Zdaję sobie sprawę, że dzisiejszym felietonem zdenerwuję niektórych Czytelników, którzy zaglądają na te łamy regularnie. Już przy ostatnim tekście na temat kolei miałem głosy, żebym przestał nudzić tym zagadnieniem, że się go zanadto uczepiłem etc., ale nic nie poradzę na to, że życie przynosi kolejne wieści związane z tą sferą życia. Może po prostu powinienem zasugerować szefowi utworzenie stosownego działu w naszym serwisie?

A sprawa jest następująca: otóż w ostatnich dniach wyjawiono pomysł na zbudowanie linii kolejowej łączącej Warszawę z Lwowem. Miałaby ona przechodzić przez nasz region. Idea zaś wzięła się ze spostrzeżenia, iż wystarczy dobudować od Hrebennego po stronie ukraińskiej około 40 kilometrów torów standardowej europejskiej szerokości i na EURO 2012 będziemy mieli gotową bardzo praktyczną i jednocześnie atrakcyjną turystycznie trasę. Tyle, że przy tej okazji owe połączenie nie zahaczałoby bezpośrednio o Zamość i dlatego jest zamysł, by dworcem kolejowym dla naszego miasta uczynić dworzec w Zawadzie.

Goście zeszłotygodniowej "Loży prasowej" w TV Zamość usilnie przekonywali nas jak wspaniała jest owa inicjatywa i było to chwilami wręcz żałosne. Argumentowali, że Zawada jest i tak węzłem kolejowym, do centrum naszego miasta jedzie się stamtąd kwadrans (ciekawe o jakiej porze?) lub nawet szybciej, gdy nie ma radarów, leżące po drodze Płoskie "i tak ciąży" ku Zamościowi więc taka rzecz zbliży ku nam tę miejscowość jeszcze bardziej (idąc tym tropem należałoby dworzec przenieść do Szczebrzeszyna, bo wtedy przyciągnęlibyśmy Bodaczów z Wielączą), a "ogólne trendy" są takie, by dworce kolejowe umieszczać poza miastami (nikt jednak nie powiedział gdzie indziej tak konkretnie jest albo ma być). Wszystko w środku po prostu mi bezwładnie leciało.

Następnego dnia postanowiłem spytać się ludności o zdanie na jednym z forów. Okazało się, że są zwolennicy takiego pomysłu, ale należą do nich niemal wyłącznie osoby, które podróżują do Warszawy. Ich zrozumieć poniekąd można, gdyż półgodzinne czekanie na przestawienie lokomotywy na pewno jest irytujące. Tyle tylko, że wdrożenie pomysłu z dworcem problemu wcale nie rozwiąże, bo wówczas koniecznym się stanie dotarcie innym środkiem transportu do Zawady. Ceregieli z lokomotywą wprawdzie nie będzie, ale teraz też dopiero od Zawady można przecież wsiąść. Poszkodowanymi będą zaś na pewno wszyscy ci, którzy podróżują na południe kraju, a tu docelowych miejsc wcale nie jest mało - Rzeszów, Kraków, Górny Śląsk, Opole, Wrocław... Lista jest naprawdę spora.

I tak sobie myślę czy nie prościej byłoby dobudować kilkanaście metrów szyn przy wiadukcie w Zawadzie, aby nie trzeba było zahaczać o dworzec, a tym bardziej przestawiać lokomotywy? Straty wtenczas bowiem byłyby na pewno bez porównania mniejsze. Turystów tym na pewno nie przyciągniemy. Obecne usytuowanie dworca jest wręcz idealne! Zaraz po wyjściu na miasto trafia się na ogród zoologiczny, a niedaleko jest Starówka. Podróż autobusem, trwająca co najmniej kilkanaście minut, byłaby opcją bezwzględnie gorszą. Pewnie, że naszemu dworcowi można zarzucić np. brak ogrzewania, brak przechowalni bagażu, brak punktu gastronomicznego, ukryte toalety czy niekiedy opieszałość kasjerek, ale modernizacja byłaby w sumie tańsza od budowy całej infrastruktury w Zawadzie.

Zresztą w tym wszystkim są jeszcze dwa aspekty. Otóż przewidywane do wykorzystania na połączenie z Warszawy do Lwowa tory przebiegają obecnie w sporej mierze przez teren Roztoczańskiego Parku Narodowego. Już teraz wzbudza to niezadowolenie lokalnych ekologów, a śmiem twierdzić, że zwiększenie ruchu kolejowego w tym rejonie pociągnie za sobą określone protesty. W ostatnich miesiącach mogliśmy się przekonać jak wielką siłę mają tzw. obrońcy środowiska. W przypadku lotniska w Świdniku można było przesunąć pas startowy, ale w Dolinie Rospudy kompromisu już nie było. Z torami zaś jest jeszcze większy problem. Poza tym 40 kilometrów to nie jest tak mało i nie jestem pewien czy Ukraińcom uda się tyle torów u siebie zbudować. Obawiam się, że w swych planach możemy po prostu zanadto wychodzić przed szereg i w rezultacie bardzo przepłacić.

Krótko mówiąc - pomysł powyższy oceniam zdecydowanie negatywnie i jestem zdania, że bardziej on utrudni życie naszym mieszkańcom aniżeli ułatwi. Dobrze jednak, że do jego realizacji jest na tyle daleko, że jest nadzieja na niewdrożenie w życie.