|
|
 "To dla Was Zamość". TSA zagrało w 30. rocznicę wprowadzenia stanu wojennegoNieczęsto się zdarza w Zamościu, by na kilka dni przed planowanym koncertem, wszystkie bilety były wyprzedane. A właśnie taka aura towarzyszyła zaplanowanemu na 13 grudnia koncertowi w 30. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, z legendą polskiego heavy metalu TSA w roli głównej.
Nieprzypadkowo właśnie tego dnia, za sprawą młodych ludzi ze Stowarzyszenia Wszystko Gra, został zaproszony do Zamościa akurat ten zespół. Dokładnie 30 lat wcześniej, TSA zagrało w Zamościu jeden koncert. Jak się później okazało była to jedyna impreza kulturalna jaka odbyła się 13 grudnia 1981 roku w Polsce. Przypomnijmy, że w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku junta gen. Jaruzelskiego przejęła władzę w Polsce.
- Zaszantażowano nas - wspomina wokalista zespołu Marek Piekarczyk. - Komendant milicji w Zamościu powiedział, że jeśli nie zagramy nie dostaniemy przepustki do domu. Bał się, że ma niewystarczające siły na opanowanie protestów, jakie mogły się pojawić na wiadomość o odwołanym koncercie - dodaje.
- To był szok! Nie wiedzieliśmy co mamy ze sobą zrobić, okazało się, że aby wrócić do Opola musimy mieć przepustki - dodaje Stefan Machel, gitarzysta zespołu.
Stowarzyszenie Wszystko Gra postanowiło upamiętnić 30. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego właśnie koncertem TSA.
Przypomnijmy, że TSA gościło również w Zamościu 5 lat wcześniej, upamiętniając 25. rocznicę pamiętnych grudniowych wydarzeń. Zatem TSA ma na koncie trzy koncerty zagrane pod tą samą datą (13 grudnia) dokładnie w tej samej sali (sala Zamojskiego Domu Kultury)!
Czy TSA jest zespołem od 13 grudnia?
- Na pewno nie - mówi Piekarczyk. - 30 lat temu musieliśmy się tutaj stawić do pracy i zagraliśmy ten jedyny koncert. Bardzo się cieszę, że Zamość ceni tę rocznicę i ludzi którzy walczyli o wolność. Bardzo chętnie tutaj przyjeżdżamy w kolejne rocznice 13 grudnia (TSA zagrało w Zamościu w 25. i 30. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego - przyp. red.), dla tych świetnych ludzi. Tutaj zawsze udaje nam się zagrać świetne koncerty, bo są one przeznaczone dla świetnej publiczności, dla wspaniałych ludzi - dodaje.
W jednym wokalista TSA na pewno się nie myli. Reakcje publiczności podczas koncertu i po jego zakończeniu świadczyły o tym, jak bardzo ta muzyka pomimo upływu lat jest wciąż aktualna i z jaką łatwością trafiała do słuchaczy.
Po koncercie dało się zauważyć wielką radość na twarzach publiczności. Jednym z najczęściej powtarzanych słów w holu ZDK było słowo "rewelacja" i jego odpowiedniki w mniej cenzuralnych wersjach.
Trudno się nie zgodzić z zadowoloną publicznością, bo rzeczywiście muzykom nie można było tego wieczoru zbyt wiele zarzucić. Wszak są to profesjonaliści, którzy dość wysoko już dawno zawiesili poprzeczkę, i poniżej tego poziomu nie schodzą. Pomimo upływu lat widać, że granie muzyki wciąż przynosi im radość, a to w sposób oczywisty przekłada się na jej odbiór. I tak jak dawniej Piekarczyk przez niemal cały koncert hasał po scenie. Skakał i tańczył zachowując świetny kontakt z publicznością. Jednak tego wieczoru prym w tej kwestii wiódł Andrzej Nowak. Gitarzysta i jednocześnie założyciel zespołu zachęcał publiczność do wspólnego śpiewania, a z gitarą wyczyniał cuda. Momentami można było odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z "one man show". Widać było, że jest w świetnej formie, a solówki w jego wykonaniu były elektryzujące.
- Koncert był dla mnie wielkim osobistym przeżyciem. TSA to jeden z niewielu zespołów, których każdy dźwięk mnie raduje i cieszy - mówi Paweł, wielki fan muzyki spod znaku hard & heavy. - Rok temu w maju byłem na koncercie AC/DC, po którym stwierdziłem, że oni się w ogóle nie starzeją. Angus Young jest taki sam jak w latach 70. czy 80. To samo mogę powiedzieć o TSA, o Piekarczyku i Nowaku. Już po kilku sekundach po wejściu na salę, po usłyszeniu pierwszych dźwięków, byłem w pełni szczęśliwy - dodaje.
W prawie dwugodzinnym koncercie publiczność usłyszała niemal wszystkie największe przeboje zespołu. Choć w tym przypadku trudno jest określić, który utwór można nazwać największy, bo większość z nich zaliczana jest do tych z "najwyższej półki".
W Zamościu publiczność usłyszała m.in. "Proceder", "Tratwę", "List XX", "Heavy Metal World", "Mass media", "Pierwszy karabin", "Zwierzenia kontestatora". Nie zabrakło oczywiście "Aliena" i chyba najbardziej rozpoznawanego przeboju grupy, przejmującej ballady "51". Zawsze wykonanie tego utworu Piekarczyk poprzedza dedykacją dla zmarłych. Tym razem dedykował go wszystkim naszym bliskim, dla wielu pozostających bezimiennymi.
Przed wykonaniem utworu "Bez podtekstów", czyli "pieśni wolnych ludzi", z głośników dało się słyszeć "to dla Was Zamość".
Na deser, czyli tzw. bis, TSA zaserwowało "Kocicę" w bardzo rozbudowanej za sprawą Nowaka wersji oraz "blues o trzech zapałkach" zwany też jako "Trzy zapałki".
- Było wszystko to co chciałem usłyszeć i zobaczyć. Było pięknie, sentymentalnie i zajebiście, po prostu mistrzostwo! Łezka się w oku kręciła. Bez wątpienia było to największe wydarzenie muzyczne tego roku w Zamościu - podsumował zestaw utworów i samo wydarzenie jeden z uczestników koncertu.
A przypomnijmy, że w tym roku, oprócz TSA, Zamość gościł też pozostałe dwie kapele z "wielkiej trójcy polskiego metalu" czyli TURBO i KAT, a także ACID DRINKERS i CETI.
Na zakończenie należy pogratulować organizacji udanej imprezy. Cieszyć się chyba również należy z tego, że po raz kolejny Zamość odwiedziła ikona polskiego heavy metalu i czołowy zespół rockowy lat 80., bo jak mówi basista zespołu Janusz Niekrasz "każdy koncert TSA może być tym ostatnim".
Organizatorami wydarzenia byli Stowarzyszenie Wszystko Gra i Zamojski Dom Kultury.
Dodajmy również za Markiem Piekarczykiem, że "TSA jest zespołem pięcio gwiazdowym". W większości zespołów z podobnym stażem scenicznym są dwie trzy gwiazdy (niekiedy nawet jedna), a skład uzupełniają młodzi muzycy. W przypadku TSA tak nie jest. Wszyscy muzycy stanowią "oryginalny" skład.
* * *
Przed koncertem TSA na scenie wystąpiła warszawska grupa Chain Reaction grająca muzykę z pogranicza thrash metalu i hardcore.
Koncertom towarzyszyły dwie wystawy. W holu Zamojskiego Domu Kultury można było obejrzeć materiały archiwalne, zdjęcia oraz fragmenty filmów dotyczące stanu wojennego. Była to wystawa ze zbiorów IPN pn. "13 grudnia 1981-2011".
Druga wystawa prezentowała wybrane plakaty koncertowe TSA ze zbiorów wielkiego fana i przyjaciela zespołu. Wśród zaprezentowanych plakatów można było znaleźć kilka "perełek", jak choćby plakat z "Dni Krakowa" z 1984 roku, plakat z "Rock Areny" w Poznaniu również z 1984 roku, plakat promujący film muzyczny "Koncert" z udziałem wielu gwiazd polskiego rocka, w tym TSA, z 1982 roku, plakat zapowiadający koncert charytatywny "Dla Stefana" (Machela, gitarzysty TSA) z 1997 roku, plakat zapowiadający pierwszy koncert TSA po latach, który miał miejsce w Sopocie w 1998 roku (tzw. skład amerykański TSA) czy plakat z koncertu TSA w 25. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego (w dystrybucji ok. 30 sztuk!).
Więcej zdjęć z koncertu można obejrzeć w [ ]autor / źródło: wald
dodano: 2011-12-18 przeczytano: 17038 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|
