Hetman - Stal Rzeszów 0 : 3
Bramki: Szczoczarz (75 min), Drozd (78 min), Fabianowski (83 min)
Hetman: Baranowski - Grela, Wachowicz, Saramak, Waga (63 Lipiec), Reyer, Kleszcz, Solecki, Pliżga, Albingier (66 Szyman), Iwanicki
Stal: Pomianek - Majda, Popiela, Lebioda, Kosztyła, Drozd, Kędzior, Kloc, Wtorek, Tatara, Szczoczarz

Nie tak miał wyglądać "debiut" trenera Czesława Palika przed zamojską publicznością... Sam trener powiedział: "przychodząc do Zamościa wiedziałem, że jest źle, ale nie sądziłem, że jest aż tak źle". To jedno zdanie mogło by posłużyć za relację ze środowego meczu Hetmana ze Stalą Rzeszów.

Stal zagrała przeciętnie, nie zaprezentowała ciekawej piłki, cóż wystarczyło to aby wygrać z Hetmanem 3:0.
Mecz rozpoczął się wyśmienicie dla gości. Gdyż już w 4 minucie mogli się cieszyć z prowadzenia. W środku boiska niecelnie zagrał Szymon Solecki, piłkę przejął Wtorek i "uruchomił" szybkiego Szczoczarza, który minął parę zamojskich stoperów, wyszedł "sam na sam" z Markiem Baronowskim i strzelił nie do obrony.

Zimny prysznic, jakim była szybka strata gola podziałał motywująco na Zamościan. Cztery minuty po stracie gola, powinno paść wyrównanie. Jacek Iwonicki, dość aktywny w pierwszych minutach ograł Lebiodę, wyszedł na czystą pozycję i zamiast strzelać wycofał piłkę do wbiegającego w pole karne Mariusza Pliżgi. "Mały" strzelił mocno po ziemi obok wysuniętego Pomianka, jednak w ostatniej chwili piłkę z linii bramkowej wybił Popiela.
Była to najlepsza sytuacja Hetmana, jak się później okazało w całym meczu.

Rzeszowianie umiejętnie kontrolowali grę, Hetman próbował ataków, jednak robił to bardzo nieporadnie.
W 16 minucie ładnie po skrzydle pociągnął Maciej Kleszcz, zacentrował na 5 metr, jednak "Iwan" nie sięgnął piłki głową.
"Iwan" miał jeszcze jedną dogodną sytuację w 35 minucie spotkania. Tomasz Albingier zagrał w uliczkę do swojego kolegi z ataku, jednak ten przegrał pojedynek biegowy z bramkarzem gości.
I to wszystko na co było stać zamojskich zawodników.

W drugiej połowie Zamościanie ani razu nie zagrozili bramce Pomianka, grając bardzo chaotycznie, bez pomysłu.
Rzeszowianie kilkakrotnie zagrozili bramce Marka Baronowskiego, a 2 ataki zakończyły się strzeleniem gola.
W 78 minucie piłka po rogu trafiła na głowę niepilnowanego Drozda, który strzałem w długi róg nie dał szans Baronowskiemu.
Na siedem minut przed końcem spotkania Fabianowski ograł Andrzeja Wachowicza, wyszedł "sam na sam" z zamojskim golkiperem i po chwili rzeszowianie cieszyli się ze strzelenia 3 bramki.

Po środowym meczu naprawdę trudno być optymistą. Punkty uciekają, a na efekty trenera Palika trzeba jeszcze trochę poczekać. Wszystko wskazuje na to, że jesienią Hetman raczej nie odbije się od dna...
Obym był złym prorokiem...

Czesław Palik - trener Hetmana: Jest mi bardzo smutno, bo liczyłem, że ten powrót będzie bardziej okazały, przyjemniejszy.
Bramki, które traciliśmy wołają o pomstę do nieba. Gra nie bardzo nam się kleiła. Była doskonała sytuacja do przerwy, bo można było strzelić bramkę. Nie wiem dlaczego Iwonicki tak zwlekał z oddaniem strzału. Nie mieliśmy zbyt wiele atutów. Stal Rzeszów była piłkarsko zdecydowanie lepsza.
Po meczu z Hutnikiem, z którym Hetman nie mógł sobie poradzić, choć tam gra młodzież, miałem wątpliwości co do pracy w Zamościu, a teraz jestem w szoku. Spodziewałem się, że Hetman gra słabo, ale nie że aż tak słabo.
Piotr Brzeziński - trener Stali: Bardzo cieszymy się ze zwycięstwa. Liczyliśmy się z trudnym przeciwnikiem, wiadomo, że zmiana trenera wyzwala dodatkowe emocje u zawodników, chęć pokazania się i nawet trochę obawiałem się tego meczu. Powiem szczerze, że jestem rozmiarami zwycięstwa trochę zaskoczony, choć w pełni zasłużyliśmy na zwycięstwo.
Pomijając drobne błędy, jestem zadowolony z gry moich podopiecznych. Zawodnicy zrozumieli, że aby wygrać, trzeba walczyć.