www.zamosconline.pl - Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu
Zamość i Roztocze - redakcja Zamość i Roztocze - formularz kontaktowy Zamość i Roztocze - linkownia stron Zamość i Roztocze - komentarze internautów Zamość i Roztocze - reklama Zamość i Roztocze - galeria foto
Redakcja Kontakt Polecamy Komentarze Reklama Fotogaleria
Witaj w piątek, 19 kwietnia 2024, w 110 dniu roku. Pamiętaj o życzeniach dla: Adolfa, Tymona, Pafnucego.
Kwietniowe przysłowia: Kwiecień gdy deszczem plecie, maj ustroi w kwiecie. [...]

Turystyka: Noclegi, Jedzenie, Kluby i dyskoteki, Komunikacja, Biura podróży Rozrywka: Częst. radiowe, Program TV, Kina, Tapety, e-Kartki, Puzle, Forum Służba zdrowia: Apteki, Przychodnie, Stomatologia Pozostałe: Kościoły, Bankomaty, Samorządy, Szkoły, Alfabet Twórców Zamojskich

www.zamosconline.pl Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu


\Home > Kultura


- - - - POLECAMY - - - -




Muzyka mnie dopadła - rozmowa z Janem "Ptaszynem" Wróblewskim cz.2

Druga część rozmowy z Janem "Ptaszynem" Wróblewskim, "Ojcem chrzestnym zamojskiego jazzu" oraz Honorowym Obywatelem Zamościa.

Teresa Madej - Jakie było pana dzieciństwo, że tak się pan ukierunkował? Co zdecydowało o pana muzycznych wyborach?

Jan "Ptaszyn" Wróblewski - Ja się tym nie przejmowałem i niczego nie szukałem, to raczej muzyka sama mnie dopadła, czemu zresztą sprzyjały okoliczności, bo to się działo w czasach socrealizmu. Kiedy to wszystko, co wtedy leciało na antenie i było państwowo usankcjonowane było tak cholernie nudne, że siłą rzeczy jak człowiek gdzieś na jazzie ucho "zahaczył" - to od razu było cos innego. Nic nie trzeba było robić. Dodajmy do tego, że jazz miał wtedy inny wyraz i był postrzegany niemal jako muzyka rozrywkowa. W tej chwili, przyznaję się bez bicia, wiele tych nowych gatunków wydaje mi się śmiertelnie poważnych.

Teresa Madej - Ja sądzę, że jazz zyskuje coraz więcej sympatyków.

Jan "Ptaszyn" Wróblewski - Cały czas ich ma. A to czy opinia jest taka czy inna wynika z niekompetencji. Jazz nigdy nie był zjawiskiem na masową skalę, a z drugiej strony nie był taka niszą. Gdziekolwiek w Polsce, bilety na koncert są wyprzedane z góry.

Teresa Madej - Czy tak chętnie jak do Zamościa przyjeżdża pan do innego miasta?

Jan "Ptaszyn" Wróblewski - Jest parę miejsc, które ja niewątpliwie lubię, choć do tego stopnia z żadnym nie jestem związany. Latem lubię jeździć do Sopotu, ale jazzowo nie dzieje się tam dużo. Znalazłbym bym i inne miejsca ale Zamość ... - to się chyba zaczęło w 1982 roku? Przynajmniej raz w roku tam jestem, związki siłą rzeczy są mocniejsze. Nie mam takiego drugiego miejsca, gdzie bym przyjeżdżał nawet trzy razy do roku.



Jak ktoś mnie pyta to ja mówię: przyjedźcie sobie i usiądźcie sobie na Rynku Wielkim, wypijcie kawkę, a jak nie to koniak i zobaczycie, że się go fajnie pije. Jest przepięknie tak sobie siedzieć leniwie na krzesełeczku, patrzeć na każdą piękną kamieniczkę. I jeszcze jak się tam ma spore grono przyjaciół - to jest bomba! Do tych przyjaciół dokładają się władze. Władze - przynajmniej w moich kontaktach są fajne. Nie wiem czy pan Prezydent Zamoyski lubi jazz, ale na pewno lubi tę atmosferę. Zawsze, przy okazji koncertu, jest. To nie jest tak, jak gdzie indziej, ze miasto robi imprezę, festiwal a przedstawiciele miasta się pokażą albo nie. Prezydent Zamościa jest za każdym razem. Pan Zamoyski mi to wybaczy, ale ja bardziej traktuję go nieomal jak fajnego kumpla, niż przedstawiciela władzy. Tak bywało i wcześniej, za tym szła pomoc, zawsze było sympatycznie. To nastawienie, które się czuło, to nie oficjalność, tylko inne relacje.

Teresa Madej - Pana plany i marzenia?

Jan "Ptaszyn" Wróblewski - Panów to w tej chwili nie można mieć, układają się z dnia na dzień, w zależności od rozmaitych relacji. Tego nie potrafię jeszcze powiedzieć, co będę robił przez cały marzec. Tych koncertów i wyjazdów ileś jest i to jest najważniejsza część, niezależnie od muzycznych zamierzeń, które realizujemy wewnątrz zespołu. To jest cały czas, bo jazzman nie potrafi siedzieć bezczynnie i zawsze coś wymyśla. Z marzeń? Mam jeszcze parę partytur, ale takich ogromnych, które chciałbym kiedyś zrealizować, ale nie wiem czy to się da.

Teresa Madej - A czy możliwy jest taki projekt jak zagranie z Orkiestrą Symfoniczną w Zamościu i dyrygentem Tadeuszem Wicherkiem?

Jan "Ptaszyn" Wróblewski - Nie wiem. Ja uwielbiam tego rodzaju relacje i mam napisane parę koncertów tego typu, nie jazowych utworów, tylko form. To wszystko dotyczy wielkiej Orkiestry Symfonicznej. A Namysłowiacy nie mają tak liczebnego składu.

Teresa Madej - Czy wystarczy pięćdziesięciu muzyków? Tyle liczy Orkiestra.

Jan "Ptaszyn" Wróblewski - No to kto wie. Znam pana Wicherka. Myśmy kiedyś o tym rozmawiali, był wówczas dyrygentem w Kaliszu i przestał, sprawa upadła. A jeśli w Orkiestrze w Zamościu jest cztery trąbki i cztery waltornie, to jestem gotów, i uważam, że byłoby cudownie. Zwłaszcza, że to nie jest przedsięwzięcie wymagające sprowadzenia dodatkowych muzyków. Jeden solista i Orkiestra. To może być każda symfoniczna orkiestra, nie jazzowa. Cholernie bym się cieszył, gdyby takie coś okazało się możliwe. Właściwie to nie ma sprawy. Przyjeżdżam ja, w drugim koncercie solistą jest Henryk Miśkiewicz i dajemy pełen program, nuty gotowe, wszystko gotowe. Nic nie stoi na przeszkodzie.

Teresa Madej - Czy była, jest w panu potrzeba zagrania w innym świecie?

Jan "Ptaszyn" Wróblewski - Nigdy nie miałem ambicji, żeby grać z jakąś amerykańską gwiazdą. Lubię grać z osobami, z którymi jakoś się znamy i mamy jakieś porozumienie. A człowiek, żeby najlepszy, jeśli przyjedzie z zewnątrz, to żeby wszystko zagrało to trzeba ze sobą spędzić trochę więcej czasu, a to nie jest realne. Poziom polskich muzyków, na moje zamierzenia w zupełności wystarcza. Pewnie, że byłoby to lepsze, gdyby były światowe gwiazdy, ale nie wiem czy potrafilibyśmy się od razu porozumieć, bo to porozumienie jest piekielnie ważne. Innych zamierzeń nie mam, poza tymi "partyturowymi", którymi przebić się, nie bardzo jest możliwe. Z jedną mi się udało, rzeczywiście objechaliśmy z pół Polski.

Teresa Madej - Czy jest na polskiej scenie jazzowej kontynuator pańskiego talentu?

Jan "Ptaszyn" Wróblewski - Jest do diabła i trochę ludzi. Ja nie widzę takiego jednego, którego bym nazwał kontynuatorem, bo jednak każdy człowiek gra jednak trochę inaczej. A są bardziej lub mniej bliscy, na pewno Henryka Miśkiewicza bym wymienił. On grą jest bardzo zbliżony do mnie. Także wśród najmłodszych ludzi, których sposób myślenia cholernie mi się podoba i którzy na pewno dojdą znacznie dalej niż ja doszedłem muzycznie, bo to jednak relacje się zmieniają, nie ma skali porównawczej, każdy następny startuje z innego poziomu, są tacy ludzie.

Teresa Madej - Jest czas dla rodziny?



Jan "Ptaszyn" Wróblewski - Jest mało czasu na rodzinę. Jak nie rozjazdy, to jest kupa roboty na miejscu, bo trzeba dorzucić, ze muzyk jest obciążony całą kupą roboty, której wcześnie nie znał. Sam musi managerem, księgowym, sam musi składać sto tysięcy ankiet i diabli wiedzą czego i to zżera mi połowę czasu.

Teresa Madej - Czy pozostaje czas na inne zainteresowanie? Czy jazz stał się pana życiem?

Jan "Ptaszyn" Wróblewski - Bardzo mało zostaje czasu. W różnych okresach lubiłem robić różne rzeczy, kiedyś pasjami, co zima siedziałem w Zakopanem dwa tygodnie, teraz to jest zupełnie nie realne. Zresztą zakopane jest tak zatłoczone, że nie byłaby to w dalszym ciągu przyjemność. Kiedyś zajmowałem się ogródkiem, który bywał trochę zaniedbany, bo akurat kiedy trzeba było go okopać to wypada trasa i tak jest bez przerwy, choć muszą być jakieś odskocznie.

Teresa Madej - Z tego co zaobserwowałam, podczas koncertów towarzyszy panu żona.

Jan "Ptaszyn" Wróblewski - Nie zawsze, ale staram się żeby tak było z prostej przyczyny, że to są czasami tak napięte sprawy, że czasem trzeba mi pomocy w jakiś przyziemnych sprawach. Nie lubię jeździć sam, bo to jest już ryzykowne w tej chwili na polskich drogach. Staram się sam nie jechać. Tak się składa, że mam zespół poskładany z muzyków ze wszystkich stron Polski i nigdy nam nie wypada razem jechać.

Teresa Madej - Proszę jeszcze powiedzieć, czy to na jazz poderwał pan swoją małżonkę?

Jan "Ptaszyn" Wróblewski - Chyba nie. Jej by trzeba spytać. Niewątpliwie jazz tutaj pomógł, bo poznaliśmy się, kiedy byłem "na trasie", w Jugosławii, żeby było śmieszniej. Byliśmy tam przez dwa miesiące i tam odbywał się festiwal studenckich teatrzyków i tam się spotkaliśmy. Żona już nie pracuje, była scenografką, teraz zajmuje się mną. Ją zawsze ciągnęło do malarstwa, mnie do dźwięków. Zdarza się, że gdzieś jedziemy, ona biegnie do muzeum, a ja prowadzę próbę. Niestety, w Warszawie mamy za mało czasu na kulturalne wizyty, bo wybrać się do teatru, to jest karkołomne przedsięwzięcie. Trzeba się przez półtorej godziny przepychać się przez zagęszczone ulice, problem z parkowaniem i później z powrotem. Ja często już to odpuszczam. Teraz jestem gównie telewizyjnym odbiorcą , a raczej płytowym, co bardziej wolę. Dzisiaj wyjechałem półtorej godziny wcześniej na nasze spotkanie.

Teresa Madej - Raczej nie myśli pan by zmienić miejsce zamieszkania?

Jan "Ptaszyn" Wróblewski - To jest raczej niemożliwe ze względu na "radiową robotę". Specyfika tej roboty i urzędowe sprawy powodują, że ja w tej Warszawie muszę być, chociaż jej tak za mocno nie kocham.

Teresa Madej - Czy pana dzieci kontynuują muzyczną pasję ojca? Czy pana przodkowie mieli związki z muzyką?

Jan "Ptaszyn" Wróblewski - Nic wspólnego z muzyczną tradycją nie mają. Ja nie namawiam, bo do tego trzeba mieć "końskie zdrowie". Z moich przodków nikt takich związków także nie miał. Mama lubiła przygrywać na pianinie tylko dla własnej przyjemności i rozrywki.

Teresa Madej - Bardzo dziękuję za rozmowę. Dziękuję przede wszystkim, że pan wyraził zgodę na umieszczenie tablicy z pana nazwiskiem w zamojskiej "Alei Sław". Co chciałby pan aby się na niej znalazło poza słowami: "Jan "Ptaszyn" Wróblewski Jazzman"? Jakiś szczególny znak, odcisk?

Jan "Ptaszyn" Wróblewski - "Butki" niech sobie będą. Proszę bardzo - niech będą odciski moich butów. Mnie się to szalenie podoba. Jeśli tak zrobił pan Machulski, to ja się pod tym podpisuję. Jak widzę na zdjęciu, Jan Machulski jest na otwarciu Alei Sław w czapeczce, którą mu podarowałem. Bardzo mi się pomysł "z butami" podoba.

Teresa Madej - Bardzo panu dziękujemy za rozmowę i za wyrażoną zgodę na umieszczenie tablicy z pana nazwiskiem w zamojskiej Alei Sław.

* * *

- Wreszcie w tej "Trójce" jest dobra atmosfera i słuchalność się podniosła o kilka procent - to dyrektora zmieniają. Polityka - to partykularne interesy, tylko i wyłącznie. Co wybory to zmiana na wszyściutkich stanowiskach, jakie istnieją. Problem kwalifikacji nie ma tu żadnego znaczenia.
To komentarz Jana "Ptaszyna" Wróblewskiego na wieść o zmianie osoby dyrektora w radiowej "Trójce".


autor / źródło: Teresa Madej
dodano: 2009-03-05 przeczytano: 14588 razy.



Zobacz podobne:
     Wiecznie żywy jazz - rozmowa z Grzegorzem Obstem cz.II / 2012-08-27
     Koncertowy Kosz: Klaudia Baca / 2012-08-03
     Wiecznie żywy jazz - rozmowa z Grzegorzem Obstem / 2012-08-02
     Heavy Metal Sextet zagra w Koszu! / 2012-07-16
     Jazz na Kresach "New Cooperation" - 2012 / 2012-07-10
     30. Festiwal "Jazz na Kresach" / 2012-05-27
     Jubileuszowy 30. Festiwal "Jazz na Kresach" / 2012-05-21
     Blues Meeting w Koszu / 2012-05-03
     Pierwszomajowy blues... Blues Meeting w Koszu / 2012-04-30
     W lany poniedziałek "Kosz" zaprasza na koncert / 2012-04-04
     Kosz koncertowo: Grażyna Łobaszewska / 2012-03-09
     Kosz koncertowo: Ofensywa Brunetów / 2012-03-09
     Miasto przyznało dotacje na imprezy kulturalne / 2012-02-24
     Kulturalne hity Zamościa 2012 / 2012-02-15
     Jazzowe czwartki: Joanna Buczek Jazz Trio / 2011-08-03
     29. Festiwal "Jazz na Kresach" New Cooperation / 2011-07-04
     Leliwa Jazz Band: Zamość jest jazzowym miastem / 2011-06-10
     Eryk Kulm: nigdy nie czułem się mistrzem / 2011-06-07
     Alchemia jazzu - rozmowa z Janem "Ptaszynem" Wróblewskim / 2011-06-03
     29. Festiwal "Jazz na Kresach"- dzień drugi / 2011-05-30

Warto przeczytać:









- - - - POLECAMY - - - -




Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu - Twoje źródło informacji

Wykorzystanie materiałów (tekstów, zdjęć) zamieszczonych na stronach www.zamosconline.pl wymaga zgody redakcji portalu!

Domeny na sprzedaż: krasnobrod.net, wdzydze.net, borsk.net, kredki.com, ciuchland.pl, bobasy.net, naRoztocze.pl, dzieraznia.pl
Projektowanie stron internetowych, kontakt: www.vdm.pl, tel. 604 54 80 50, biuro@vdm.pl
Startuj z nami   Dodaj do ulubionych
Copyright © 2006 by Zamość onLine All rights reserved.        Polityka prywatności i RODO Val de Mar Systemy Komputerowe --> strony internetowe, hosting, programowanie, bazy danych, edukacja, internet