|
Trzy punkty na dobry początek Chyba niewielu kibiców Hetmana spodziewało się finezyjnej gry swoich ulubieńców w pierwszym wiosennym meczu o punkty, ale też pewnie niewielu dopuszczało do siebie myśl o stracie punktów.
Jedni i drudzy mieli rację. Po niezbyt porywającym widowisku, w którym sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo, Hetman pokonał Stal i zwiększył swój dorobek o kolejne 3 punkty.
Gra zamojskiej drużyny pozostawiała wiele do życzenia. Ale nie zapominajmy o tym, że jest to całkiem nowy zespół, zbudowany z młodych zawodników i nie do końca jeszcze zgrany. Pod okiem trenera Orzeszka pracowali zaledwie tydzień, więc rozumie się samo przez się, że zespół potrzebuje czasu. Czasu, którego nie ma, bo punkty trzeba zdobywać na bieżąco. To się dzisiaj udało i za to należą się piłkarzom brawa.
Pierwszy raz zamościanie zagrozili bramce strzeżonej przez Marcina Mańkę - niegdyś zawodnika Hetmana - dopiero w 12 minucie.
Kamil Radulj minął dwóch obrońców gości i będąc na linii pola karnego strzelił minimalnie niecelnie.
Na kolejną ciekawą akcję - tym razem po przeciwnej stronie boiska - trzeba było czekać 10 minut.
Bartłomiej Mazurek z łatwością poradził sobie z dwójką zamojskich stoperów i wyszedł sam na sam z Markiem Baranowskim. Na szczęście ten ostatni stanął na wysokości zadania i strzał obronił. W 33 minucie spotkania miała miejsce sytuacja, która na pewno w dużym stopniu wpłynęła na końcowy rezultat.
Piotr Styżej sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Marka Fundakowskiego za co sędzia pokazał mu czerwoną kartkę. Tak więc przez kolejną godzinę Stal miała grać w osłabieniu.
Do końca pierwszej połowy nic ciekawego na boisku się już nie wydarzyło. No może poza minimalnie niecelnym strzałem z rzutu wolnego Przemka Kity.
Nie wiem co trener Orzeszek powiedział swoim zawodnikom w szatni, że po przerwie na murawie zobaczyliśmy zupełnie inną drużynę. Od pierwszego gwizdka sędziego Hetman przystąpił do ataku. Zaraz po przerwie bliscy zdobycia gola byli Kamil Radulj i Marek Fundakowski. Ale na bramkę trzeba było jeszcze chwile poczekać.
W 52 minucie, grający dziś całkiem niezłe zawody Przemek Kita pociągnął lewa stroną i posłał piłkę na linię pola bramkowego. Marek Fundakowski uprzedził Marcina Mańkę i głową wpakował piłkę do siatki. Po zdobyciu bramki gospodarze uwierzyli w swoje siły i dzięki temu mogliśmy obejrzeć kilka ciekawych akcji ofensywnych w ich wykonaniu. Co prawda nie tylko oni atakowali. Duże ożywienie w ofensywie Stali wprowadził występujący przed laty w Hetmanie Adrian Sadowski, który pojawił się na boisku w 70 minucie. Minutę po wejściu "Sadek" był bliski strzelenia wyrównującej bramki.
Kilka minut później drugą bramkę dla gospodarzy mógł, a właściwie powinien, zdobyć Serges Kiema. Zamojski pomocnik po udanym dryblingu na linii pola karnego znalazł się oko w oko z bramkarzem gości, który jednak szybko zorientował się w sytuacji i dalekim wyjściem zablokował jego strzał.
W odpowiedzi Stal przeprowadziła groźną akcję i Marek Baranowski dwukrotnie musiał bronić strzały z bliskiej odległości. Im bliżej końca spotkania, tym Stal osiągała przewagę na boisku, jednak nie potrafiła jej wykorzystać.
Hetman jeszcze dwukrotnie próbował zagrozić bramce Marcina Mańki, ale strzały Przemka Kity i Kamila Sawy nie znalazły drogi do siatki.
Mecz zakończył się zwycięstwem gospodarzy. I to jest w tym wszystkim najważniejsze. Wiele mankamentów było widocznych na boisku, teraz zadaniem trenera jest je wyeliminować. Na pewno nie wychodziła dziś Hetmanowi gra skrzydłami. Boczni obrońcy z rzadka angażowali się w akcje ofensywne. Dopiero w końcówce meczu Łukasz Sękowski zaczął przechodzić linię środkową boiska. Bardzo dobrze w środku zaprezentowali się Przemek Kita i Serges Kiema. Szczególnie ten ostatni zbierał większość górnych piłek. Tym bardziej szkoda teraz, że przez głupotę został upomniany żółtą kartką i dwa najbliższe mecze ma z głowy.
Stare porzekadło mówi "pierwsze koty za płoty". Pracy z drużyną jak można było dzisiaj zauważyć jeszcze sporo, ale też nie ma co dramatyzować. Z tymi chłopakami ligę powinno się utrzymać.
Hetman - Stal Poniatowa 1 : 0 (0:0)
Bramka: Fundakowski (52 min)
Żółte kartki: Kiema (H), Cyranowski (S)
Czerwona kartka: Styżej (33 min, faul taktyczny)
Hetman: Baranowski - Sękowski, Grunt, Staszewski, Sowa - Margol (85 Hałas), Kiema, Kita, Kaczmarek, Radulj (77 K.Sawa) - Fundakowski (90 Rożej)
Stal: Mańka - Cyranowski, Czępiński, Styżej, Nowak, Szczwiński, Krystosiak (70 Sadowski), Rado, Stręciwilk, Mazurek, Wilawerautor / źródło: wald dodano: 2009-03-14 przeczytano: 3151 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|