Jako że sytuacja w małopolskiej rasie koni z roku na rok się pogarsza, czego skutkiem jest ewidentny brak wartościowych ogierów, nadszedł czas na zmiany. Kryć słabymi ogierami, tylko dlatego, że są małopolskie, nie zamierzamy. Na siłę to i kartofla w tyłek wsadzić można, lecz po co to czynić?

Pan Wołodyjowski jako Kamieńca Podolskiego sławny obrońca, zapowiadał, że jeśli Nowy Zamek padnie, w Starym się zamknie, a gdy i ten padnie, to zza kupy gruzów bronił się będzie. Mam wrażenie, że załoga Kresowej Stajni w Starym Zamku dziś siedzi, a wokół Turcy i chan ze wszystkimi ordami. Aby twierdzę wzmocnić, wkrótce zmuszeni będziemy do użycia reproduktorów innych ras półkrwi, ale takich, których rodowód umożliwi przyszłemu potomstwu wpis do Księgi Stadnej Koni Małopolskich. Dopóki istnieje ta rasa, będziemy jej wierni, jeśli z areny dziejów zniknie, a Bóg pozostawi nam zdrowie, fortunę i siłę w lędźwiach, to i na kupie gruzów kontynuować będziemy naszą dotychczasową linię żeńską, mając satysfakcję, że wywodzi się ona od małopolskich koni. I jeszcze jedno - jeśli chodzi o urodę, zawsze wierni będziemy odwiecznym polskim gustom.