www.zamosconline.pl - Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu
Zamość i Roztocze - redakcja Zamość i Roztocze - formularz kontaktowy Zamość i Roztocze - linkownia stron Zamość i Roztocze - komentarze internautów Zamość i Roztocze - reklama Zamość i Roztocze - galeria foto
Redakcja Kontakt Polecamy Komentarze Reklama Fotogaleria
Witaj w czwartek, 25 kwietnia 2024, w 116 dniu roku. Pamiętaj o życzeniach dla: Marka, Jarosława, Erwiny, Kaliksta.
Kwietniowe przysłowia: Kiedy Marek przypieka, człek jeszcze na ziąb ponarzeka. [...]

Turystyka: Noclegi, Jedzenie, Kluby i dyskoteki, Komunikacja, Biura podróży Rozrywka: Częst. radiowe, Program TV, Kina, Tapety, e-Kartki, Puzle, Forum Służba zdrowia: Apteki, Przychodnie, Stomatologia Pozostałe: Kościoły, Bankomaty, Samorządy, Szkoły, Alfabet Twórców Zamojskich

www.zamosconline.pl Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu


\Home > Publicystyka


- - - - POLECAMY - - - -




Powołanie to przeżytek?

Dziś, zgodnie z zapowiedzią sprzed tygodnia, ponownie nawiążę do mojej ostatniej podróży pociągiem ze Śląska do Zamościa. Większość jej czasu spędziłem w towarzystwie dwóch pań. Z początku miałem wrażenie, że to jakieś znajome, bo dyskutowały ze sobą tak zawzięcie, jakby pierwszą rozmowę odbyły przynajmniej kilka lat temu. Okazało się jednak, że poznały się dopiero w tamtą niedzielę. No cóż, zmyliły mnie zapewne nadzwyczaj wylewne zwierzenia jednej z kobiet na temat byłego męża.

Każdy podróżujący "Hetmanem" wie doskonale, że pociąg ten przejeżdża przez Kraków Główny, gdzie ma kilkuminutowy postój. Jedna z moich współtowarzyszek wykorzystała ten czas na spotkanie ze swoją córką, która jak mogliśmy się później dowiedzieć, studiuje aktualnie na pierwszym roku medycyny w Grodzie Kraka. Jej matka jest wprawdzie niezwykle z tego dumna, ale... "Ja to radziłam moim córkom, żeby zostały nauczycielkami, tak jak ja. Proszę panią, to jest bardzo dobra praca. Ma się wtedy wolne dwa miesiące wakacji, ferie zimowe, wszystkie święta, soboty i niedziele. Nie ma problemu, żeby gdzieś z dzieckiem pojechać, a i popołudniami też człowiek wypocznie, bo ma też je często wolne". Gwoli ścisłości, ta pani nauczycielką już, jak twierdziła, nie jest, bo przeszła na wcześniejszą emeryturę.

Całe szczęście, że córka okazała się mądrzejsza od swojej matki i zamiast kierować się tymi profitami, postanowiła kształcić się w kierunku takim, który daje jej satysfakcję. Mamusia bowiem wtrąciła mimochodem, że medycyna była dla jej córki od dawna wymarzonym kierunkiem studiów. Muszę każdym razie przyznać, że poprzednia wypowiedź tej pani wywołała we mnie pewną konsternację. Wcześniej wprawdzie spotykałem się z podobnymi opiniami na temat kryteriów wyboru przyszłej pracy dla swoich dzieci, ale zawsze były one wygłaszane przez osoby, nazwijmy, raczej "proste".

Tymczasem teraz usłyszałem to z ust człowieka o, wydawałoby się, szerszych horyzontach. Niemniej po kilkudniowym namyśle muszę przyznać, że ta pani po prostu wpisuje się swą wypowiedzią w określony trend.

Pamiętam, jak będąc jeszcze w liceum rozmawialiśmy w klasowym gronie na temat swojej zawodowej przyszłości. Z perspektywy czasu oceniam, że były to bardzo zdrowe dyskusje, bo w swoich wypowiedziach za podstawowy czynnik wyboru życiowej drogi obieraliśmy własne upodobania i dopiero potem staraliśmy się umiejscowić je jakoś w realiach rynku. Jest to wszak termin bardzo pojemny. Nie argumentowaliśmy swych wyborów lekką pracą lub mnóstwem profitów pozapłacowych, a jeśli nawet mówiliśmy o wysokich zarobkach, to zawsze stawialiśmy je na właściwym miejscu, czyli dopiero po wykonanej robocie. Po prostu wychodziliśmy z założenia, że w pierwszej kolejności trzeba się do określonej pracy nadawać. Byli Państwo kiedyś u lekarza, który wykonywał swój zawód wyłącznie dla pieniędzy? Ja byłem i wrogowi tego nie życzę. Taki ktoś nie nadaje się przecież do leczenia ludzi! Nie można być pewnym czy postawi właściwą diagnozę i przepisze odpowiednie leki, bo nie ma w sobie tej pasji, która powoduje, że człowiek odpowiednio przykłada się do wykonywanej pracy. Podobnie jest z nauczycielem. Gdybym odkrył, że moje dziecko uczy ktoś, kto ten zawód wykonuje wyłącznie z powodów wymienionych przez ową panią z pociągu, to zrobiłbym wszystko, by nauczyciela wymienić. Po prostu nie może dobrze wykonywać swojego zawodu ten, kto przychodzi do pracy tylko po to, by z niej w końcu wyjść i cieszyć się jej profitami. Tyle, że ostatnio ta rzecz odchodzi na plan dalszy.

Co więcej, niestety szkoła ten stan rzeczy promuje. Oto w tym roku większy niż zwykle procent maturzystów wybrał matematykę na maturze. Nie jest to wprawdzie samo w sobie nic niezwykłego, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że przedmiot ten lada chwila będzie obowiązkowy do zdawania na egzaminie dojrzałości (zresztą słusznie, bo podstawy tego przedmiotu każdy powinien mieć opanowane, choćby po to, by mógł sobie wyliczyć oprocentowanie kredytu). Niemniej niepokojące są wyjaśnienia tego zagadnienia dokonywane przez tak zwanych ekspertów. Zacytuję tu "Dziennik Polski": "- Do uczniów w końcu dotarło, że po studiach inżynierskich łatwiej znaleźć pracę niż po skończeniu kierunku humanistycznego - mówi Małgorzata Kulesza, wicedyrektorka XIII LO w Krakowie. Podobnego zdania jest prof. Leszek Mikulski, prorektor Politechniki Krakowskiej ds. studenckich. - Nie bez znaczenia może być opublikowanie prognozy, że w najbliższych latach na rynku pracy w Polsce zabraknie około 70 tysięcy inżynierów. Ludzie z wykształceniem politechnicznym łatwo więc znajdą pracę i będą mogli liczyć na wysokie zarobki - twierdzi profesor".

Teoretycznie wszystko jest w porządku. Człowiek uczy się przecież właśnie po to, by później pracować, a skoro łatwiej jest znaleźć pracę po kierunkach ścisłych, to naturalne, że uczniowie właśnie takowe obdarzyli większym zainteresowaniem. Niestety jednak moim zdaniem to rozumowanie opiera się na błędzie. Po pierwsze bowiem: możemy narzekać, że na kierunkach technicznych kształci się za mało studentów, ale każdy, kto tam już studiuje, wie doskonale jak duży panuje tam "odsiew". Co za tym idzie, trzeba mieć naprawdę duże zacięcie w sobie, talent i pasję, żeby uzyskać wykształcenie politechniczne. Śmiem twierdzić, że powyższych cech brakuje tym, którzy wybierają się na te studia, bo "po nich jest dobra praca". Po drugie: wyobrażacie sobie Państwo jak kiepskim inżynierem będzie ktoś, kto jednak jakimś cudem te studia skończy, choć pójdzie na nie wyłącznie z konieczności? Mało jest bowiem prawdopodobne, że ci wszyscy uczniowie to pasjonaci przedmiotów ścisłych. Po trzecie zaś: być może uczelnie, mając przed sobą widmo konieczności zrobienia jeszcze większego "odsiewu", obniżą swoje wymagania wobec żaków. W takim wypadku poziom wykształcenia ogółu nowych inżynierów spadnie. Czy tego właśnie chcemy?

Boję się, że jeśli faktycznie na siłę zaczniemy młodych ludzi przyciągać do ścisłych kierunków studiów, to za kilka lat jeszcze bardziej aktualne stanie się hasło: "Jak sobie pomyślę jakim jestem inżynierem, to aż boję się pójść do lekarza".


autor / źródło: Robert Marchwiany
dodano: 2009-03-06 przeczytano: 2857 razy.



Zobacz podobne:

Warto przeczytać:









- - - - POLECAMY - - - -




Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu - Twoje źródło informacji

Wykorzystanie materiałów (tekstów, zdjęć) zamieszczonych na stronach www.zamosconline.pl wymaga zgody redakcji portalu!

Domeny na sprzedaż: krasnobrod.net, wdzydze.net, borsk.net, kredki.com, ciuchland.pl, bobasy.net, naRoztocze.pl, dzieraznia.pl
Projektowanie stron internetowych, kontakt: www.vdm.pl, tel. 604 54 80 50, biuro@vdm.pl
Startuj z nami   Dodaj do ulubionych
Copyright © 2006 by Zamość onLine All rights reserved.        Polityka prywatności i RODO Val de Mar Systemy Komputerowe --> strony internetowe, hosting, programowanie, bazy danych, edukacja, internet