|
12. LFF: Przylądek dziwakówPo sukcesie "101 Reykjavík" islandzka kinematografia próbuje wkomponować się w nurt specyficznych filmów skandynawskich, które odnoszą sukces w Europie. "Parking królów", prezentowany podczas XII Letniego Festiwalu Filmowego w Zamościu, stanowi doskonalą etykietę współczesnego kina z mroźnej wyspy.
Garstka ludzi, żyjąca w przyczepach campingowych na opuszczonym parkingu. Tylko jedna osoba od czasu do czasu podróżuje do miasta po zakupy czy w interesach. Reżyserka prezentuje pokaźne grono odmieńców - babcię, którą łączy silniejsza więź z wypchaną foką niż synem czy anarchistów, palących marihuanę przez cały dzień. Każde dziwactwo znajdzie schronienie na "Parkingu królów". Bohaterowie starają się żyć wedle dewizy: "trzeba się cieszyć tym co mamy, bo mogło być gorzej". Valdís Óskarsdóttir wyraźnie bawi kumulowanie nieprawdopodobnych historii w życiu bohaterów. Jednak fabuła filmu ugina się pod ciężarem gęstych emocji, niektóre wątki są splatane na siłę.
Reżyserka porusza temat trudnych relacji rodzinnych. Rodzice to grupa egoistów, którzy ponad dobro pociech stawiają własną wygodę. Óskarsdóttir ukazuje przerażający rozpad relacji międzypokoleniowych, gdzie młodzi nie mogą liczyć na ciepło, wsparcie ze strony krewnych. Odcięcie od przeszłości i próba opuszczenia parkingu stanowi symboliczne rozliczenie z błędami rodziców. Czy dziwactwa wynikają z chęci odizolowania się od społeczeństwa, które nie spełniło potrzeb emocjonalnych bohaterów? Każdy z nich utracił kontakt z bliskim lub zniszczył relację.
Islandzka kinematografia dla świata ma tylko jedno oblicze - nietypowych, mozolnych opowieści z filmów Dagur'a Kári'ego. Pozostali reżyserzy, pochodzący z małej wysepki, próbują wpisać się w sprawdzony schemat produkcji skandynawskich, które w ostatnich latach odniosły niebywały sukces. Szczególnie kino duńskie cieszy się ogromną popularnością na całym świecie. Filmy nordyckie są realizowane według dwóch głównych nurtów. Pierwszy kierunek to proste, niszowe historie. Druga grupa - produkcje, bazujące na hollywoodzkim sposobie narracji. Doskonałym przykładem są prace Susanne Bier, reżyserki głośnych "Braci" oraz nagrodzonego Oscarem za najlepszy film nieanglojęzyczny "W lepszym świecie". Islandzcy filmowcy próbują znaleźć klucz do sukcesu, upodobniając się do wzorców szwedzkich, duńskich czy czeskich, które są rozpoznawalne na całym świecie. Óskarsdóttir zrealizowała "Parking królów" w oparciu o najsłynniejsze dzieło Kári'ego: "Noi Albinoi, opowiadające o losach nastolatka, który nie cofnie się przed największymi dziwactwami, żeby wyrwać się z odległej, islandzkiej wioski. Reżyserka również bazowała na typowych czeskich produkcjach, zapożyczając czarny humor oraz absurd.
"Parking królów" jest typowym reprezentantem współczesnego kina islandzkiego, które potrafi splatać nietypowe historie z trudną problematyką społeczną. Odmieńcy mogą odetchnąć z ulgą - chociaż na dwie godziny wszelkie dziwactwa spotkają się ze zrozumieniem.
Na zdjęciu krytyk filmowy Wojciech Kałużyński - prelegent
autor / źródło: Beata Dzida dodano: 2011-08-19 przeczytano: 18114 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|