Ekstraklasie zima niestraszna, więc mimo mrozów rozpoczęło się ligowe granie. W końcu murawy podgrzewane, a i kibice znają na pewno skuteczne sposoby, które pozwalają przetrwać największe nawet chłody. Najlepiej oczywiście, aby zatroszczyli się o to sami piłkarze, tworząc widowisko podnoszące temperaturę co najmniej o kilka kresek, ale z tym bywa już niestety różnie. Przeglądając wyjściowe jedenastki drużyn, nie tylko ja zwróciłem zapewne uwagę na przerażająco dużą liczbę obcokrajowców.

W Wiśle zagrało więc tylko dwóch Polaków, w Koronie czterech, a w Legii pięciu. W sumie spośród 154 zawodników, którzy rozpoczęli grę w pierwszych składach swoich drużyn, aż 64 (40 procent) to piłkarze z różnych stron świata. A to już powód co najmniej do niepokoju. Pewnie, że piłką nożną rządzą prawa rynku i klubowi właściciele chcą również - albo może nawet przede wszystkim - zarobić, ale już reprezentacji nie wróży to niczego dobrego. Do tego warto dodać by jeszcze czynnik ambicjonalny. Czy rzeczywiście nie potrafimy nad Wisłą wyszkolić kilkunastu chłopaków, których stać będzie powalczyć o miejsce w składzie z Bośniakami albo z Litwinami? Chyba, że wartość ambicji ma się dzisiaj już zupełnie nijak do siły pieniądza. Idąc dalej tym tokiem myślenia i biorąc pod uwagę obserwowaną tendencję, obawiam się, że ogólnie stosowaną praktyką może stać się niedługo przyznawanie naszego obywatelstwa piłkarzom, którzy pograją nad Wisłą lat kilka i wyuczą się na pamięć dwóch zwrotek Mazurka Dąbrowskiego. A tego bardzo bym nie chciał.

Myślę wiec sobie, że byłoby najlepiej, gdyby wielce szanowny PZPN całej tej historii przyjrzał się dokładnie i spróbował wprowadzić w życie konkretne uregulowania prawne. Dokładnie po to, aby w niedalekiej przyszłości nie trzeba było doszukiwać się chłopaków urodzonych nad Wisłą w klubowych kadrach i - nie daj Boże! - w składzie reprezentacji.

autor / źródło: Tomasz Tomczewski / Gazeta Zamojska
w wersji drukowanej czytaj w
dodano: 2011-03-15 przeczytano: 2346 razy.