Zaszczyciła nas także swoją obecnością Pani Rektor d/s studenckich i dydaktyki prof. dr hab. Grażyna Jeżewska, a także kierująca działem organizacji studiów mgr Eżbieta Binięda i kierownik działu socjalnego mgr Krystyna Sajewicz. Na cześć przybyłych władz studenci przy akompaniamencie zespołu odśpiewali gromkie STO LAT.
  
Przybywszy w wyznaczone miejsce o godzinie 19:00 nie mogłem liczyć na tłumy, ale po kilkunastu minutach sala wypełniła się po brzegi. Nad rozbawianiem spragnionych tańca i dobrej zabawy imprezowiczów czuwał zespół jednego z mieszkańców Domu Studenta "Victoria". Muszę przyznać, że znają się na rzeczy. Wystarczyło kilka kawałków by wszyscy tańczyli jak im zagrano, a repertuar był szeroki: od najnowszych hitów prosto z pierwszych miejsc list przebojów kolejno przez beat?y lat 80?, aż po "Kaczuchy". Te ostatnie zrobiły chyba największą furorę. Nawet władze zeszły z sali bankietowej aby wraz ze studentami pobawić się przy tym kawałku. Potem już wszystko potoczyło się swoją drogą. Studenci zaczęli "wyrywać" do tańca  profesorki, a studentki - profesorów.
  
Na zmęczonych czekała sala "chill out" gdzie mogliśmy podyskutować nie musząc krzyczeć do drugiej osoby. Atmosferę ochładzał tu barman- również członek samorządu.
  
	Jako członek Studenckiego Koła Fotograficznego nie wyruszam na taką imprezę bez aparatu. Penetruję każde miejsce na sali w poszukiwaniu ciekawych ludzi. Udało mi się kilku z nich uwiecznić. Kilka zdjęć zamieszczam do relacji, a więcej można obejrzeć pod adresami: 
  
[  ]  
[  ] 
  
	Impreza zakończyła się dość wcześnie ze względu na zajęcia następnego dnia. Studenci czuli pewien niedosyt lecz z rozwagą rozeszli się do domów i akademików.
	
  
autor / źródło: Adrian Łoś dodano: 2007-12-12 przeczytano: 17457 razy.  
  
  
  
 
  Zobacz podobne:                                                                                                                         
  
  Warto przeczytać:  
     
 
  
  
 
  
 | 
 | 
 
  
 | 
 
  
 
 |