|
Niecodzienny wywiad, rzecz o koniach rasy małopolskiejReporter: Jesteście babko Naczelnym Ludowym Hipologiem Kraju, dlatego też mniemam, że dostaliście już projekt znowelizowanego Programu Ochrony Zasobów Genetycznych Koni Rasy Małopolskiej. Co o nim babko sądzicie?
Babka Onegdajka: Słusznie pan mniemasz, projekt dostałam. A co o nim sądzę? Sądzę, że kogoś zwyczajnie pogięło. Bo jak to można, panie, hodować angloaraby bez używania ogierów pełnej krwi angielskiej i czystej krwi arabskiej? Panie, to tak, jakbyś pan chciał parzyć herbatę bez herbaty.
Reporter: Chce pani powiedzieć, że klacze po ogierach czystej krwi arabskiej i pełnej krwi angielskiej nie wejdą do programu?
Babka Onegdajka: Wcale nie chcę tego powiedzieć, ale tak, panie, jest zapisane.
Reporter: A co z kobyłami po ogierach rasy shagya? Ten problem pojawił się już dawno, w fachowej prasie opublikowano wiele artykułów na ten temat. Czy wreszcie coś się wyjaśniło?
Babka Onegdajka: Pewnie, że się wyjaśniło. Shagye, panie, też wzięli z buta. Dla tych za biurkiem Shagya od Shakiry niewiele się różni. Imaginuj sobie pan, panie, że shagye, czyli arabską półkrew do jednego wora z angloarabami francuskimi wrzucili. Teraz kobyła nie będzie mogła mieć w trzecim pokoleniu więcej niż dwóch przodków rasy shagya. Albo inaczej, panie... W trzecim pokoleniu mogą być jeno dwa tzw. obcaki, czy to angloarab zagraniczny, czy shagya, bo to dla nich wszystko jedno.
Reporter: Jak pani myśli, do czego koń małopolski posiadający tak specyficzny rodowód będzie użyteczny.
Babka Onegdajka: Jak się, panie, uplęgnie klaczka, to przydatna ona będzie do pobierania unijnych dotacji, a jak się urodzi ogierek, to pójdzie do zakładu.
Reporter: Treningowego?
Babka Onegdajka: Mięsnego, panie... Jak to mówią, na kila pójdzie. Tyle będzie wart, ile kilo waga na buchcie wskaże.
Reporter: Jednym słowem, przed końmi małopolskimi nieciekawa rysuje się przyszłość.
Babka Onegdajka: Ta rasa zawsze miała przygody. Od samego początku ciągle się w niej cuda działy. Tak mieszali, że i mnie trudno połapać się było. Dodawali, panie, jak nie ślązaka, to wielkopolaka, albo innego czorta i jeszcze w gazetach zachwalali, że ogólnie dobrze jest. Potem na francuza moda nastała... Polak, panie, lubi mieszać. Jak nie pomiesza, to chory się robi. A gdy na ambicję zachoruje, to i we własne gniazdo paskudzić potrafi. Patrz pan, Hiszpanie ponoć biorą dotacje za araby czystej krwi, bo sobie wymyślili osobliwą odmianę iberyjską, a my tymczasem kij w szprychy sobie wkładamy. Wielką radość mają niektórzy, że kółko głośno furkocze. Samych siebie nie szanujemy...
Reporter: Ale wróćmy do programu. Może jakieś podsumowanie...
Babka Onegdajka: Pierwotny program miał z lekka ograniczyć dolew krwi angloarabów francuskich i lansować model konia małopolskiego oparty na oryginalnym przedwojennym polskim patencie: angloarab krajowy + shagya +folblut i trochę araba do smaku. Wprawdzie jest to patent kawaleryjski, ale panie, WKKW to też jest wojna, i to jaka! Nowelizacja programu zupełnie go zniekształciła, obdarła ze skóry, pozbawiła sensu. Nazwiska ludzi, którzy wymyślili te zmiany powinny zostać szeroko upublicznione, żeby historia prędko o nich nie zapomniała. Wiem, że podobny wniosek złożył swego czasu rotmistrz Rozwadowski - jeden z twórców rasy, wobec osób odpowiedzialnych za wprowadzenie krwi ogierów wielkopolskich do hodowli małopolskiej.
Reporter: Czyli sugeruje pani, że nowy program jest do niczego.
Babka Onegdajka: Kto panu tak powiedział? Jak to do niczego?! On jest po prostu do d... A przecież d... to coś bardzo konkretnego. autor / źródło: Krzysztof Kordalski dodano: 2009-09-03 przeczytano: 2587 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|