www.zamosconline.pl - Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu
Zamość i Roztocze - redakcja Zamość i Roztocze - formularz kontaktowy Zamość i Roztocze - linkownia stron Zamość i Roztocze - komentarze internautów Zamość i Roztocze - reklama Zamość i Roztocze - galeria foto
Redakcja Kontakt Polecamy Komentarze Reklama Fotogaleria
Witaj w środę, 24 kwietnia 2024, w 115 dniu roku. Pamiętaj o życzeniach dla: Horacego, Fidelisa, Egberta, Fidelii, Grzegorza.
Kwietniowe przysłowia: Kiedy grzmi na świętego Wojciecha, rośnie rolnika pociecha. [...]

Turystyka: Noclegi, Jedzenie, Kluby i dyskoteki, Komunikacja, Biura podróży Rozrywka: Częst. radiowe, Program TV, Kina, Tapety, e-Kartki, Puzle, Forum Służba zdrowia: Apteki, Przychodnie, Stomatologia Pozostałe: Kościoły, Bankomaty, Samorządy, Szkoły, Alfabet Twórców Zamojskich

www.zamosconline.pl Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu


\Home >


- - - - POLECAMY - - - -




A jak poetą, a jak satyrykiem będziesz - rozmowa z Krzysztofem Konopą

Tytuł wywiadu jest trawestacją tytułu powieści Tadeusza Nowaka "A jak królem, a jak katem będziesz", będącą obiektem młodzieńczych fascynacji Krzysztofa Konopy. Chciałam dociec ile w Krzysztofie Konopie jest poety, a ile satyryka. Bo, że to satyryk, to chyba nikt z czytelników nie ma wątpliwości. Od początków związany z "Tygodnikiem Zamojskim" swoim cotygodniowym satyrycznym ujęciem rzeczywistości - można pokusić się o opinię, że nie ma "Tygodnika Zamojskiego" bez Konopy a Konopy bez "Tygodnika Zamojskiego". Prawda jest nieco inna. Krzysztof Konopa to w połowie poeta. W roku 2006 spadł na niego grad nagród za jego poezję, czym udowodnił, że tak samo dobrze czuje się sonetach i lirykach jak i we fraszkach. O tym, że życie zaczyna się po pięćdziesiątce opowiada naszym Czytelnikom.

TM - Czy jest Pan człowiekiem szczęśliwym? Z cotygodniowych fraszek satyrycznych w "Tygodniku Zamojskim" wnoszę, że jest Pan trochę zdystansowany do świata. Bacznie Pan obserwuje rzeczywistość i jednocześnie kpi Pan sobie z niej.

Krzysztof Konopa - Po 27 latach, jak to mawiał Pawlak - pora była przywyknąć. Jeżeli chodzi o szczęście, mój Boże, to jest takie niedookreślone zawsze. Bywam szczęśliwy, jak każdy człowiek.

TM - A definicja szczęścia w Pana wydaniu?

Krzysztof Konopa - Żeby mi się zdarzyło przebywać z dobrymi, ciekawymi ludźmi, a jednocześnie móc ich nie nudzić. Zdarzają się tacy. Ja przyznam szczerze, jestem typem samotnika, no więc przywykłem, że najlepszego przyjaciela mam w sobie. Natomiast od czasu do czasu, gna człowieka do ludzi. Takie pojęcie jak przyjaźń, serdeczność trochę się dewaluują. Ja mam sporo dobrych znajomych i przyjaciół, nawet jeżeli jest jeden przyjaciel - to jest już dobrze.

TM - Czy życie zaczyna się po pięćdziesiątce? Zauważyłam przeglądając o Panu artykuły, że rok 2006 był dla Pana rokiem wyjątkowych sukcesów na niwie poetyckiej.

Krzysztof Konopa - Oj, tak. Od razu powiem, mój ulubiony, nieżyjący już, poeta Harasymowicz napisał, że dla czajnika życie zaczyna się po czterdziestce. Ale po 50-tce to też jest po 40-tce. Rzeczywiście ubiegły rok był dobry jeśli chodzi o pisanie. Ja jestem leniwy i dlatego jak wygrałem konkurs krakowski "Dać świadectwo" i otrzymałem wiadomość, że będę miał wydrukowany tomik, to ja nie wiedziałem skąd wezmę wiersze. Całe szczęście, dwa lata temu, w skądinąd znanym Guciowie zacząłem pisać sonety, one mi pozwoliły wygrać parę konkursów i stąd skromny, ale w miarę, jak sądzę, udany tomik. Trudniej jest się zmusić do liryki - ja ją uprawiam w sposób dosyć oryginalny. Jeśli chodzi o pisanie utworów do "Tygodnika Zamojskiego" to już jest po prostu rutyna.

TM - To jak to jest z pisaniem utworów, Pan siada i wszystko się składa?

Krzysztof Konopa - Ostatnio byłem pytany przez koleżanki, jak to jest z weną twórczą. Jest jednak taka rutyna, że człowiek patrzy innym okiem na pejzaż i na krajobraz i na ludzi. Inaczej się pisało mając osiemnaście lat, a inaczej się pisze mając pięćdziesiąt parę lat.

TM - Ciekawi mnie, czy Pan śledzi ogłaszane konkursy poetyckie i następnie przesyła swoje utwory?

Krzysztof Konopa - A to dzięki życzliwości kolegów. Po pierwsze - zmusił mnie "Tygodnik", żebym sobie sprawił stary komputer i przestał maszynopisy przynosić, to uczyniłem. Po drugie - kolega z dyskietką z nagranymi konkursami przyszedł. I Radek mówi, taki konkurs w Krakowie jak byś wygrał! Okazało się po kilku miesiącach, że go wygrałem. Natomiast, żebym polował na te konkursy, to nie. Zdarza się, że ktoś mi da informacje. No i teraz jestem już zapraszany. Ja przez długi okres milczałem. Konkursy bez wątpienia motywują. Jest to w przypadku mężczyzn rodzaj rywalizacji. A przy okazji jest kapitalna okazja poznania ciekawych ludzi, miejsc. Wygrywając Laur Opina byłem po raz pierwszy w Opiniogórze.

TM - Co Pana ukształtowało? Nie chciał Pan być strażakiem ani pilotem. Chciał Pan pisać. Kiedy to się zaczęło?

Krzysztof Konopa - To były bardzo dawne lata. Jeden z moich przyjaciół Marian Szewara określił tematykę mojego pierwszego utworu jako partyzancko-obronną, kiedy popełniłem go jako mały szczaw. Potem było długo, długo nic. Miałem natomiast szczęście do nauczycielek języka polskiego: Maria Kowalska, Maria Czerniak. Później była znakomita erudytka w szkole średniej - Danuta Żbikowska i następnie Maria Matuszewska. Nie miałem szczęścia do studiów, jako prymus zostałem wytypowany do Wyższej Szkoły Rolniczej na Słowacji. Szczerze mówiąc, trochę zostałem wprowadzony w błąd. Zootechnika nie była mi bliska. Potem próbowałem jeszcze na Akademii Rolniczej w Lublinie, a potem... zwinąłem manatki i stwierdziłem, że będę ogólnie wykształcony.

TM - Zdecydował się Pan na pracę.

Krzysztof Konopa - Trochę jej było. Pracowałem w Fabryce Mebli, w Urzędzie Miejskim, w Polskim Czerwonym Krzyżu, w PZU.

TM - Nosiło Pana trochę - taki niespokojny duch. Może za każdym razem były lepsze apanaże.

Krzysztof Konopa - Oczywiście o pracę było łatwiej i można było sobie poprawić warunki finansowe. Od 13 lat jestem "bezrobotnik".

TM - To Pana wybór? Jak to się stało, że stracił Pan pracę?

Krzysztof Konopa - Z takiego organizmu jak PCK po zmianach. W jednym pokoju siedzieliśmy w sześć osób. Zostały dwie. Potem trudno było znaleźć pracę. Ja przy okazji "sporo chorowałem" powiem delikatnie. Różne choroby rzutowały na to co ja mogłem robić. Właściwie to jestem upartym człowiekiem i mogłem skończyć studia, ale jak się ma niespełna 21 lat to się nie myśli o przyszłości. A później to już wiek stateczny...

TM - Można wnioskować, że Pan się poświęcił pisaniu?

Krzysztof Konopa - Był "Tygodnik Zamojski" z małą przerwą, kiedy podkupiła mnie "Kronika Tygodnia". Jeśli chodzi o pisanie zdarzył się tomik pierwszy liryczny - nosił nazwę "Obywatel Noe". Natomiast debiutancka liryka - w wieku ponad czterdziestu lat. Potem długo nic i teraz ... nagrody, niektóre prestiżowe. Było parę.

TM - A jak było z "łgarzem"? Trzeba mieć w sobie coś specyficznego, pewną łatwość obcowania z widzem, słuchaczem żeby zostać laureatem?

Krzysztof Konopa - Ja przez trzy lata byłem finalistą tego konkursu. Nie można się dać publiczności. Do Bogatyni się przyjeżdża i trzeba w Ośrodku Kulturalnym stanąć przed jurorami i przed czterystuosobową publicznością. Dla mnie jest bez znaczenia jak duża jest to publiczność. I tak jest trema i tak jest trema.

TM - Czyli tam na żywo opowiada się skecz, monolog on-line?

Krzysztof Konopa - Tak. W moim przypadku było to o tyle łatwiejsze, że ten tekst jest w moim tomiku i nie musiałem się go uczyć na pamięć. Utwór "Podejrzana sprawa" cechuje "litanijność" tekstu. Trudno się było tego nauczyć, stwierdziłem, że wystąpię w czarnym stroju, a na kartce duże litery tekstu - rozejrzę się po sali, podam tytuł, niech widzowie głupieją i... czytam. Trzeba - jak to mówił Roman Wilhelmi jako Anioł - umieć się podwiesić. Nie miałem wyjścia a potrzeba jest matką wynalazków.

TM - Ale przede wszystkim prześmiewa Pan ten świat, który nas otacza.

Krzysztof Konopa - Robię to życzliwie. Czasami słyszę: "Krzychu daj temu czy owemu popalić!" Ale nie wiem po co? Wkładam tylko szpileczkę.

TM - Dużo czasu spędza Pan na czytaniu gazet i oglądaniu telewizji, żeby te ułomności naszej codzienności wychwycić?

Krzysztof Konopa - Ja jestem słuchowcem, wystarczy radio. Radio całodobowo. Czasem koledzy podrzucają jakiś temat lokalny. Ostatnio Jasio Byra serdecznie mnie napomniał, że ma już dosyć polityki ogólnopolskiej, że my jesteśmy lokalni.

TM - Czy Pan pisuje z dużym wyprzedzeniem, czy tak na ostatnią chwilę, żeby były świeże tematy?

Krzysztof Konopa - Najłatwiej i najprzyjemniej jest się śmiać z samego siebie. Ja to uczyniłem kilkanaście razy. Natomiast jeśli chodzi o teksty inne, nie interwencyjne, to one siłą rzeczy muszą być doraźne i jest to kwestia dnia. Bywa tak, że coś się wydarzy, przychodzę do redakcji w poniedziałek i chociaż tekst oddałem wcześniej proszę o zmianę, żeby było to na czasie.

TM - Jak długo pisze Pan pięciozwrotkowy wiersz?

Krzysztof Konopa - Bywa to różnie, czasami aż godzinę, a czasami aż piętnaście minut. Pisanie wchodzi w krew, jest to rodzaj rzemiosła. Człowiek już wie o co tu chodzi.

TM - To jak to jest u Pana z poczuciem humoru?

Krzysztof Konopa - Sam się zastanawiam. Niekoniecznie. Czy jestem oryginalny? Sporo ludzi, którzy uprawiają ten rodzaj pisania jest po prostu ponurakami. Ja może do końca nie, ale nie potrafię zapamiętać np. dowcipów i ich opowiadać. Ja myślę, że jak każdy człowiek miewam sinusoidy, raz na wozie, raz pod wozem.

TM - Chciałabym zapytać o ulubiony wiersz z Pana tomików?.

Krzysztof Konopa - Tak zwani nawiedzeni poeci mówią zawsze, że jeszcze nie napisany. Może to zasługa Guciowa - tam spędzam całe lato - mnie się najbardziej podobają sonety. Przyzwyczajony jestem do utworu "Starówka noc" - to nawiązanie do Czechowicza. To drobiazgi liryczne z elementami o płci przeciwnej. Bo czym jest pisanie liryki bez uczuć, bez miłości? Trzeba też być otwartym wobec ludzi. Tkam sobie z moich słówek - nie starając się być na siłę poetą. Mając te 53 wiosny, ma się już tą perspektywę i osąd tego co się robi, dla mnie jest to wygodna pora życia.

TM - Piszę bo ... proszę uzupełnić zdanie.

Krzysztof Konopa - ....mam w pamięci dużo fajnych słów, fajnych obrazów i chciałbym położyć taką pieczęć, zatrzymać trochę czasu; bo za każdym razem będzie to inny pejzaż, inaczej będzie pachniał wiatr. Piszę, by zatrzymywać to, co jest ulotne. Miło jest posłuchać ludzi, którzy po raz pierwszy mnie czytali. Jest to rodzaj przyjemnej próżności, kiedy jurorzy dobrze Cię oceniają. Czy satyryk czy poeta? - postawiłbym znak równości.

TM - Dobrze, że poeci są wśród nas. My mamy mniej tej wrażliwości.

Krzysztof Konopa - No tak! Ale czym byliby poeci bez słuchacza.

TM - Jako, że czas przedświąteczny, czego życzyłby Pan sobie, żeby życzyć innym?

Krzysztof Konopa - Ja życzyłbym sobie, żeby wrócić do starych, dobrych, sprawdzonych słów. I żeby ludzie byli dla siebie lepsi. Wiem, to banał, ale czasem tak trudno jest nawet porozmawiać w rodzinie.

TM - Dziękuję za rozmowę, za tomik wierszy z dedykacją. Dla Czytelników na święta piękny sonet z tomiku "Sierpień z deszczem":

***
a cóż jest miłość?
Starczy wejść w starodrzew
Gdzie bywa biała niewinnością
                   brzoza
albo w łan zboża
gdy na lipca pogrzeb
kłos idzie pełny
bławatu mimoza
lub gdy się listki jesienią
                   z drzewami
nie chcą rozstać
resztę
wiemy sami


autor / źródło: Teresa Madej
dodano: 2007-04-09 przeczytano: 3523 razy.



Zobacz podobne:

Warto przeczytać:









- - - - POLECAMY - - - -




Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu - Twoje źródło informacji

Wykorzystanie materiałów (tekstów, zdjęć) zamieszczonych na stronach www.zamosconline.pl wymaga zgody redakcji portalu!

Domeny na sprzedaż: krasnobrod.net, wdzydze.net, borsk.net, kredki.com, ciuchland.pl, bobasy.net, naRoztocze.pl, dzieraznia.pl
Projektowanie stron internetowych, kontakt: www.vdm.pl, tel. 604 54 80 50, biuro@vdm.pl
Startuj z nami   Dodaj do ulubionych
Copyright © 2006 by Zamość onLine All rights reserved.        Polityka prywatności i RODO Val de Mar Systemy Komputerowe --> strony internetowe, hosting, programowanie, bazy danych, edukacja, internet