www.zamosconline.pl - Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu
Zamość i Roztocze - redakcja Zamość i Roztocze - formularz kontaktowy Zamość i Roztocze - linkownia stron Zamość i Roztocze - komentarze internautów Zamość i Roztocze - reklama Zamość i Roztocze - galeria foto
Redakcja Kontakt Polecamy Komentarze Reklama Fotogaleria
Witaj w sobotę, 20 kwietnia 2024, w 111 dniu roku. Pamiętaj o życzeniach dla: Czesława, Agnieszki, Amalii, Nawojki, Teodora.
Kwietniowe przysłowia: Kiedy w kwietniu słonko grzeje, rolnik nie zubożeje. [...]

Turystyka: Noclegi, Jedzenie, Kluby i dyskoteki, Komunikacja, Biura podróży Rozrywka: Częst. radiowe, Program TV, Kina, Tapety, e-Kartki, Puzle, Forum Służba zdrowia: Apteki, Przychodnie, Stomatologia Pozostałe: Kościoły, Bankomaty, Samorządy, Szkoły, Alfabet Twórców Zamojskich

www.zamosconline.pl Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu


\Home > Kultura


- - - - POLECAMY - - - -




Debiut w Carnegie Hall, debiut w Zamościu - rozmowa z Krzesimirem Dębskim

Uznany kompozytor i dyrygent, światowej sławy muzyk jazzowy - skrzypek i pianista Krzesimir Dębski, przyjął wraz z żoną, Anną Jurksztowicz, zaproszenie do poprowadzenia koncertu charytatywnego z okazji jubileuszu XX-lecia działalności Stowarzyszenia na Rzecz Osób Niepełnosprawnych "Krok za Krokiem" w Zamościu.

- Wiemy o korzeniach Pana rodziców i dziadków - korzeniach wołyńskich, wiemy o wątkach zamojskich, o których szerzej za chwilę. Ja chciałabym zapytać o Pana korzenie muzyczne. Skąd się wziął Pana talent? Czy to można przypisać dziadkom?

Krzesimir Dębski - Podobno dziedziczy się zdolności po dziadkach. Mój dziadek od strony ojca muzykował, był amatorem muzykiem, mimo, że z zawodu był lekarzem. Prowadził amatorską orkiestrę, organizował przedstawienia teatralne na Wołyniu i śpiewał w młodości, będąc na studiach, w chórach. Prawdopodobnie to po nim te zdolności się wzięły.

- I zawsze Pan wiedział, że będzie się kształcił muzycznie?

Krzesimir Dębski - To jest przykra sprawa, tak powiedzieć, bo teraz jest kult, mimo, że mamy XXI wiek i ludzie dokonują niesamowitego postępu w technice, we wszystkich dziedzinach życia, a w sztukach artystycznych panuje kult samouków. Jest wielu kompozytorów, którzy nie znają nut, muzycy sobie w domu "plumpkają", nie chodzą do szkoły i wtedy się mówi, to są zdolni ludzie. A ja jestem tylko wytworem polskiego systemu edukacji. Od szóstego roku życia chodziłem do szkół muzycznych, więc jestem tylko - żartował przednio Pan Krzesimir - wyuczonym rzemieślnikiem. Z tym, że od małego śpiewałem i podobno gdy miałem dziewięć miesięcy - już mnie nagrali, że to jakiś fenomen śpiewa.

- Na początku postawił Pan na jazz, z ogromnym sukcesem oczywiście. Notowany, w bardzo krótkim czasie, w dziesiątce najwybitniejszych skrzypków jazzowych w świecie. Jak to się stało, że grał Pan jazz i to bardzo długo?

Krzesimir Dębski - Właśnie chyba przez przekorę. Uczyłem się czego innego, wykształciłem się na muzyka klasycznego, kompozytora muzyki współczesnej, na dyrygenta, a tutaj koledzy interesowali się jazzem i mnie "zainfekowali", w zasadzie, tak po "gombrowiczowsku", troszeczkę przez ucho zdemoralizowali mnie nagraniami muzyki jazzowej. I tak jakby równolegle, w szkole robiłem co innego, z kolegami ćwiczyliśmy jazz i to chwyciło bardzo szybko. Gdy skończyłem studia, wyszedłem - pamiętam, przed Akademię w Poznaniu, wtedy jeszcze Wyższą Szkołę Muzyczną, i czekałem na propozycje. Właśnie skończyłem studia i co będę robił? A tu nikt nic nie chciał, natomiast jedyne propozycje jakie miałem to żeby napisać piosenkę, albo żeby grać w zespole jazzowym. Zaczynałem od Kabaretu Tey, tam byłem muzykiem, i w Orkiestrze Górnego. Wciągnął mnie świat rozrywki, muzyki lekkiej, jazzowej. Niestety, się okazało, że z powodzeniem.

- Z powodzeniem, ponieważ zdobył Pan chyba wszystkie nagrody w kraju, był też ogromny sukces w świecie, bardzo rozpoznawalnego skrzypka jazzowego.

Krzesimir Dębski - Rzeczywiście, zespół "wystrzelił" niesamowicie, zespół String Connection, w którym najwięcej grałem. W różnych zespołach grałem, ale siedem lat spędziłem z tym zespołem i zagraliśmy ponad tysiąc koncertów. Niedawno był jubileusz zespołu. Tysiąc koncertów, ale nie graliśmy w Zamościu. W ogóle pierwszy raz jestem w Zamościu jako muzyk, będę debiutował. Trzy tygodnie temu debiutowałem jako dyrygent w Carnegie Hall w Nowym Yorku, i bezpośrednio, można by napisać na plakacie, "bezpośrednio po debiucie w Carnegie Hall - w Zamościu". Chociaż mój ojciec tutaj współpracował z orkiestrą zamojską, wiele lat temu, i byłem kiedyś na koncercie ojca mojego jako widz, ale teraz jestem pierwszy raz jako "zawodowiec".

- Pomówmy jeszcze o Pana karierze i twórczości kompozytorskiej. Przyszedł czas poważnej twórczości kompozytorskiej, wszechstronnej - muzyki filmowej, teatralnej i baletowej, ale i poważnych kompozycji muzyki współczesnej.

Krzesimir Dębski - Grałem, grałem siedem lat ten jazz, troszeczkę się zmęczyłem i postanowiłem coś zmienić. To było trochę skomplikowane, bo najgorzej jest, jak można robić wiele rzeczy i wtedy nie wiadomo co wybrać. Pisałem piosenki i te piosenki też "chwyciły". Poznałem moją żonę (Anna Jurksztowicz - przyp. autora) i też musiałem jej pisać piosenki. Gdy napisałem parę piosenek, które stały się przebojami, to usłyszał te przeboje reżyser filmowy, jeden, drugi, m. in. Juliusz Machulski, którego ojciec tutaj przed ratuszem festiwal teatralny realizował. On mnie wziął do filmu, pierwszy film to był "Kingsajz", też to "chwyciło" i zajmowałem się muzyką filmową. Ale potem stwierdziłem, że muszę coś wybrać, czułem wyrzuty sumienia, ponieważ skończyłem wyższe studia muzyczne jako kompozytor i powinienem pisać muzykę współczesną. W Polsce tak było, że wszyscy kończyli inne studia i czym innym się zajmowali. Więc mówię, że muszę poprawić statystyki, muszę pójść w tym kierunku, gdzie mnie skierowała szkoła. Wiele lat pisałem i piszę do tej pory muzykę współczesną, a jazz stał się tylko hobbystycznym zajęciem, od czasu do czasu.

- Najnowsze Pana wyzwanie to muzyka do filmu "Bitwa warszawska 1920". To już kolejna współpraca z Panem Hoffmanem.

Krzesimir Dębski - To już jest czwarty film z Jerzym Hoffmanem. Zaczynałem od "Ogniem i mieczem". Jest mi przyjemnie powiedzieć zamościanom, że wczoraj (10.12. - przyp. autora) widziałem już skręcone materiały filmowe, bo zdjęcia się już skończyły, teraz siedem miesięcy będzie trwała obróbka techniczna, bo to będzie pierwszy film w 3D. Niesamowicie trudny technicznie. Oglądałem już zdjęcia tzw. "dialogowe", nie sceny bitewne, nie ogólne, tylko te mniejsze i pięknie wyszły zdjęcia kręcone w Zamościu. Było tutaj kręcone szereg scen i byłem zaszokowany, pytałem: Gdzie to takie piękne miejsce, takie kresowe. To nie był ratusz, bo wygląda "za dobrze", ale inne miejsca w Zamościu, aż nie poznałem, bo ostatnio w Zamościu byłem jako kilkunastolatek. Wstyd się przyznać, ale to reżyser mi powiedział - "To jest Zamość". Pięknie wygląda Zamość, naprawdę "zagrał", jest "urodzony" Zamość do grania w filmach.

- Z tym wiążemy dalsze nadzieje, po takiej rekomendacji. Ten rok był dla Pana bardzo dobry. W lutym został Pan "Gentlemanem w Kulturze", to znacząca pozycja. Otrzymał Pan również Order Kawalera Ecce Homo. Pana życie artystyczne splata się ze wspaniałą postawą społeczną i zostało to docenione - "Za opisywanie życia muzyką, muzyczny retusz na obrazie kraju i świata, piękne kształtowanie codziennej rzeczywistości przez dobroć, ład i harmonię". Jak to się dzieje, że zasługuje się na takie uznanie?

Krzesimir Dębski - Przyznam się szczerze, że byłem lekko zażenowany, że tam się znalazłem w towarzystwie ludzi, którzy robią niebywałe rzeczy, tak jak Pani doktor z Zamościa, Pani Maria Król, która robi niezwykłe rzeczy, aż mi było głupio, bo co ja - "nutki" piszę jakieś, biorę udział w jakiś akacjach charytatywnych, ale to jest nic w porównaniu z taką pracą organiczną, codzienną pracą na rzecz innych ludzi. Bardzo podziękowałem za ten order i teraz jeszcze bardziej mnie to zdopingowało, żeby więcej robić dla innych ludzi. Stąd jestem dzisiaj w Zamościu i gram koncert z okazji XX-lecia fundacji Pani doktor.

- To spotkanie połączyło Państwa, Pana i Panią Marię Król.

Krzesimir Dębski - Pani Maria jest niesamowita. Pierwsze trzydzieści sekund i już wiedziałem, że wszystko co będzie chciała, to zrobię.

- I tak Pan właśnie zrobił. Został pan zaproszony do udziału w charytatywnym koncercie z okazji XX-lecia Stowarzyszenia na Rzecz Osób Niepełnosprawnych "Krok za krokiem". Pan przyjął to zaproszenie, choć ma Pan kalendarz wypełniony już na dwa lata.

Krzesimir Dębski - Poza tym przyjąłem to zaproszenie, kiedy nie było śniegu. Rzeczywiście, teraz miałem straszny tydzień. Ja powiem, bo może ktoś sobie pomyśli - ale to fajnie, facet ma takie życie, że może sobie tak jeździć. Wprawdzie byłem w Meksyku, i tu i tam. Ale ostatni tydzień, przez te śniegi przebijałem się samochodem ze sprzętem. Pociągi nie jeżdżą, nie można liczyć na samoloty, gdzieś nie lądują. Więc proszę sobie wyobrazić, że ja przez tydzień robiłem trasę nocami, bo nocami można jeszcze jechać przez te śniegi. Byłem w Pile, Bydgoszczy, Gdańsku, we Wrocławiu, w Poznaniu, znowu w Bydgoszczy, bo był Camerimage Festival. Byłem w Warszawie, jeszcze próby w między czasie trzeba było zrobić. W Warszawie musiałem zobaczyć film, dwa razy jeździłem. Teraz jestem w Zamościu. Dzisiaj po raz pierwszy się wyspałem w waszym hotelu, od jakiś dziesięciu dni. Najwybitniejsi artyści wstają o trzeciej, czwartej rano, samoloty, przeloty i problemy. Ja broń Boże nie narzekam. Jest pięknie w Zamościu, przywitano mnie wspaniale. Pani dr Król na początek przyniosła mi kopię aktu ślubu moich rodziców, którzy brali ślub w Lipsku, koło Zamościa, bo się tu w Zamościu po wojnie odnaleźli.

- To chyba spowodowało, że jest w Panu sentyment do Zamościa, do Kresów szczególnie, ale i do Zamościa, przez to spotkanie rodziców po wojnie w Zamościu.

Krzesimir Dębski - Po wojnie rodzina się tutaj przechowywała. I dalsza rodzina, ze strony mamy, do tej pory tu mieszka. Serdecznie ich pozdrawiam.

- Była już próba z naszą Orkiestrą Symfoniczną im. Karola Namysłowskiego. Jak Pan ocenia Orkiestrę w sytuacji, kiedy Pan zagrał nieomal ze wszystkimi polskimi orkiestrami, poprowadził je Pan.

Krzesimir Dębski - Bardzo sympatycznie. Orkiestra się niesamowicie pięknie przygotowała. Rozpoznałem o dziwo, kilku kolegów, koleżanki ze szkoły muzycznej z Lublina, jeszcze z dawnych czasów. Z przyjemnością zauważyłem mojego kolegę koncertmistrza, który się przeniósł z Łodzi.

- Pan Piotr Redeł.

Krzesimir Dębski - Przeniósł się Piotr do Zamościa. Chwali sobie pobyt. Miał dość Łodzi, przyjechał tutaj znakomity muzyk, z którymś kiedyś wiele współpracowałem. Kiedyś miał Kwartet Rubinsteina, może tu zrobi kwartet. Kogo by tu? Może Róży Luksemburg? Pod jego też kierownictwem Orkiestra się fantastycznie przygotowała. Więc myślę, że będzie bardzo przyjemny koncert. To jest program z muzyką filmową i z piosenkami z filmu. Będzie śpiewała moja żona, Anna Jurksztowicz. Będziemy śpiewać i grać piosenki z popularnych seriali w wersji symfonicznej. Będzie troszeczkę poezji Szymborskiej, pieśni, które kiedyś napisała, i tematy filmowe z "Ogniem i mieczem" - będzie "Dumka na dwa serca", będą piosenki z "Klanu", z "Na dobre i na złe", z różnych seriali.

- Myślę, że wszyscy są zachwyceni, tym, że Pan przyjął zaproszenie do Zamościa i koncertem. A co w planach kompozytorskich i twórczości muzycznej, artystycznej?

Krzesimir Dębski - Stale jeszcze coś piszę nowego i piszę rzeczy poważne, symfoniczne. W tej chwili obsługuję muzyką trzy filmy, są na różnych etapach. Zawsze będę polecał reżyserom, żeby kręcili filmy w Zamościu. To wiem, na pewno.

- Trzymamy za słowo. I stawiał warunek. Napiszę muzykę, pod warunkiem, że ?

Krzesimir Dębski - Że w Zamościu, i w okolicach, bo tu ładna przyroda. Właściwie to życzę Zamościowi żeby wszędzie, na każdym produkcie tu wyprodukowanym, pisać, że to jest z Zamościa. Ziemniaczki spod Zamościa, mięsko z Zamościa, bo to jest coś innego niż mięso ze Śląska. Trzeba to zrozumieć. Konfekcjonować powinniśmy każdy towar, wszystko musi mieć swoją nazwę. Musimy to wiedzieć i ludzie będą doceniać te miejsca, które są zdrowe z natury.

- Tak jak Zamość jest Marką, tak również w muzyce Marką jest i na pewno będzie przez kilka następnych dziesięcioleci Krzesimir Dębski. Dziękuję za rozmowę.

Krzesimir Dębski - Dziękuję serdecznie.


autor / źródło: Teresa Madej
dodano: 2010-12-14 przeczytano: 13957 razy.



Zobacz podobne:
     Apel Stowarzyszenia "Krok za krokiem" / 2012-05-21
     Były premier uświetnił uroczystości w Białobrzegach / 2012-05-18
     Uroczystość nadania imienia Centrum Aktywizacji Społecznej Osób Niepełnosprawnych w Białobrzegach / 2012-05-11
     Ostatki i dar serca w "Carskich Koszarach" / 2012-02-19
     Weź udział w "Ostatkach karnawałowych" i pomóż niepełnosprawnym dzieciom / 2012-02-01
     Nagrodzą najbardziej aktywne osoby niepełnosprawne / 2011-12-10
     Środowiskowy Dom Samopomocy w Białobrzegach rozpoczyna działalność / 2011-11-26
     Zagrali w charytatywnym turnieju / 2011-10-27
     Przeanalizują uczestnictwo osób niepełnosprawnych w życiu publicznym / 2011-04-29
     BAL CHARYTATYWNY na rzecz osób niepełnosprawnych / 2011-01-27
     Jubileuszowy koncert otwartych serc / 2010-12-16
     Krzesimir Dębski na jubileuszu "Krok na krokiem" / 2010-12-07
     Bariery dla osób niepełnosprawnych w "Idealnym Mieście" / 2010-12-06
     Kochająca bliźniego Maria Król / 2010-12-06
     Bal na rzecz niepełnosprawnych / 2010-01-20

Warto przeczytać:









- - - - POLECAMY - - - -




Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu - Twoje źródło informacji

Wykorzystanie materiałów (tekstów, zdjęć) zamieszczonych na stronach www.zamosconline.pl wymaga zgody redakcji portalu!

Domeny na sprzedaż: krasnobrod.net, wdzydze.net, borsk.net, kredki.com, ciuchland.pl, bobasy.net, naRoztocze.pl, dzieraznia.pl
Projektowanie stron internetowych, kontakt: www.vdm.pl, tel. 604 54 80 50, biuro@vdm.pl
Startuj z nami   Dodaj do ulubionych
Copyright © 2006 by Zamość onLine All rights reserved.        Polityka prywatności i RODO Val de Mar Systemy Komputerowe --> strony internetowe, hosting, programowanie, bazy danych, edukacja, internet