Justyna Kowalczyk jest Wielka! Bez wątpienia. Gdyby narciarską karierę zakończyła choćby jutro, to i tak ma już na stałe miejsce w historii sportu. I to miejsce piękne. Podziwiając w niedzielne południe, jak wspina się na Alpe Cermis, zastanawiałem się nad jej fenomenem. Nie tylko sportowym, ale przede wszystkim wizerunkowym. Kilkanaście godzin wcześniej biegaczka wygrała bowiem czwarty raz z rzędu plebiscyt "Przeglądu Sportowego" i TVP na sportowca roku. Za plecami zwyciężczyni Tour de Ski uplasowali się dwaj złoci medaliści olimpijscy - kulomiot Tomasz Majewski i sztangista Adrian Zieliński. W dziesiątce znalazło się jeszcze kilkoro zawodników stojących na londyńskim podium oraz najlepszy nasz piłkarz, siatkarz i tenisistka. Czyli towarzystwo doprawdy nieliche!

Dla porównania w ubiegłym roku Justyna Kowalczyk wywalczyła "tylko" drugie miejsce w Pucharze Świata, ustępując Marit Bjoergen. Co to oznacza w kontekście najbardziej popularnego plebiscytu w Polsce? Ano tyle, że "sportowiec roku" to niekoniecznie zwycięzca i złoty medalista, ale przede wszystkim prawdziwa postać. Jednostka, która nie tylko wygrywa i funduje moc wrażeń. To ktoś, kto dzięki zwyczajności i prostoduszności jest blisko nas. Cenimy bowiem tych, którzy odnoszą sukces i mimo tego potrafią pozostać sobą. Ich uśmiech jest zawsze szczery, a łzy prawdziwe. Przecież większość z nas do podopiecznej Wierietelnego zwróciłoby się zwyczajnie po imieniu...

I jeszcze jedno. Majewski z Zielińskim i pozostali medaliści z Londynu mają zwyczajnie pecha, że sportowca roku wybiera się w styczniu, bo po pierwsze sezon narciarski w pełni, a po drugie Justyna zazwyczaj o tej porze jako pierwsza wspina się na Alpe Cermis. I jeszcze coś, niczego nie ujmując wszystkim wybitnym konkurentom - Kowalczyk przebija ich również wielkością i jakością uśmiechu!

autor / źródło: Tomasz Tomczewski / Gazeta Zamojska
w wersji drukowanej czytaj w
dodano: 2013-01-08 przeczytano: 2525 razy.