Przyznaję się od razu - zapasy nigdy nie były moją ulubioną dyscypliną sportu. Podglądałem je tylko od igrzysk do igrzysk, również dlatego, że w innych terminach trudno było na nie w telewizji zwyczajnie trafić. Jak więc obiektywnie ocenić ich tzw. telewizyjną oglądalność? MKOl zapewne potrafił to zrobić. A w każdym razie znalazł stosowne argumenty, aby dodać zapasy do dyscyplin, które mogą zniknąć z olimpijskich aren. Dlaczego? Odpowiedź jest przerażająco prosta. Bo tradycja i historia nie mają dzisiaj przełożenia na liczbę zer po jedynce. A kasa musi się zgadzać. Albo inaczej - kasy musi być coraz więcej. Nie łudźmy się więc. Jeżeli tylko maraton przegra kiedyś pod względem widowiskowości i oglądalności ze strzyżeniem owiec albo tańcami na rurze, to przestanie figurować jako dyscyplina olimpijska. Bez względu na wszelkie historyczne konotacje. Bo Igrzyska Olimpijskie w ujęciu tradycyjnym umierają.

Pewniem tradycjonalista. Z niedowierzaniem słucham o abdykacji papieża i oglądam meteoryt jaśniejący nad Rosją. Ciągle nie mogę też pogodzić się z pomysłem piłkarskich ME w kilkunastu państwach. A wykluczenie zapasów z igrzysk byłoby dla mnie kolejną oznaką sportowego końca świata. Takiego, jaki znali ludzie mojego pokolenia. I wielu, wielu wcześniejszych.

autor / źródło: Tomasz Tomczewski / Gazeta Zamojska
w wersji drukowanej czytaj w
dodano: 2013-02-20 przeczytano: 2559 razy.