Świat bywa naprawdę niezwykły. Miałem w dniach ostatnich prawdziwą przyjemność pooglądania z trybun Wembley meczu o angielski Superpuchar, noszący na Wyspach miano spotkania o Tarczę Dobroczynności. Naprzeciwko siebie mieli stanąć dwaj giganci z Manchesteru - United i City, więc piłkarska uczta zapowiadała się naprawdę wybornie. Połowa stadionu przybrała barwy diabelsko czerwone, druga natomiast rozbłękitniła się fanami City. Kolorowo zresztą było już godziny przed meczem w metrze, na ulicach czy pod stadionem. I proszę sobie wyobrazić, że nikomu to nie przeszkadzało. Przez głowę przemknęła mi wizja podobnej sytuacji w Warszawie, Krakowie czy Łodzi. Chyba nie muszę kontynuować... Kolejną historią "dziwną" z nadwiślańskiego punktu widzenia był niemal zupełny brak tzw. stróżów prawa. Owszem, kilku przemieszczało się wzdłuż ulicy dostojnie konno, paru innych stało spokojnie na chodniku, a jeszcze jeden, czy ze dwóch, zajmowało się usprawnianiem ruchu drogowego. Wszystko to w towarzystwie sporych rzesz fanów, pijących sobie pod pubami piwko i intonującymi klubowe przyśpiewki. Nikomu to nie przeszkadzało. Na samym meczu nie brakowało w tekstach wyśpiewywanych piosenek obydwu stron fraz... niepochlebnych na temat przeciwników, a jednak nie stanowiło to powodu do podniesienia komukolwiek ciśnienia nawet o jedną kreskę. I jeszcze coś, co wydawało mi się niezwykłe. Mianowicie zachowanie po końcowym gwizdku dramatycznego przecież spotkania, w którym United trafili z piekła do nieba. Fani City mieli prawo być wściekli, a jednak spokojnie ramię w ramię z kibicami Czerwonych Diabłów opuszczali stadion. Mit o angielskich chuliganach dosłownie odchodził w niebyt na moich oczach.

W drodze powrotnej z Wembley zastanowiłem się, czy podobnie nie dałoby się i u nas. Odpowiedź znalazłem bardzo szybko. Mecz o Superpuchar między Wisłą i Legią zaplanowany został na lipiec w... Ostródzie z okazji otwarcia tamtejszego stadionu. Niestety, nie doszedł do skutku, ponieważ miejscowe władze nie były na tyle szalone, aby poświęcić nowy obiekt. Co więc wymyślono? Ano ktoś wpadł na pomysł, aby polski odpowiednik meczu o "Tarczę Dobroczynności" rozegrać w... lutym! Wtedy na pewno będzie mroźnie i spokojnie. Ech, na szczęście dla Anglików takich geniuszy u nich brakuje.

autor / źródło: Tomasz Tomczewski / Gazeta Zamojska
w wersji drukowanej czytaj w
dodano: 2011-08-10 przeczytano: 2377 razy.