| 
 
  
 
 | 
   Wojciech Cejrowski na Święta Wielkanocne Już za kilka dni rozpoczną się Święta Wielkanocne, najważniejsze święta chrześcijańskie, upamiętniające śmierć i zmartwychwastanie Jezusa Chrystusa. 
O tym jak i gdzie spędza święta oraz co mu się nie podoba w Europie i dlaczego woli Amerykę  opowiada Wojciech Cejrowski, znany polski podróżnik. 
  
- Czym dla Pana są Święta Wielkanocne?
  
- W Ameryce Łacińskiej są to najważniejsze święta w roku, a Wielki Tydzień trwa nieprzerwanie od Niedzieli Palmowej do Wielkanocnej.  
W Polsce natomiast - jakoś tak niezgodnie z nauką Kościoła - za największe święta uważacie Boże Narodzenie. Ja Wielkanoc obchodzę najczęściej u siebie - w Ameryce - i takimi je lubię, jakimi je się obchodzi tam. Czyli z tymi wielkimi procesjami, wielogodzinnym ulicznym misterium, z procesyjnym przejazdem Jezusa w Niedzielę Palmową przez całe miasto na prawdziwym osiołku, z prawdziwą Drogą Krzyżową i biczowaniem.  
Tam się to przeżywa głębiej, dotkliwiej niż w Polsce, gdzie święta są święconką i śniadaniem.
  
- Czy będąc w Ameryce kultywuje Pan tradycje wielkanocne typowo polskie, przyrządza polskie potrawy, maluje jajka?
  
- Tradycyjny polski zestaw potraw, czyli np. mazurek i biała kiełbasa, nigdy mi nie smakował. No jakoś nie mogłem na tym stole znaleźć nic dla siebie.  
Dlatego w Ameryce nie staram się powtarzać polskich potraw. Ja tam jestem u siebie, to moje miejsce i nie brak mi tam niczego - jem tradycyjne potrawy latynoskie. 
A pisanki są wyjątkiem - gotuję jaja w łupinach od cebuli, lubię ten rudo-kasztanowy kolor.
  
- Pochodzi Pan z Kociewia, czy są jakieś specyficzne dla tego regionu obrzędy wielkanocne?
  
- Pewnie są, ale... ja nie znam tradycji z innych regionów Polski, więc nie bardzo umiem wskazać co na Kociewiu nas wyróżnia, a co jest tam normą ogólnopolską.
  
- Czy Święta Wielkanocne spędza Pan w gronie rodziny czy przyjaciół?
  
- Święta kościelne są wyłącznie rodzinne. Spędzanie ich ze znajomymi, w sytuacji gdy ma się rodzinę byłoby w moim odczuciu złem. Znajomi są dobrzy na długi weekend lub na święto państwowe, ale kościelne to Bóg i rodzina.
  
- W jakim najdziwniejszym zakątku świata zdarzyło się Panu spędzić Święta Wielkanocne?
  
- Kilkakrotnie Wielkanoc zaskoczyła mnie w dżungli, wśród Indian. Zaskoczyła, bo trudno jest zaplanować datę powrotu z takiej wyprawy. Dla Indian dziwaczne było  zawsze moje życzenie, żeby mi przynieśli jajko. Oni nie mają kur, a gdy znajdą jajko dzikiego ptaka w puszczy, to je zjadają na surowo, a nie zabierają do domu. Jajko się tłucze, więc do domu trudno je donieść. I kiedy potem takie jajko gotowałem, to było to pierwsze jajko na twardo w ich życiu. Byli zadziwieni, że zmienia konsystencję i smak.
  
- Czy w swojej twórczości (pisarskiej) wykorzystuje Pan motywy Świąt Wielkanocnych?
  
- Kilkakrotnie pisałem o świętach. Nie są one w Ameryce tak bardzo różne od naszych, o tyle głębiej przeżywane, że wracam do tego tematu traktując go trochę jak dodatek do tych rekolekcji, na które Państwo chodzą w okresie wielkopostnym.
  
- Jaki jest Pana stosunek do dzisiejszej komercjalizacji świąt, do czego to może doprowadzić?
  
- Ogólnie Europa zmierza w stronę piekła. Komercjalizacja jest najmniej groźnym przejawem. Jeśli święta stają się towarem to jednak są jeszcze jakoś cenne, jakoś ważne i pozostają w kalendarzu przynajmniej z powodów handlowych. Gorsze jest to, jak Wy tu w Europie niszczycie kościoły, religię, tradycje, jak strasznie obrażacie Boga na przykład w trakcie tych parad "miłości" w Berlinie. Życzę Państwu, by Europa zmartwychwstała - by z cywilizacji śmierci powróciła do cywilizacji życia. Amen.
  
Z Wojciechem Cejrowskim rozmawiał Waldemar Brzyski autor / źródło: wald dodano: 2009-04-08 przeczytano: 19728 razy.  
  
  
  
 
  Zobacz podobne:                                                                                                                         
  
  Warto przeczytać:  
     
 
  
  
 
  
 | 
 | 
 
  
 | 
 
  
 
 |