|
Remisowe derbyNie tak miało wyglądać inauguracyjne spotkanie rundy wiosennej III ligi pomiedzy Hetmanem Zamość i Orlętami Radzyń. Jeśli ma być dobrze, jeśli drużyna ma piąć się w tabeli - a tego oczekują mieszkańcy Zamościa - to takie mecze musi wygrywać. Ta sztuka się dzisiaj nie udała. Hetman po momentami dobrym meczu zremisował z Orlętami 1:1.
Szczególnie ciekawe były pierwsze 20 minut spotkania, w których Hetman uzyskał wyraźną przewagę i zwieńczył ją strzeleniem bramki.
Bramka powinna paść już w pierwszej minucie. W doskonałej sytuacji znalazł się Tomasz Sobczyk. Dostał idealne podanie od Łukasza Gizy, wpadł w pole karne i mając przed sobą tylko bramkarza nie potrafił ulokować piłki w siatce.
Kilka minut późnej idealnej sytuacji nie wykorzystał Giza. Po kiksie obrońcy Orląt piłka trafiła na 7 metrze do zamojskiego napastnika. Ten strzelił, jednak bramkarz stał na posterunku.
Stare przysłowie mówi "co się odwlecze, to nie uciecze". Tak było i tym razem.
W 19 minucie Łukasz Giza, w zeszłej rundzie zawodnik Orląt, strzelił pierwszą bramkę spotkania.
Prawie z połowy boiska, po rzucie wolnym wykonywanym przez "Sopla", piłka trafiła na pole karne pod nogi zamojskiego napastnika, który tym razem nie miał kłopotów z umieszczeniem jej w bramce.
Chwilę później na pole karne Orląt dośrodkowywał Rafała Waga. Piłka trochę mu "zeszła" i o mały włos nie znalazła się w bramce gości.
Z upływem czasu gra się wyrównała. Najlepszą okazję do wyrównania goście mieli w 35 minucie. Piłka po strzale Borysiuka minimalnie minęła spojenie słupka z poprzeczką bramki bronionej przez Mateusza Karnasa.
Kiedy już wszyscy czekali na kończący pierwszą połowę gwizdek sędziego, dość niespodziewanie goście zdobyli wyrównanie. Z 25 metrów w samo okienko bramki uderzył Piotrowicz.
Tuż przed przerwą Hetman stracił bramkę, a zaraz po przerwie... zawodnika.
Karnas, który dzisiejszego meczu do udanych na pewno nie zaliczy, tak niefortunnie wybijał piłkę, że trafiła wprost pod nogi napastnika gości. Interwencję Łukasza Sękowskiego sędzia uznał za faul taktyczny i ukarał zawodnika żółta kartką. Niestety była to już jego druga żółta kartka i musiał opuścić boisko.
Strata zawodnika podziała mobilizująco na drużynę. Dopóki starczyło sił Hetman grał. W 52 minucie po rzucie rożnym wykonywanym przez "Sopla" ładnie główkował Maciej Pastuszka. Jednak bramkarz stał na posterunku.
Im bliżej było do końca spotkania, tym Hetman coraz rzadziej gościł na polu karnym gości. Dopiero wpuszczony na boisko w 71 minucie Nakoulma wprowadził sporo ożywienia. Niestety żadna z akcji nie została zakończona zdobyciem zwycięskiej bramki.
Na szczęście udało się też jej nie stracić, bowiem w jednej z ostatnich akcji Orląt dwukrotnie zamościanie wybijali piłkę z linii bramkowej.
Najpierw Artur Chałas naprawił błąd Karnasa, który wyszedł do piąstkowania i minął się z piłką, a chwilę później przed utratą bramki gospodarzy uratował "Prezes".
Wynik do końca już się nie zmienił.
W sytuacji gdzie punkty są Hetmanowi potrzebne, pierwsze 2 zostały zgubione. I to na własne życzenie. autor / źródło: wald dodano: 2007-03-26 przeczytano: 3095 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|