Jeszcze nie teraz?

Kilka miesięcy temu w którymś z Felietomów wystukałem na klawiaturze pobożne życzenie. Chciałem mianowicie doczekać chwili, gdy któryś z naszych wybiegnie na murawę jako piłkarz Barcelony. Dzisiaj znacznie do tego bliżej niż jeszcze niedawno. Bartosz Salamon podglądany jest ponoć przez samego Guardiolę, a futbolowi znawcy cmokają nad nim z zachwytem. Podobnie ma się rzecz ze Szczęsnym juniorem, który wymieniany jest w gronie następców Valdesa. Gdy czyta się komentarze wielkich sportowych piór, dominuje w nich jednak ostrożność. Jeszcze nie teraz, na razie za wcześnie, trzeba trochę poczekać... Niby logicznie i mądrze, ale można spojrzeć na całą historię z innej strony. Barcelona od kilku lat rządzi suwerennie w klubowej piłce. Ma genialnych piłkarzy, trenera z konkretną wizją gry i ciągłe pragnienie odnoszenia zwycięstw. Czyli wszystko, co potrzebne do bycia prawdziwym królem. Skoro więc do szczęścia potrzebowaliby w niedalekiej przyszłości jednego czy dwóch naszych, to może warto zaryzykować przy najbliższej nadarzajacej się okazji? Bo nikt nie zagwarantuje, że będzie jakaś druga szansa...

Nie mniej ciekawie nad Wisłą. Chociaż jak zwykle bardziej grząsko, jak to na bagnach i bagienkach bywa. Nowo wybrany przez lud poseł ziemi łódzkiej zapowiedział dobranie się do skóry swojemu byłemu reprezentacyjnemu koledze, stojącemu na czele PZPN-u. Pomysł tyleż właściwy, co w obecnym czasie i kształcie niemający najmniejszych szans powodzenia. Pozostało zbyt mało czasu do EURO, aby Michel Platini zdecydował się na jakiekolwiek radykalne kroki. Tym bardziej, że problem leży czy tkwi zupełnie gdzie indziej. Grzegorz Lato na prezesa sam się przecież nie wybrał. Zyskał aprobatę zdecydowanej większości delegatów. Od lat tych samych, którzy tkwią w bezpiecznym marazmie i boją się jakichkolwiek reform. A już nie daj Bóg, żeby zapanował Boniek, bo ten przewietrzyłby gabinety i odmłodził całe towarzystwo. Oczywiście z korzyścią dla polskiej piłki, ale kto na taki szczegół w okręgowych czy wojewódzkich piłkarskich związkach zwraca uwagę...

Do EURO nic się z pewnoscią w powyższych kwestiach nie zmieni. Ale później? Jednym trzeba łapać za nogi Pana Boga, a za innymi zamykać drzwi. Na szczęście i mocno.

Zobacz podobne:
     Przewartościowanie / 2012-07-17
     Nie drażnić byka / 2012-07-05
     Piłka na aucie / 2012-07-04
     W tym szaleństwie jest metoda / 2012-06-26
     Co się stało? / 2012-06-21
     Siedem grzechów Smudy / 2012-06-19
     W sprawie Euro 2012 / 2012-06-18
     Kibice na granicach odprawiani są sprawnie i na bieżąco / 2012-06-13
     Grecki kac / 2012-06-12
     Rusza mistrzowska machina / 2012-06-07
     Zmiany w odprawie granicznej na czas EURO / 2012-06-06
     Przed pierwszym gwizdkiem / 2012-06-05
     Finał EURO 2012 obejrzysz w Zamościu w strefie kibica / 2012-05-29
     Chińczycy w nas wierzą / 2012-05-29
     Na błędy nie czas i miejsce / 2012-05-22
     Nadciśnienie / 2012-05-15
     Oszczędźmy sobie wstydu / 2012-05-08
     Były bramkarz Hetmana dostał powołanie na Euro 2012 / 2012-05-03
     Granica z Ukrainą nieprzygotowana do Euro / 2012-04-22
     Głupota kosztuje / 2012-04-17

Warto przeczytać:

[do góry]