Babka Onegdajka nigdy nie świętowała sylwestra i zawsze się nim brzydziła. Raz tylko odstąpiła od tej żelaznej zasady, ale okoliczności, w jakich się znalazła, całkowicie ją usprawiedliwiają. Było to nie byle gdzie, bo w Stanach Zjednoczonych, lat temu co najmniej trzydzieści. Babka Onegdajka, na zaproszenie amerykańskich hipologów, podróżowała po USA z cyklem odczytów na końskie tematy. Jej wystąpienia były brawurowe i garnęły się na nie wielkie tłumy. Podczas jednego z takich wykładów tak wielce zaintrygowała pewnego znanego aktora, że ten ośmielił się zaprosić babkę na swe przyjęcie imieninowe. Ów gwiazdor miał na imię Sylwester? Zaproszenie zostało przyjęte.

Impreza była iście szampańska. Wymyślne drinki sprawiły, że babka bardzo prędko się wyluzowała, a tuż przed północą jej ułańska fantazja i nieokiełznana słowiańska dzikość dały o sobie znać z wyjątkowo wielką siłą. Onegdajka namówiła Sylwka na wspólną pirotechniczną zabawę i wtedy dopiero się zaczęło...

Pod wpływem tamtych wydarzeń zrealizowano później całą serię filmów o Rambo.

W ostatni wieczór roku babka Onegdajka ma w zwyczaju siedzieć sobie przy kominku i w samotności sączyć wyborny miód. Popada wówczas w niewysłowioną błogość i rozpływając się, powiada, że kołyszą ją anieli. Ululana, prędko idzie spać, koniecznie przed północą, manifestując w ten sposób, że sylwester jej wisi i powiewa. W odróżnieniu od Turbodymomena, który musi hucznie obchodzić sylwestra, babka wcale nie musi.