| 
 
  
 
 | 
   "Szalone dziewczyny" i "Namysłowiacy"Zacznijmy od Gershwina i "Szalona dziewczyna" - rymując zapowiadał dyrygent Tadeusz Wicherek karnawałowy koncert "Musicale, Musicale", z udziałem zespołu "Monday Girls" oraz Orkiestry Symfonicznej im. Karola Namysłowskiego w Zamościu (17.02.). 
  
Cztery "szalone" dziewczyny a nawet pięć z zespołu "Monday Girls", jeśli do śpiewających pań: Patrycji Modlińskiej, Anny Chmielarz, Gosi Gąsior oraz Małgorzaty Lipki dodamy Urszulę Borkowską zaproponowały największe hity z musicali filmowych. W tym repertuarze znalazły się zarówno piosenki z filmów dla dzieci - "Król Lew", "Czarnoksiężnik z krainy Oz", jak i te z najbardziej znanych hitów filmowych - "Cabaret", "Mamma Mia"  czy "West Side Story".  Nie zabrakło także piosenki ze słynnego "Halo Szpicbródka".
Należy przyznać, że Tadeusz Wicherek doskonale wie jak rozpocząć koncert. 
  
  
- Na poprzednim koncercie zagraliśmy utwór z musicalu "Szalona dziewczyna" ("Girl Crazy") George Gershwina. Jak zapowiadałem, dziś zagramy Uwerturę do tego musicalu z bardzo znanymi utworami. Towarzyszą nam cztery "szalone" dziewczyny, które podjęły się trudnego zadania występowania z Orkiestrą. To jest już wielkim wyzwaniem dla dwóch  wokalistek, a co dopiero dla czterech - zapraszał dyrektor i dyrygent Tadeusz Wicherek do wysłuchania koncertu, na który bilety wyprzedano dwa dni przed jego terminem.     
  
"Szalona dziewczyna" to historia nieco kowbojska. Było też coś kowbojskiego w wykonaniu tej kompozycji przez "Namysłowiaków". Bogate instrumentarium, zaznaczone wejścia cymbałek, trąbki, grzechotek stworzyło w efekcie niezwykle taneczną i przeuroczą atmosferę.  
  
  
Słuchaczy zachwyciły nowe i niecodzienne interpretacje musicali. Każdy utwór to muzyczny "klejnocik", niepowtarzalny, jedyny. Utalentowane, młode i ładne wokalistki zapewniły słuchaczom maksimum rozrywki. Rozpoczęły mocnym wejściem,  mixem z "Cabaretu" ze słowami w języku polskim.  Tym samym zaprosiły słuchaczy w podróż z piosenką, która zawsze i każdego przyprawi o uśmiech i dobry nastrój, czyli zapewni dobrą zabawę.  
  
Swoją rolę odegrał tu także fortepian, za którym zasiadła Urszula Borkowska, założycielka i autorka aranżacji utworów dla zespołu "Monday Girls". Repertuar - piosenki z musicali filmowych i styl wykonywanej przez zespół muzyki to czarujące i miłe dla ucha pogranicze swingu i jazzu.   
  
W zasadzie każde wykonanie utworu, czy to jednej solistki czy czterech razem to wykonanie spójne, wprost artystyczne, na pewno autorskie i bez wątpienia aktorskie. Takie właśnie było "I feel pretty" z "West Side Story".  Oczarowała nas Gosia Gąsior śpiewając z towarzyszeniem fortepianu utwór z "Króla Lwa" - Can you feel the love".  
  
Autentycznie "poszalały" dziewczyny śpiewając "Dancing Queen" z musicalu "Mamma Mia", posiadającego pozycję najbardziej kasowego musicalu w historii. I ponownie urzekające wykonanie "Memory"  ("Cats"). Rozpoczęła  swoim niezwykłym głosem Patrycja Modlińska. Mistrzowskie było również wejście muzyków Orkiestry Symfonicznej. Ach co za muzyka. 
  
W pierwszej części koncertu wokalistki pokazały jeszcze swoje możliwości głosowe i estradowe w romantycznym utworze "Kto tak ładnie kradnie" z musicalu "Halo Szpicbródka" oraz w tytułowym z  musicalu "Mamma Mia", opartym na przebojach z repertuaru szwedzkiej grupy ABBA. Na znakomite wykonanie kompozycji złożyły się: doskonały śpiew wokalistek, fascynująca gra Urszuli Borkowskiej na fortepianie oraz rewelacyjni jak zwykle "Namysłowiacy".
  
  
Po przerwie kolejna porcja musicalowych przebojów. Ale zanim na estradę powróciły zespół - ponownie  kompozycja George Gershwina - "Człowiek, którego kocham", w wykonaniu Orkiestry Symfonicznej im. Karola Namysłowskiego, dyrygowanej przez Tadeusza Wicherka.  Romantyczne, nostalgicznie z wiodącą trąbką, na której popisywał się Bartłomiej Skóra.
  
- Pięć pań, które wszyscy kochają - Tadeusz Wicherek zapowiedział kolejne wejście zespołu. Bardzo dobry śpiew Anny Chmielarz i najprawdziwszy jazz, czyli "All that jazz" z musicalu "Chicago" i jeszcze fascynujące i wzruszające wykonanie "I know him so well" (Chess - Szachy), które wywarło ogromne wrażeniem na słuchaczach. Długie i gorące oklaski nagrodziły wykonawców. 
  
Ponownie doskonała, aktorska interpretacja i Gosia Gąsior w "I'm calling you" z "Bagdad Cafe". Następnie równie dobre "Don't tell mama" (Nie mów mamie) z musicalu "Cabaret" w wersji polskiej. Oryginalny głos wokalistki i czarowna trąbka dały wspaniałe swingujące wykonanie. Orkiestra doskonałe zaprezentowała się w "Summertime", arii z opery Porgy and Bess G. Gershwina. 
"To jeszcze nie jest finał, choć właściwie mógłby być" - śpiewały żywiołowo dziewczyny ze zespołu "Monday Girls", czyli "One" z "Chorus line", by za chwilę Patrycja Modlińska wraz z Urszulą Borkowską całkowicie zmieniły klimat koncertu za sprawą kompozycji "Over the Rainbow" z musicalu "Czarnoksiężnik z krainy Oz". Już dla wysłuchania tego wykonania warto było wybrać się na koncert. Niesamowita cisza na widowni - przepiękny śpiew i przepiękna muzyka fortepianu. Oklaski i "odstukanie" aplauzu przez "Namysłowiaków".
  
Na dobre roztańczyły się wokalistki w utworze "Ameryka z "West side story". Latynowskie rytmy i najprawdziwsza salsa na małym skrawku sceny. W koncercie "Musicale, Musicale" nie mogło zabraknąć  słynnego "New York, New York".  Znakomitego wykonania tego utworu mogliśmy wysłuchać na wielki finał. Oklaski, oklaski i oklaski i prośby o bis. Wykonawcy byli na taką sytuację przygotowani. W utworze "Hakuna Matata" z "Króla lwa" wokalistki "poszły na całość" i powstał efektowny mini spektakl muzyczno-taneczny. Wystąpiły jedynie ograniczenia jeśli chodzi o ilość miejsca do tańczenia.
  
  
- Nie wątpię, że następne koncerty będą równie mile przyjęte - podsumował czarujący wieczór u "Namysłowiaków" Tadeusz Wicherek i rekomendował następny - skrzypcowy G-dur. Zaintonował frazę i zamarkował grę na skrzypcach - zyskując duże brawa.  
  
Publiczność nie odpuszczała i o kolejny bis się dopominała. Jedyne co mogło nastąpić to zaproszenie do "Ameryki" i ponownie rozbrzmiało żywiołowe "Puerto Rico" wraz z gorącą salsą. Bawiły się dziewczyny, muzycy  i publiczność na jedynym takim musicalowym koncercie w Zamościu.    
  
  
Program koncertu ułożono według sprawdzonej recepty Hitchcocka - najpierw trzęsienie ziemi, a potem napięcie rośnie. Zamościanie wyszli z koncertu z głębokim przekonaniem, że krynica pomysłów Wicherka jest niewyczerpana, a po drugie - z uczuciem uczestnictwa we wspaniałej, muzycznej zabawie. Słynne musicalowe kompozycje, piękne i ładnie brzmiące cztery głosy oraz niedoścignione granie Orkiestry zjednało sobie publiczność bez reszty.
 
 * * *  
Teresa Madej- Czy poradziły sobie, śpiewając z Orkiestrą, te cztery "szalone dziewczyny, a nawet pięć? 
  
Tadeusz Wicherek - Chyba tak, a dowodem, że koncert podobał się jest reakcja publiczności. 
  
  
- Nawet Orkiestra "odstukała" butami o estradę zachwyt dla wykonania jednego z utworów.
  
Tadeusz Wicherek - Tak.  Ponieważ muzycy wcześniej nie słyszeli Patrycji Modlińskiej w "Over the Rainbow". Nagrodzili, bo im się podobało. Zaśpiewała bardzo fajnie i muzycznie. Jest też osobą z dużym doświadczeniem. Słyszałem jak przepięknie śpiewała pieśni Moniuszki z Chórem Alla Polacca w Warszawie, w Filharmonii Narodowej i w Teatrze Wielkim. Ta dziewczyna potrafi bardzo dużo. Z drugą, Anną Chmielarz pracowałem przy Requiem Mozarta, z kolejnymi dwoma tylko przy tym projekcie, ale też wydaje mi się, że bardzo ładne głosy i dobrze brzmią wspólnie. 
  
- Ogromna swoboda sceniczna i dynamika wyrażona na tak niewielkim fragmencie estrady. Gdyby było kawałek więcej to nie wiem co by się działo - dziewczyny szalały.
  
 Tadeusz Wicherek - No to dlatego nie dajemy więcej miejsca (śmiech).    
  
- Aranżacje są autorstwa Urszuli Borkowskiej. Czy zaznaczyła improwizacje?  
  
  
Tadeusz Wicherek - Tak. Pani Urszula napisała je do tych wokali, na fortepian i na orkiestrę. Wiedziała, że jeden z naszych muzyków potrafi improwizować na trąbce, Robert Słupski jest po Wydziale Rozrywkowym w Katowicach, więc w kompozycji zamieściła zapis - improwizacja. Bartłomiej Skóra, który grał to co było zapisane, co nie jest łatwe, bardzo ładnie sobie poradził, szczególnie w kawałku "gershwinowskim" .  Dwa utwory Gershwina odszukałem ja. 
  
- Jakieś uwagi?
  
Tadeusz Wicherek - Uwaga, jest taka, że nie bardzo było jak wyjść z sali po koncercie. Kiedy publiczność stanęła w kolejce do szatni to muzycy nie mieli przejścia do swoich pomieszczeń.               autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2012-02-20 przeczytano: 15897 razy.  
  
  
  
 
  Zobacz podobne:       
  
  Warto przeczytać:  
     
 
  
  
 
  
 | 
 | 
 
  
 | 
 
  
 
 |