Dementujemy pogłoski, jakoby wyprawa trzech pułkowników byłego Bractwa Miłośników Konia i Żywota Staropolskiego do Jerozolimy miała jakiekolwiek związki z poszukiwaniami Głównego Synoptyka Ludowego Instytutu Meteorologii w Miączynie, szerzej znanego jako Babka Onegdajka, która zwiedziawszy się o hetmańskich listach, porzuciła placówkę dyplomatyczną w Carogrodzie i chyłkiem uszła ku krajom Lewantu.

Co się zaś tyczy wyprawy, wyznaję otwarcie, że wraz z przesławnym pułkownikiem Dudkiem i wielce uduchowionym pułkownikiem Chudziakiem, wzorem pana Zagłoby, do Ziemi Świętej za grzechy młodości ofiarować się jadę.

Pora na wyjazd nienajlepsza, bo w tak okrutną zimę gospodarstwu pańskiego oka trzeba. Jednak po trzykroć powiadam, kiedy podróż obmyślałem, a działo się to w Boże Narodzenie, rzeczona synoptyczka wciąż utrzymywała, iż tęgiej zimy nie będzie. Nawet z panem hetmanem o całkiem spory zakład poszła...

Kresową Stajnię pod opieką synów zostawiam, ufając, że dzielnie bronić jej będą przed zakusami żywiołów.