Sensacja! Niesłychane! Coś pięknego! Miroslav Klose przyznał się do zdobycia gola ręką. Tak w wielkim skrócie zareagowały media na sytuację w meczu Napoli - Lazio. Trener niby pochwalił, ale dodał też, że po tej sytuacji z jego zespołu uszło powietrze... Koledzy z drużyny wolą siedzieć cicho, internetowe komentarze za to huczą. Świat podzielony, jak zawsze, gdy rzecz powinna być oczywista. Nie jest, bo dzisiaj wartości i cele są różne. Na boisku także. Przypuszczam, że w podobnej sytuacji równie uczciwie zachowałby się tylko bardzo niewielki procent piłkarzy. Może nawet dający się wyrazić cyfrą, a nie liczbą. Dlaczego? Bo to przecież tak współcześnie nienormalne. Kto widział, żeby się przyznawać do kantu? Najważniejszy jest interes drużyny i premia na koncie. Piłkarskie szkoleniowe sławy oczywiście pieją z zachwytu nad postawą Klose, ale gdyby to oni przebywali na trenerskiej ławce, okazałoby się z pewnością, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Normalność w piłce ma bowiem dzisiaj najczęściej twarz nowoczesnej architektury z banknotu 500 euro.

Rzecz inna zasmuciła mnie w minionym tygodniu. Na myśli mam chamstwo i prostactwo tych kibiców Jagiellonii, którzy opluli i wyzywali Ugo Ukaha. Byłoby najlepiej, aby zostali zidentyfikowani i dostali paroletnie stadionowe zakazy. W domach przed telewizorami mogliby wykrzykiwać idiotyzmy do woli, a nawet napluć parę razy na ekran. To jedyny sposób na tych wszystkich białostockich stadionowych troglodytów, którzy zbyt dosłownie biorą (bo przecież nie rozumieją) pierwszy człon w nazwie swego miasta.

autor / źródło: Tomasz Tomczewski / Gazeta Zamojska
w wersji drukowanej czytaj w
dodano: 2012-10-02 przeczytano: 2524 razy.