Bardzo nie lubię, gdy ktoś mnie oszukuje. Jeśli do czegoś takiego dochodzi w sklepie, nie robię tam zakupów. Jeśli robi to konkretna osoba, nie robię już z nią interesów, a jeśli nie mogę zerwać z tym kimś kontaktów, to na pewno on nie może liczyć na bliższą współpracę ze mną. Jeśli oszukam się na jakimś towarze, już go nie kupuję. Zrozumiem w pełni błąd człowieka, nie jesteśmy przecież istotami nieomylnymi. Oszustw nie zaakceptuję nigdy.

Powyższe rozumowanie jest chyba typowe dla większości ludzi. Przynajmniej wtedy, gdy ich o to zapytamy. Nikt nie lubi być robiony w balona. Praktyka jednak pokazuje co innego. Okazuje się, że sprawa nie jest taka prosta, a idealny przykład mieliśmy w ostatnich dniach.

W kwestii lokowania swojego kapitału wychodzę z założenia, że najlepiej stosować dywersyfikację zasobów. Innymi słowy nie warto umieszczać pieniędzy w jednym miejscu, a zwłaszcza w jednym banku. Lepiej poobdzielać - nawet stosunkowo drobnymi kwotami - kilka takich podmiotów. W ten sposób jeśli jeden z nich upadnie, nie stracimy wszystkiego i będziemy mogli opracować strategię dalszego działania. Ryzyko nie jest wskazane. Do kasyna z własnej woli na pewno nie pójdę.

Reklamy Amber Gold widywałem na ekranie mojego komputera średnio kilka razy dziennie. Zamieszczano je na najpopularniejszych stronach, tak więc ciężko było ich nie zauważyć. Nie ukrywam, że brałem pod uwagę możliwość, by część funduszy zebrać i "zainwestować w złoto". Owszem, kusiło mnie kilkunastoprocentowe oprocentowanie, jak również slogan "lokata gwarantowana". W końcu nie zdecydowałem się zainwestować w taki instrument finansowy, ale daleki jestem od stwierdzenia, że zwyciężył we mnie zdrowy rozsądek. Przez kilka lat działania AG kilkadziesiąt tysięcy osób jednak osiągnęło zyski. Inna sprawa jakim kosztem.

Poruszam ten temat, gdyż bardzo często słyszę opinie, że w gruncie rzeczy ludzie, którzy nie odzyskali swoich pieniędzy (wszystkich lub przynajmniej części) są sami sobie winni. Powinni byli przeczytać umowę, którą podpisali, a w ogóle, to przecież nikt normalny nie zainwestuje w piramidę finansową. Słyszałem to z różnych ust, w tym przedstawicieli partii rządzącej. To oczywiście samo w sobie nie świadczy najlepiej o naszej władzy. Gorzej, że z podobnym sformułowaniem spotkałem się ze strony człowieka, którego miałem za naprawdę inteligentnego. Do tego stopnia, że chodząc z nim do tej samej podstawówki gorąco popierałem jego kandydaturę na przewodniczącego klasy. Nie powiem, że teraz tego żałuję, ale na pewno gdy powiedział, że "Tusk przecież nie wyrywał ludziom tej kasy, w związku z czym nie jest winien sytuacji klientów Amber Gold" moja opinia o owym znajomym pogorszyła się znacznie.

W największym skrócie: mówimy o spółce, której szef ma kilka wyroków w zawieszeniu ("w dziękczynieniu" za symboliczny wymiar pierwszego odpalił 100 tysięcy złotych na jeden z kościołów w Gdańsku). Nie tylko nie przebywał odpowiednio długo w odosobnieniu (tylko krótko w areszcie), ale wbrew prawu zasiadał w zarządzie instytucji finansowej. W dodatku podmiot ten w rzeczywistości oferował coś, co nie istniało - lokatę, która faktycznie nie była lokatą. Ewentualny przekręt na wyższym szczeblu już pominę.

Może jestem zbyt staroświecki, ale zawsze wydawało mi się, że jeżeli za coś płacę, to mam prawo czegoś od tej drugiej strony oczekiwać. Zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę, że na instytucje państwowe nie płacę dobrowolnie. Skoro zatem biorą one od nas niemałą kasę, powinny właściwie wypełniać swoje obowiązki. Tyle, że nie wypełniały. Klienci nie muszą wiedzieć, jaką przeszłość ma szef firmy, której powierzają swe oszczędności. Zawarte umowy nie zakładały zaś, że można w ogóle nie odzyskać swoich pieniędzy. Przez (przynajmniej) brak egzekwowania prawa przez władzę państwa piramida mogła więc swobodnie działać. Aż w końcu runęła.

W "Twierdzy" puste już (a przecież nie tak dawno postawione) stoisko Amber Gold stoi do tej pory (a przynajmniej stało jeszcze pod koniec zeszłego tygodnia). Trudno go nie zauważyć, bo znajduje się na korytarzu tuż za wejściem do galerii handlowej. Na nim przylepione są plakaty zachęcające do skorzystania np. z "Lokaty Medalowej" z oprocentowaniem 14,1 proc. Jak dla mnie może ono stać nawet do następnych wyborów.