Odyseja komiczna pod tytułem "Kto zagra w trzeciej lidze?" powoli dobiega końca.

A przy okazji stanowi znak naszych czasów. Czasów kryzysu oczywiście. Na skok w górę zdecydowała się Omega i "zdecydowała" to słowo nieprzypadkowe, bo bardziej niż o sportowy awans rozchodziło się o znalezienie chętnego. Niech więc w Starym Zamościu zapachnie odrobinę większym kopanym światem. Sytuacja powyższa stanowi znakomity przykład tego, co dzieje się w polskiej piłce na poziomie ligi trzeciej i niższych. Najkrócej rzecz ujmując, mamy bidę. Wypłacalnych jest co najwyżej połowa drużyn, a szczebel wyżej awansują po prostu ci, którzy tego chcą. Bo jako nieliczni są poukładani finansowo. Zmierzam do tego, że wykasowanie przez PZPN jednej z drugoligowych grup to pomysł trafiony. Utrzymają się tylko zespoły, które na to stać. Gdyby bowiem dobrze policzyć, to mamy w całym kraju ledwie ze czterdzieści klubów mających płynność finansową. I tylko one powinny grać na szczeblu centralnym, nazwijmy go w pełni profesjonalnym. Jednocześnie na tym poziomie nie powinno być "zmiłuj" w procesie licencyjnym. Niech porządnych lig będzie więc mniej i tylko dla klubów gotowych na zawodostwo.

Oddałem piłce, co cesarskie, ale w ubiegłym tygodniu żyliśmy przede wszystkim Wimbledonem. Tutaj nie ma mowy o prowizorce w żadnym kontekście. Pierszeństwo mają panie, więc krótka myśl o Radwańskiej. Półfinał moim zdaniem przegrała w ćwierćfinale, z Lisicki zabrakło jej już mocy. Murray natomiast nauczył kilkoma piłkami Janowicza, na czym w sporcie polega pokora. Tym bardziej, że moim skromnym zdaniem, "Jerzyk" nie jest już żadną nadzieją polskiego tenisa, a zawodnikiem, który liczy się w walce o zwycięstwa w wielkich turniejach. I w ten sposób trzeba go oceniać.

Bez dwóch zdań jednak - takiego Wimbledonu polscy kibice oglądać jeszcze okazji nie mieli. Dlatego też jego polskim bohaterom należą się ogromne brawa. A my czekamy teraz na powody do owacji!

autor / źródło: Tomasz Tomczewski / Gazeta Zamojska
w wersji drukowanej czytaj w
dodano: 2013-07-09 przeczytano: 2675 razy.