Wernisaż wystawy obrazów z najnowszego cyklu Marcina Kowalika (ur. 1981), "Faza lustra" odbył się w BWA Galerii Zamojskiej. Uznany i ceniony artysta jest absolwentem Liceum Plastycznego w Zamościu. Tytuł doktora uzyskał na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Aktualnie pracuje w tej uczelni jako asystent prof. Adama Wsiołkowskiego (11.01.).

(...) Zamość to moje miasto rodzinne. Choć 12 lat temu rozstałem się z nim na rzecz Krakowa, to w dalszym ciągu silnie oddziaływuje na moje obrazy. Gdyby nie Zamościanie, nie było by mnie tu teraz. Mój ojciec, malując w domu zaszczepił we mnie miłość do malowania. Jerzy Tyburski w odpowiednim czasie pomógł wybrać mi dziedzinę, z którą związałem się na całe życie. Maciej Sęczawa nauczył mnie malować kolorem - czytamy w katalogu do wystawy "Faza lustra".

- Rok 2013 zaczynamy świetną wystawą, której autorem jest Marcin Kowalik - mówił dyrektor Jerzy Tyburski, witając zgromadzonych w BWA Galerii Zamojskiej, a wśród nich Marcina Zamoyskiego - Prezydenta Zamościa, rodzinę i współpracowników Marcina Kowalika.

Jak podkreślił Jerzy Tyburski - wystawa "Faza lustra" jest niezwykłą odsłoną twórczości Marcina Kowalika, który jako bardzo młody artysta, absolwent naszego Liceum Plastycznego, prezentował już swoje prace w naszej Galerii. To w pracowni prof. Adama Wsiołkowskiego Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie nastąpił znakomity jego rozwój. Uprawia malarstwo oraz twórczość w zakresie instalacji, obiektu i performance. Zajmuje się także organizacją przedsięwzięć artystycznych. To artysta bardzo energetyczny i z wielką przyszłością. To także laureat stypendium Prezydenta Miasta Zamościa, stypendium twórczego Ministra Kultury i Dziedzictwa narodowego oraz Prezydenta Miasta Krakowa.

Dyrektor przypomniał także, że Galeria Zamojska rekomendowała nazwisko Marcina Kowalika do prestiżowego rankingu "Kompas Sztuki", realizowanego przez "Rzeczpospolitą", promującego świetnie rozwijających się młodych artystów.

Wystawa "Faza lustra" jest jednym z etapów rozwoju i znakomicie przebiegającej kariery Marcina Kowalika. Podziwiając ją bez cienia wątpliwości można zgodzić się z opinią Jerzego Tyburskiego, że Marcin Kowalik zafascynowany jest relacją między lustrem a człowiekiem. Jak zauważył dyrektor BWA - duży wpływ na postrzeganie tych relacji miała powieść "Alicja w krainie czarów", w której bohaterka odkrywa lustro, wchodzi w niego i tworzy się nowa historia/opowieść w jej wyobraźni.

Marcin Kowalik zaprasza nas wręcz do wnętrza obrazu. Inspiruje się także perspektywą renesansową, dziełami dawnych mistrzów i robi to w niezwykły i znakomity sposób. - Jestem wdzięczny, że tę wystawę możemy prezentować w naszej Galerii - dziękował artyście Jerzy Tyburski. Wyrazy uznania oraz List gratulacyjny wybitnemu artyście przekazał Marcin Zamoyski, Prezydent Miasta Zamościa.

Marcin Kowalik podziękował wszystkim za przybycie na wernisaż a pracownikom BWA za pomoc przy realizacji wystawy "Faza lustra". Następnie opowiedział o swoich inspiracjach.

- Jak już przypomniano - wcześniej, w poprzednich cyklach inspirowałem się dziełami dawnych mistrzów. Tutaj zamiast inspiracji obrazami dawnych mistrzów zacząłem inspirować się lustrem, widokiem odbitym w lustrze. Zacząłem pracować bazując na książce "Po drugiej stronie lustra" Lewis Carroll. Trzecim etapem w tym cyklu jest to, co teraz robię. Mój znajomy pisarz powiedział mi o takim momencie życiowym, który nazywa się "faza lustra". To etap rozwoju dziecka między 8 a 18 miesiącem życia, kiedy dziecko dostrzega samo siebie w lustrze, i zaczyna rozumieć, że to co widzi w lustrze, to właśnie ono. Skoncentrowałem się właśnie na tym momencie. Pracuję nad takim "punktem zero", nie tylko widzeniem siebie w lustrze, ale "punktem zero" jeśli chodzi o obraz - mówił Marcin Kowalik. Artysta przygotował także specjalnie dla gości wernisażu anegdotę.

Marcin Kowalik wraz z rodzicami mieszkał w Zamościu. Jak sięga pamięcią - od zawsze w kuchni wisiała patera miedziana z tłoczonym nimfami. Obok patery wisiał kolorowy prostokąt. Jako mały chłopiec nie wiedział co to jest. Dopiero po upływie lat zauważył, że kolory na tym prostokącie przedstawiają kościół w Szczebrzeszynie namalowany przez jego tatę. Miał wówczas cztery lata. Teraz wrócił do tego, wydaje się znaczącego momentu i zaczął się interesować, jak to się stało, że wcześniej nie zauważył tego kościoła. Widział przestrzeń kuchni i prostokąt, który był elementem tej przestrzeni. Był zawsze. Aż przyszedł moment, kiedy jako czterolatek odkrył, że ten element nie tylko jest w tej przestrzeni, to jeszcze ma swoją, malarską przestrzeń. - Właśnie teraz próbuję malarsko opowiadać o tym odkryciu - podsumował swoją aktualną twórczość Marcin Kowalik.

Zaprezentowany w BWA Galeria Zamojska zestaw obrazów składających się na "Fazę lustra" to przekaz malarski nietuzinkowy. Wielkoformatowe i mniejsze, nasycone ciepłymi kolorami prace nawiązują z widzem relację, niosą pozytywne wibracje/emocje. Widz szybko zauważy, że obrazy są przestrzenne, w 3D, wychodzą z przestrzeni obrazu w przestrzeń wystawienniczą. Powstaje wręcz potrzeba dotknięcia ich. Potem można już rozpocząć odczytywanie zakodowanego przez Michała Kowalika przesłania. To jeden z warunków jego malarstwa. Tu nie ma przypadku, tu wszystko jest dobrze przemyślane. To przykład wyrafinowanej sztuki doświadczonego artysty, z ogromnymi warstwami teściowymi filozoficzno-psychologiczno-kulturowymi, jednym słowem - metafizyką. Obrazy Kowalika działają na zmysły. I nie chodzi tu o to, że dzieła przede wszystkim atakują nasz zmysł wzroku, one uwodzą nasz umysł, może nawet zniewalają, bez wątpienia zmuszają do intelektualnej zabawy aby choć przez chwilę dotrzymać kroku artyście, co raczej nie jest możliwe, ale ma się ochotę na podjęcie wyzwania, podjęcie chociaż próby rozmowy z Mistrzem. I rodzi się konkluzja, że ta podróż Marcina Kowalika w głąb lustra, to nie jest zwykłe odbicie lustra. Artysta mówi nam, że z drugiej strony lustra nie znajdziemy elementów ze świata realnego lecz świat dziwny i zawiły. Właściwie możemy mieć pewność, że z drugiej strony lustra czeka nas intrygująca niespodzianka, wymykająca się wszelkim schematom i regułom, którą możemy odczytać na wiele sposobów. W zasadzie za każdym spojrzeniem odczytać inaczej. Dla mnie to rodzaj artystycznej/malarskiej gry na skojarzenia, jaką artysta prowadzi z widzem.

Jak podkreślił w rozmowie ze mną Marcin Kowalik - jego obraz musi wystarczyć widzowi/odbiorcy za tysiące słów. Bez wątpienia ta wystawa to znaczące wydarzenie nie tylko dla rozpoczynającej 41 rok swojej działalności zamojskiej BWA, zamojskiego środowiska plastycznego ale również dla samego Zamościa. Nazwisko Marcina Kowalika, dojrzałego i intelektualnie wytrawnego artysty, to synonim twórczości najwyższej próby. Niezwykle cieszy fakt, że znakomity artysta ma zamojskie korzenie i chlubi się tym faktem. Podróż, bez biletu, wraz z Kowalikiem w głąb lustra jest arcyciekawa i niezwykle piękna. Przyjemność obcowania z intrygującymi dziełami sztuki Artysty o zamojskim rodowodzie - bezcenna.

Wystawę jego prac z cyklu "Faza lustra" można podziwiać w BWA Galerii Zamojskiej do 17 lutego br.