Każdy się może pomylić? Prawie, bo od soboty wiadomo, że czasami robi to różnicę nawet medalową. Nic dziwnego, że po sędziowskim numerze norweskim skoczkom zaszkliły się oczy. Wcześniej zdążyli już przecież oswoić się z myślą o srebrnych krążkach. Swoją drogą, trochę to dla mnie dziwne, że i oni po pierwszej serii nie zwrócili uwagi na wysoką notę Bardala.

Po całej tragifarsie umyka gdzieś jednak puenta, którą sprowadźmy do jednego słowa - "odpowiedzialność". Nie usłyszałem do dzisiaj, kto i dlaczego zawinił. A przecież sędziowanie skoków narciarskich nie jest specjalnie skomplikowane. Kilkanaście sekund koncentracji, której nie ma prawa zabraknąć. Nie miało prawa.

Odnośnie do pomyłek - na ładnych parę tygodni przed startem tzw. Ekstraklasy Legię Warszawa okrzyknięto mistrzem Polski! Tyle tylko, że przed tygodniem Korona, a kilka dni temu piłkarze z Bełchatowa tego nie uwzględnili. Aż strach pomyśleć, co się stanie, gdy w piątek papierowego mistrzostwa nie weźmie również pod uwagę Podbeskidzie. Porównując (o ile to w ogóle możliwe) nasze ligowe potęgi z czubem Bundesligi, Premier League czy Primera Division, można - oprócz kilku oczywistości - dostrzec jeszcze jedną różnicę. Liderzy lig poważanych w świecie grają futbol ofensywny i mają z tego punkty. W polskiej ligowej piłce często bywa jednak tak, że drużyna atakująca nie potrafi wygrać. W decydującym momencie brakuje zazwyczaj ostatniego podania, błysku, chwili koncentracji albo odrobiny fantazji. W efekcie piłkarski świat coraz bardziej nam ucieka. Oby za jakiś czas szansy na zaistnienie Legii czy Lecha w rozgrywkach europejskich nie trzeba było upatrywać jedynie w sędziowskich pomyłkach. Skoro już o tym mowa, chwała siatkarkom z Muszyny, które w Stambule musiały wygrać nie tylko z gospodyniami, ale również z "niedowidzącym" sędzią.

autor / źródło: Tomasz Tomczewski / Gazeta Zamojska
w wersji drukowanej czytaj w
dodano: 2013-03-05 przeczytano: 2572 razy.