Najbrzydsze miejsca w Zamościu

Dzisiejszy tekst zacznę od nawiązania do zeszłotygodniowego felietonu, który muszę trochę uzupełnić. Otrzymałem bowiem wreszcie z lubelskiego Urzędu Marszałkowskiego odpowiedź na moje pytania, które miały paść podczas wywiadu z wicedyrektorem Michałem Tyburkiem. Poprzednio tuż przed wysłaniem przeze mnie materiału do redaktora naczelnego otrzymałem pełen przeprosin telefon, w którym jeden z pracowników Urzędu Marszałkowskiego mówił o awarii serwera, na skutek której mój mail dotarł do nich z tygodniowym opóźnieniem. Dlatego właśnie w tekście nieco się zaasekurowałem, a teraz chciałbym podziękować adresatom tego pisma, że rzeczywiście podjęli starania, aby mi odpowiedzieć. Dalsza część jest jednak zdecydowanie mniej różowa, bo treść tego pisma w dużej mierze powiela bzdury Intercity. Urząd posunął się nawet do stwierdzenia, że do puszczenia szynobusu konieczna jest modernizacja naszej linii kolejowej, by zwiększyć jej konkurencyjność wobec transportu drogowego, co jest nieprawdą. Pisałem wszak, że szynobus może jechać do Lublina nawet niecałe 2 godziny, co już samo w sobie jest konkurencyjne wobec busów, które muszą nagminnie łamać zasady Kodeksu Drogowego, aby zmieścić się w atrakcyjnym czasie jazdy (akceptowanym przez sam Urząd Marszałkowski!). Zadałem obecnie kilka pytań uzupełniających i czekam na odpowiedź. Tak czy owak jednak muszę stwierdzić, że dostrzegam coraz mniej dobrej woli Urzędu Marszałkowskiego i bardzo mi się to nie podoba.

Dalszą część niniejszego felietonu chcę poświęcić sprawie, która z góry przyznaję, że nie jest moim autorskim pomysłem. Dyskusja na ten temat toczyła się niedawno na jednym z lokalnych forów i postanowiłem po prostu zabrać w niej głos. Piszę tak, bo w innym miejscu wspomnianego serwisu dała się zaobserwować wymiana zdań między dwojgiem dziennikarzy o tym kto od kogo czerpie tematy na publikacje. Osobiście nie widzę problemu. W ciągu trzech lat publikowania na zamosconline przyzwyczaiłem się, że zarówno moje teksty stają się inspiracją dla innych zamojskich żurnalistów, jak również ich publikacje inspirują mnie i to jest normalne.

Przechodząc zaś do rzeczy: chcę napisać o najbrzydszych miejscach naszego miasta. Muszę przy tym uściślić, że chodzi mi o takie punkty, które przez swoje położenie przynajmniej powinny uchodzić za reprezentatywne. Nie mam więc na myśli jakichś przydomowych skwerków pełnych śmieci albo osiedlowych uliczek z ogromem dziur, tylko miejsca znajdujące się przy (albo na) głównych drogach Zamościa. Trzeba przyznać, że rzeczywiście jest tego sporo i niestety praktycznie każda dłuższa ulica ma swoje estetyczne felery. Trudno jednak przyznać absolutnie niewątpliwe pierwsze miejsce. Waham się bowiem pomiędzy rynkiem Nowego Miasta, a skrzyżowaniem ulic: Sadowej, Piłsudskiego i Peowiaków. To pierwsze jest o tyle inne, że tamtejsza brzydota jest po prostu efektem wieloletnich zaniedbań, na skutek których powstały budynki kompletnie niepasujące wizualnie do siebie, nawierzchnie parkingów, mające skłonność do rozsypywania się, a także kontenery straganowe, które wprawdzie do small-biznesu nadają się znakomicie, ale do architektonicznego podziwiania już zdecydowanie mniej. Co jakiś czas powstają nowe koncepcje modernizacji tego miejsca i mam nadzieję, że w końcu któraś z nich zostanie zrealizowana. Wspomniane skrzyżowanie zaś szpecą przede wszystkim okropnie gryzące się zarówno swym nawałem, jak i kolorystyką, reklamy znajdujące się na płocie "starego" szpitala. Zastanawia mnie czy w ogóle takie umiejscowienie reklam dodatnio wpłynęło na obroty eksponowanych firm, bo przyznam, że za każdym razem, gdy tam jestem po prostu muszę odwrócić wzrok, bo mnie ten widok aż razi i wydaje mi się, że nie tylko ja tak mam.

Oczywiście nieładnych miejsc w Zamościu jest zdecydowanie więcej. Można tu przytoczyć przykłady choćby dworców PKS i busów, ulicy Hrubieszowskiej, której nawierzchnia szpeci wszystko dookoła oraz ulicy Partyzantów, której problemem jest faktyczny brak koncepcji na jej zagospodarowanie, czego efektem są na przykład znajdujące się blisko siebie trzy komisy samochodowe. Niezbyt ładne są też okolice Starostwa Powiatowego i w ogóle przemysłowej części ulicy Kilińskiego. Władze miejskie na pewno powinny mieć to wszystko na uwadze, bo wizerunek Zamościa, o którym tak dużo się mówi, kształtuje nie tylko odnowiona Starówka, ale także miejsca poza nią.

Zobacz podobne:
     "Problemy i perspektywy kolei na Zamojszczyźnie" odsłona druga / 2012-04-02
     Między nami kolesiami / 2012-03-22
     Mimo wszystko / 2012-03-08
     Inicjatorzy spotkania dot. rozwoju kolei na Zamojszczyźnie wystosowali pismo do marszałka województwa / 2012-01-19
     Rozmawiali o przyszłości kolei na Zamojszczyźnie / 2011-12-23
     Będą sondować przywrócenie pociągu Warszawa - Roztocze - Lwów / 2011-12-10
     Kolejowy pejzaż / 2011-12-08
     Zgłoś uwagi do nowego rozkładu jazdy pociągów / 2011-06-09
     Szynobusy wracają na Roztocze / 2011-05-23
     Młodzi grafficiarze promują zamojską kolej / 2011-05-18
     Na Wielkanoc lub majówkę do Zamościa z Intercity / 2011-04-13
     Zaproponowali rozkład jazdy szynobusów do Lublina / 2011-03-24
     Rozdają ulotki promujące jazdę koleją / 2011-03-20
     Apel o dialog w sprawie połączeń kolejowych / 2011-03-03
     Bezkoleje zakończone - przynajmniej na razie / 2011-02-24
     Województwo wdraża PUK / 2011-01-20
     Szerokie okno czy szeroki gwóźdź? / 2010-12-08
     Kolejowi związkowcy komentują... / 2010-11-14
     Kolej znowu ma wrócić / 2010-11-10
     Mit o szybkiej kolei na Roztoczu / 2010-09-30

Warto przeczytać:

[do góry]