Wyznaję zasadę, że im dłuższa definicja, tym trudniejszej istoty rzeczy czy zjawiska dotyczy. Do dzisiaj uśmiechamy się pod nosem, wspominając konia, o którym kiedyś wystarczyło napisać, że jaki jest, każdy widzi. Trochę mniej nam będzie jednak do śmiechu, gdy podejmiemy się zdefiniować współczesny sport, o ile w ogóle to jeszcze możliwe. Jak zazwyczaj w takich przypadkach, diabeł tkwi w szczegółach, czyli w tym przypadku - w regułach.

Najprostsza bowiem ze znanych mi definicji traktuje sport jako współzawodnictwo, którego istotę stanowi indywidualna lub drużynowa rywalizacja, oczywiście zgodnie z przyjętymi regułami. Wszystko wyglądałoby pewnie cacy, gdyby dotyczyło to amatorów, sport jednak już dawno przestał kojarzyć się olimpijskim ideami, stając się dziedziną gospodarki, a nierzadko nawet i polityki. A te dwie ostatnie najchętniej wolałyby, aby wszelkie historie rozgrywały się zgodnie z regułami, które same ustalają. Wynika to oczywiście z faktu, że dzisiaj sport utożsamia się nieprzypadkowo z bardzo dużymi pieniędzmi. Prawdziwa gwiazda potrafi utrzymać nie tylko siebie, ale również kilka osób z najbliższego otoczenia, a taki Adam Małysz to może pewnie, dzieląc się jedynie zyskami z samych reklam, zarobić nawet na utrzymanie całego narciarskiego związku. Nie mam jednak do tego żadnych zastrzeżeń, bo taki jest przywilej gwiazd. Jednak niemal odstraszające staje się to, co w ostatnim czasie dzieje się wokół zasad czy regulaminów obowiązujących w poszczególnych dyscyplinach. Czyż do definicji skoków narciarskich oprócz odległości nie jest konieczne dopisanie poprawki o sile i kierunku wiatru? Bo najdalej już dawno przestało oznaczać - najlepiej. Innym koszmarnym przykładem ostatnich dni jest niekończąca się historia ze świetnie biegającymi astmatyczkami. Jeszcze parę lat temu nie przyszłoby mi do głowy, że słowo "symbicort" może mieć jakikolwiek związek z uprawianiem sportu.

Dzisiaj jednak jestem już mądrzejszy i nie zdziwię się, jeżeli niedługo na astmę będą "chorować" całe rzesze piłkarzy, lekkoatletów, a kto wie, czy "plaga" nie dosięgnie nawet rumaków biorących udział we Wszechstronnym Konkursie Konia Wierzchowego. Bo sport, jaki jest, każdy zaczyna widzieć. Niestety.

autor / źródło: Tomasz Tomczewski / Gazeta Zamojska
w wersji drukowanej czytaj w
dodano: 2011-03-15 przeczytano: 2363 razy.